Raport ekspertów Rady Atlantyckiej „Gazowa gra Kremla w Europie – konsekwencje dla polityków” bije na alarm: Rosja podbija Europę swoją bronią energetyczną i gazową.
Raport „The Kremlin’s Gas Games in Europe: Implications for Policy Makers” prezentuje wnioski dotyczące działań, jakie powinnypodjąć USA i UE w celu obrony przed politycznym uzależnieniem Starego Kontynentu od Moskwy.
Raport Rady Atlantyckiej z analitycznej diagnozy wyciąga konkretne i istotne wnioski. Rosja nie ma żadnych powodów, aby zmienić pozycję i rolę Gazpromu w swojej polityce. Póki więc Putin jest prezydentem, współpraca z Gazpromem nie powinna być traktowana w kategorii „decyzji handlowych” i jako „zwykła działalność handlowa”. Już w czasach sowieckich byli tacy, którzy twierdzili, że dwustronny handel ze skorumpowanymi i autorytarnymi państwami zreformuje ich system polityczny i zbliży je do liberalnych gospodarek rynkowych. Rzeczywistość jest inna, przychody z ropy naftowej i gazu pozwalają dyktaturom utrzymać się przy władzy, doskonalić techniki kontroli społeczeństwa, kupować sprzęt wojskowy i policyjny oraz angażować się w wojny regionalne i nasilać ucisk własnych obywateli. Zarówno w czasach zimnej wojny, jak i dziś handel ropą i gazem prowadzony w Rosji przez państwa europejskie podkopuje liberalny kapitalizm i demokrację. Gazprom jest monopolistyczną spółką gazową kontrolowaną przez autorytarne państwo rosyjskie. Dlatego też nie należy traktować go tak jak normalnego przedsiębiorstwa handlowego. Nie należy angażować się w polityczne projekty takie jak Nord Stream 2, należy za to demonopolizować rosyjski handel gazem.
Konkretnym zadaniem dla amerykańskich i europejskich polityków powinno być obalenie mitów o korzyściach płynących z proponowanego Europie przez Gazprom projektu Nord Stream 2. (WIĘCEJ)
Kresy24.pl/biznesalert.pl
5 komentarzy
observer48
2 czerwca 2017 o 11:30Bardzo dobra analiza i dobre rekomendacje. Jeśli USA zdecydują się na współpracę z Polską i wejdą na polski rynek ropy i gazu przez Gazoport w Świnoujściu i Naftoport w Gdańsku pomagając finansować ich ekspansję, a także wezmą udział w budowie korytarzy logistyczno-energetycznych Via Carpatia i Trójmorza, RoSSja może się znaleźć przyparta do muru z wybudowanymi za grube miliardy dolarów, ale pracującymi na małe ułamki swoich maksymalnych przepustowości rurociągami ropy i gazu łączącymi RoSSję i Niemcy. Niemcy zużywają tylko niewielką część gazu płynącego rurociągiem Nord Stream, który pracuje przeciętnie na 45% pełnej przepustowości, bo resztę odsprzedają z niezłym zyskiem m.in. Polsce. Projektowi Nord Stream 2 należy ukręcić łeb za wszelką cenę, albo opóźnić go tak, aby większość wyłożonych na jego budowę kacapskich pieniędzy poszła w błoto.
jubus
3 czerwca 2017 o 08:37Reszta gazu z NordStream wędruje do Europy Zachodniej. Kolega chyba zapomniał, że w tym projekcie udział biorą nie tylko Niemcy, ale także Holandia, Francja, a z gazu korzysta także Wielka Brytania. South Stream, który miał być realizowany, ale raczej nie będzie, był projektem włoskim.
Wniosek z tego taki, że to nie Rosja tu mąci, ale cała Europa Zachodnia, bez wyjątku. Zachód chce po prostu kupować gaz tanio, poza tym chce go dywersyfikować. Nie chcą być uzależnieni tylko od gazu z Norwegii, Holandii czy Wielkej Brytanii albo Algierii jak to jest w przypadku krajów Południa Europy.
To jest zwyczajny wolny rynek – są klienci, w postaci Europy Zachodniej, to i znajduje się kupiec.
Te bajki o NordStream jako o „pakcie Ribbentropp-Mołotow” to należy sobie zostawić jako formę kabaretu, dobrą dla PiSowców i POpaprańców, wszak pan Sikorski mówił to samo co i PiS.
