Rosja i Turcja uzgodniły trasę nowego gazociągu przez Morze Czarne, którym Gazprom ma dostarczać gaz do Europy – podaje Interfax po wizycie w Ankarze szefa rosyjskiego koncernu Alekseja Millera. Turecki projekt może się jednak okazać dla Moskwy wręcz samobójczy.
Pierwsza nitka gazociągu o rocznej przepustowości blisko 16 mld m3 ma dotrzeć do Turcji w grudniu 2016 r. Łącznie mają powstać cztery nitki, którymi będzie można przesyłać 63 mld m3 gazu. Do granic Turcji Gazprom ma budować magistralę za własne środki, a kosztami budowy z Turcji do granicy Grecji obie strony mają się podzielić. W jakich proporcjach – na razie nie ustalono.
Przypomnijmy, że decyzję o budowie gazociągu do Turcji strona rosyjska podjęła po konflikcie z Unią Europejską, który zmusił Moskwę do rezygnacji z budowanego już gazociągu South Stream do Europy przez Bułgarię.
Miał on omijać Ukrainę, pozbawiając ją w ten sposób 2/3 dochodów z tranzytu rosyjskiego gazu. Podobnie zresztą ominie ją gazociąg „turecki”, który przez 250 km ma przebiegać dawną trasą South Stream, a kolejne 660 km ma zostać dobudowane.
Tymczasem część ekspertów zaczyna zastanawiać się, czy w bojowym zapale, aby narzucić Europie rosyjskie warunki i upokorzyć Ukrainę, Władimir Putin nie strzela sobie tą inwestycją w kolano.
Dlaczego? Powodów jest kilka. Przede wszystkim chcąc za wszelką cenę uniezależnić się w kwestii tranzytu od Ukrainy, Rosja całkowicie uzależni się od Turcji – państwa niezbyt Rosji przyjaznego, członka NATO, związanego militarnie ze Stanami Zjednoczonymi.
Moskwa nie zdoła Turcji szantażować energetycznie – Ankara może bowiem w każdej chwili kupić dowolną ilość gazu z Iranu lub Azerbejdżanu po konkurencyjnych cenach. W ten sposób Turcja przekształci się w giganta energetycznego i od tej pory to ona będzie dyktować swoje warunki, zarówno Rosji jak i Unii Europejskiej. Zresztą już obecnie Gazprom musiał udzielić Turcji 6-procentowej zniżki w cenie gazu, przy czym Ankara domaga kolejnej zniżki – do 16%.
Nowy gazociąg oznacza też koniec marzeń o przyciągnięciu przez Rosję Iranu do swojej strefy wpływów – w Teheranie rosyjski projekt już wywołał oburzenie, gdyż zagraża irańskiemu eksportowi gazu do Turcji, który wynosi 10 mld m3 rocznie.
W tej sytuacji Iran nie będzie miał innego wyjścia niż zbliżyć się w polityce energetycznej z Unią Europejską – obie strony nie są bowiem zainteresowane zarówno monopolem Rosji w dostawach gazu, jak i monopolem Turcji w jej przesyle.
Gazociąg poważnie zagrozi także rosyjskim interesom na Kaukazie i w relacjach z Syrią. Turcja jest bowiem zdecydowanym wrogiem syryjskiego prezydenta Asada, strategicznego sojusznika Rosji, a także tradycyjnie wspiera bliski jej narodowo Azerbejdżan w jego konflikcie z kolejnym rosyjskim sojusznikiem – Armenią.
W przypadku wybuchu kolejnej wojny ormiańsko-azerskiej Moskwa znajdzie się więc między młotem i kowadłem: jeśli poprze swojego sojusznika – Turcja może zablokować rosyjski eksport gazu, jeśli go nie poprze – Kreml może całkowicie utracić kontrolę nad regionem.
Co więcej – Turcja nie tylko wspiera u siebie antyrosyjską emigrację czeczeńską, ale jest też wygodną bazą wypadową dla bojowników Państwa Islamskiego penetrujących zarówno region Kaukazu, jak i w coraz większym stopniu – samą Rosję.
Wkrótce może się więc okazać, że próbując ograć Europę i stłamsić energetycznie Ukrainę, Rosja trafi z deszczu pod rynnę – sama stając się gazowym i politycznym zakładnikiem Turcji.
Chwilowo o wszystkim decydują kwestie ambicjonalne Putina i roztaczana przez Gazprom wizja szybkich zysków z eksportu gazu. Przebudzenie z „tureckiego snu” może jednak okazać się dla rosyjskiego prezydenta bardzo bolesne.
Kresy24.pl / panorama.am
3 komentarzy
ireneusz50
27 stycznia 2015 o 18:49można na gazociąg spojrzeć inaczej, dlaczego Niemcy pozbawiły Bułgarię korzyści tranzytowych gazu przez terytorium Bułgarii a same Niemcy wybudowały sobie gazociąg po dnie Bałtyku oszczędzając na opłatach tranzytowych. Czy nie łatwiej byłoby gdyby Niemcy jako pierwsze zastosowały rezygnację z rosyjskiego gazu jak im tak zależy by dopiec Putinowi ?, albo wybudowały sobie gazociąg przez Polskę i Ukrainę ?, dla pełnego szczęścia mogliby i przez Białoruś trochę rur pościć.
ltp
28 stycznia 2015 o 03:20Niemcy wybudowały sobie gazociąg po dnie Bałtyku tylko dlatego że w Niemczech w tym czasie rządził sprzedawczyk Schroeder, który po odejsciu ze stanowiska Kanclerza został dyrektorem , czy przewodniczącym rady nadzorczej gazociągu , który sobie wybudował, Poniał russkij durak?
Zygmunt
27 stycznia 2015 o 21:07Ha,ha,ha,ha … to się Fiutin zamotał. 🙂 Miło czytać takie wiadomości. 🙂