Ponieważ cała Rosja nie rozmawia o niczym innym jak o pojedynkach musimy rozszerzyć nasz serwis o najświeższe informacje.
Po bolszewicku przejechał się po generale Zołotowie przewodniczący Komitetu Centralnego Ludowej Partii Federacji Rosyjskiej, poseł do dumy i pułkownik FSB w stanie spoczynku Giennadij Gudkow.
Wyzwanie Nawalnego na pojedynek nazwał on kwintesencją głupoty. Generał użył w swoim wystąpieniu języka podwórkowych żulików i zamiast wzorem człowieka honoru stał się gwiazdą internetowych memów.
Przecież o wpisie na blogu Nawalnego w którym opozycjonista zarzucił nadużycia w dowodzonej przez generała Gwardii Rosyjskiej dawno już wszyscy zapomnieli. Nagle, po niemal miesiącu, urażony do żywego generał przypomniał światu o cebuli i kapuście dwa razy droższej niż kosztować powinna, dorzucił coś o tym, że nie jest „biednym człowiekiem”, że „pracował w biznesie” i dość szybko doszedł do majątku. Po co? Do wczoraj nikt nie słyszał o generale Zołotowie, a dziś wszyscy wiedzą, że jest najbardziej zaufanym człowiekiem Putina, a jego żołnierze karmieni są przepłaconym wiktem.
Po drugie – zauważa Gudkow – któż to doradził generałowie walczyć w internecie z królem internetu? To tak, jakby chciał się zmierzyć z Tysonem w chwilach jego największych triumfów!
Dowartościował Nawalnego i podniósł do swojego poziomu, albo, patrząc na to od drugiej strony, sam opuścił się do poziomu blogera.
Lepszego piaru nie załatwiłaby Nawalnemu najdroższa agencja PR.
Adam Bukowski
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!