O ile jeszcze przed kryzysem „Gazprom” mógł sobie pozwolić na wspieranie Białorusi, teraz nawet ten największy światowy potentat w wydobyciu gazu musi liczyć każdego rubla, i nie ma już ochoty finansować krnąbrnego sąsiada.
Białoruskie władze obniżyły ceny na rosyjski gaz dla swoich przedsiębiorstw o 15,7 procent, przy czym z datą wsteczną – od kwietnia. Takie działania – rzekomo stymulujące rodzimą gospodarkę wyglądają dość dziwnie, szczególnie na tle zapowiedzi Mińska, że nie zapłaci za już otrzymany rosyjski gaz. Konfliktu cenowego nie udało się rozstrzygnąć ministrom energetyki obu krajów, a spór sięgnął poziomu wice-premierów.
Moskwa na razie zapowiada, że nie będzie ingerować w „komercyjne” kwestie Gazpromu, ale najprawdopodobniej gazowy problem wkrótce będą musieli rozwiązać Władimir Putin i Aleksander Łukaszenko – pisze „Niezawisimaja gazieta”.
Maksymalna cena gazu ziemnego dla podmiotów prawnych i przedsiębiorców indywidualnych, którzy zużywają więcej niż 0,5 miliarda metrów sześciennych rocznie, zmniejszyła się o 15,7 proc. Zgodnie z rozporządzeniem Ministra Gospodarki zamiast 3,88 mln rubli białoruskich zapłacą oni teraz 3,27 mln. rubli białoruskich za tysiąc metrów sześciennych surowca.
Jednak 3 maja okazało się, że „córka” rosyjskiego giganta gazowego „Biełtransgaz” zwróciła się do Sądu Arbitrażowego Białorusi z żądaniem zwrotu należności od krajowych spółek dystrybucyjnych gazu. 12 maja szef rosyjskiego Ministerstwa Energetyki Aleksander Nowak oświadczył, że dług Białorusi wobec „Gazpromu” wynosi ponad 125 mln USD – za pierwsze cztery miesiące 2016 roku.
Jednak białoruscy urzędnicy zupełnie inaczej to widzą. Minister energetyki Białorusi Władimir Patupczyk stwierdził, że Mińsk nie ma żadnych długów wobec rosyjskiego holdingu za dostarczony gaz ziemny. „Uważamy, że z dniem 1 stycznia 2015 powinny działać rynkowe, korzystne ceny” – tłumaczył Patupczyk.
Rosja nalega na realizację obecnego kontraktu, Białorusini tymczasem uważają, że od chwili gdy zaczęła funkcjonować (od 1 stycznia 2015 roku) Eurazjatycka Unia Gospodarcza (EAUG), powinni otrzymywać gaz po cenach zbliżonych do wewnątrz rosyjskich. Kraje EAUG rzeczywiście podpisały umowę o utworzeniu wspólnego rynku energii, ale Białoruś ogłosiła specjalne stanowisko w tej sprawie i twierdzi, że wspólnego rynku energii nie może być bez wspólnego rynku gazowego.
Od 2008 roku cena gazu dla Białorusi określana jest co kwartał według specjalnej formuły, opierającej się o ceny ropy naftowej. Ta właśnie formuła została włączona do umowy międzyrządowej w 2013 roku. Obliczając ceny na gaz dla Białorusi według tejże formuły, spadła ona w ekwiwalencie dolarowym: na początku 2014 roku tysiąc metrów sześciennych kosztowało 165 dolarów, w 2015 – 142 dolary. Białoruscy urzędnicy jednak nie chcą ponosić dodatkowych kosztów z powodu wzrostu kursu dolara wobec rubla, i …. stosują do obliczania cen gazu stary kurs dolara – 32 ruble za dolara.
„Gaz dla Białorusi powinien kosztować 80 USD za tysiąc metrów sześciennych” – wyjaśniał premier Białorusi Andriej Kobiakow.
„Stanowisko Białorusi jest zrozumiałe, chcą jak najszybciej stać się członkiem wspólnej przestrzeni cenowej, – mówi analityk Sbierbank CIB Walery Nesterow. – Ale teraz mówimy o dostawach dla niezależnego państwa w ramach obowiązującej umowy, która, nawiasem mówiąc, przewiduje zniżki dla członka EAUG.
O ile do kryzysu Gazprom mógł sobie pozwolić na to aby wspierać Białoruś, to w znacznie pogarszającej się sytuacji finansowej, holding jest zmuszony liczyć każdego rubla. Obecnie, podejmowane w tłustych latach rozwiązania polityczne są niemożliwe do realizacji. Białoruś chce uzyskać maksimum z unii gospodarczej z Rosją, a my będziemy musieli ponieść straty w imię przyjaźni” – mówi Nesterow .
Wiodący ekspert Unii przemysłu wydobywczego ropy i gazu Rusłan Tankan jest jeszcze bardziej kategoryczny.
„Łukaszenka rozgrywa, żeby zaprezentować Białoruś w jak najlepszym świetle, a Rosję – wręcz przeciwnie, w jak najgorszym. Tak jest i teraz, kiedy oskarża Rosję o zawyżanie cen gazu i obniża jednocześnie ceny na rynku krajowym”.
Jak długo przetrwają warunki kontraktu – nie wiadomo. Oczekuje się, że w najbliższej przyszłości dojdzie do ponownego spotkania na poziomie wice-premierów. Na pierwszym spotkaniu Arkadija Dworkowicza z wicepremierem Białorusi Władimirem Siemaszko nie udało się dojść do porozumienia.
„Rosja nie planuje zmiany cen gazu dla Białorusi w trzecim kwartale, powinna zostać określona wobec obowiązującego kontraktu” – powiedział RIA Novosti rosyjski minister energetyki Aleksander Nowak.
W czasach kryzysu Rosja nie jest gotowa by wspierać dalsze procesy integracyjne. Białoruś ma teraz najniższe na świecie taryfy dla ludności, powiedział w wywiadzie dla agencji BelTA Władimir Patupczyk. – Obniżenie krajowych cen gazu jest na pewno spełnieniem żywotnych interesów obywateli. Ale za to ktoś musi zapłacić.
Białoruś bardzo agresywnie broni swoich interesów. Po kolejnych rozmowach w Moskwie 17 maja Władimir Potupczyk powiedział: „Dziś zostaliśmy wysłuchani. To sprawia, że jesteśmy szczęśliwi”.
„Eksperci podkreślają, że z punktu widzenia presji na Rosję z powodu gazu, Białoruś zaczyna coraz bardziej przypominać Ukrainę” – zauważa gazeta.
Kresy24.pl/ng.ru
1 komentarz
iks
31 maja 2016 o 07:34Przyjaźń przyjaźnią………ale kasa święta rzecz 🙂 W takich kwestiach Baćka jest rewelacyjny. Jedyne ryzyko tak mi się wydaje, że jak Rosja dojdzie do wniosku, ze skoro Baćka chce cen wewnętrznych, to zrobimy je jednocześnie anektujac cały kraj i będzie wówczas po ptokach. Nie zmienia to postaci rzeczy, że Baćka dobry jest w te „szachy” 🙂