Gdyby Polska potrafiła dbać o własny interest to dawno miała by zdywersyfkowane źródła energii, wystarczyła by „pieremyczka” oraz rurociąg z Norwegii, do tego gazoport, żeby kupować gaz z Iranu, USA, Kataru czy skąd tam jeszcze.
jubus
3 czerwca 2017 o 08:41Projekt NordStream jest faktycznie projektem biznesowo-politycznym. Celem nie jest zaszkodzenie Polsce, bo i tak Polska jest w pełni uzeleżniona od Niemiec, Francji czy USA, ale uzależnienie Białorusi oraz Ukrainy. Ukraina może jednak sobie już pozwolić na suwerenność, bo ma gazoport w budowie (a nawet nie wiem czy nie kończą)i łączniki ze Słowacją. Czyli gaz z rejonu Morza Kaspijskiego, z Iranu, Kataru, może płynąć na Ukrainę statkami. Ukraina swego czasu podpisała nawet umowę w sprawie barteru z Katarem, oni będą wysyłać statki ze zbożem, a Katarczycy, gazowce. To samo powinni zrobić z Iranem, który jest bodaj drugim krajem zasobnym w gaz, po Rosji, a przed Katarem.
SyøTroll
3 czerwca 2017 o 15:05Boję się że próby ukręcenia łba nord stream 2 cz y tureckiego potoku, zostanie odebrana jako wroga zarówno przez UE jak i FR. Chyba nie stać nas znowu na politykę dwóch wrogów w nadziei że jankesi nas obronią. Same strumienie są raczej dowodem na niechęć do zbrojnych rozwiązań wbrew lobbystom amerykańskiego przemysłu obronnego typu senatora McCaina. Podoba mi się, że otwarcie pisze pan o działaniach w celu wyrzuceniu rosyjskich pieniędzy w błoto, jak to próbowano z Krymem. Ma pan dziś dzień „szczerości” ?
observer48
4 czerwca 2017 o 11:40@SyøTroll
Zniszczenie RoSSji jej własną bronią jest tylko kwestią czasu. Technologie oczyszczania, skraplania, transportu i regazyfikacji LNG są coraz tańsze i efektywniejsze, tak więc maksymalna długość gazociągu mogącego konkurować z LNG dramatycznie się skraca i kacapom tak Nord Stream, jak planowane Nord Stream 2 i Turkish Stream, który notabene został zredukowany do jednej nitki o maksymalnej rocznej przepustowości 15 mld m3, mogą wkrótce przestać się po prostu opłacać.
Pragnę też zwrócić uwagę na fakt, że kacapia uzyskuje globalnie z eksportu ropy naftowej ponad dwukrotnie wyższy przychód brutto, niż z eksportu gazu, a tutaj Polska, dokładnie Lotos i Orlen, sypnie jej kilka garści piasku w tryby już w 2019 r. po rozbudowie gdańskiego Naftoportu z obecnych 34 do 100 mln (ok. 750 mln baryłek) zdolności przyjmowania ropy z tankowców rocznie i wygaśnięciu wszystkich umów długoterminowych z kacapskimi dostawcami.
Wciąż wykupujące konkurencję i nowe pola naftowe Lotos i Orlen są właścicielami rafinerii na Litwie, w Polsce, byłej NRD, Czechach, Słowacji i Węgrzech przerabiając łącznie blisko 60 mln ton (blisko 450 baryłek) ropy rocznie, a ich rafinerie są dostosowane do przerobu ropy arabskiej, irańskiej, norweskiej i roSSyjskiej, a łączne zakupy z RoSsji zostały ostatnio zredukowały znacznie poniżej 15 mln ton rocznie.
Po ukończeniu Via Carpatia ropa z Gdańska najprawdopodobniej popłynie na południe i na wschód (Białoruś i Ukraina), eliminując w znacznym stopniu, lub nawet w całości dostawy do Europy starzejacym się Rurociągiem Przyjaźni, którego wszystkimi trzema odnogami płynie do Europy średnio 65 mln ton (blisko 500 mln baryłek) ropy rocznie, a to już będzie kacapię kosztować nawet po dzisiejszych, niskich cenach tego surowca, co najmniej $22 mld rocznego przychodu brutto. Widać, że rząd RP stara się uderzać kacapię po kieszeni, gdzie się tylko da. Zaczyna być ciekawie. 🙂