Dziennikarze programu telewizyjnego FreeDom opisali sposób, w jaki rozkradane są pieniądze, które Rosja przeznacza na utrzymanie swoich żołnierzy. Metoda jest stara jak świat i dzieje armii rosyjskiej.
Dowódcy wojsk operujących na Ukrainie fałszują dane dotyczące prowadzenia misji bojowych. Najczęstszym oszustwem jest fikcyjne powiększanie liczebności jednostek, aby otrzymać dodatkowe pieniądze na nieistniejących żołnierzy.
Pieniądze za każdego żołnierza, który rzekomo brał udział w działaniach bojowych, trafiają do kieszeni dowódców. Według politologa Ołeha Lesnoja, ten schemat jest podstawą rosyjskiej armii.
Oczywiście fałszowanie danych osobowych personelu rosyjskiej armii nie jest jedyną metodą, którą rosyjski korpus oficerski wykorzystuje do okradania państwa i swoich podkomendnych. Profity przynoszą też zakup i rozdział paliwa dla wojska, a także oszczędności na amunicji, w którą nie są zaopatrywane jednostki liniowe, ale która jest rozkradana z magazynów i pokątnie sprzedawana.
„Większość rosyjskich żołnierzy, którzy chcieli zarobić na Ukrainie, teraz marzy tylko o powrocie do domu żywymi. Przerażają ich ogromne straty wśród kolegów” – informują dziennikarze.
Wielu rosyjskich żołnierzy samookaleczało się, aby uzyskać świadczenie, bo na początku wojny na pełną skalę rosyjskie władze obiecały każdemu rannemu 3 mln rubli. Obecnie takie świadczenia zostały anulowane.
„Ze względu na dużą liczbę samookaleczeń wśród rosyjskich żołnierzy rany podzielono na lekkie i ciężkie. I na świadczenie mogą liczyć tylko ci z trwałym kalectwem” – dowiedzieli się dziennikarze.
Na pieniądze od państwa nie mogą liczyć także krewni żołnierzy zabitych na Ukrainie.
Opr. TB, UNIAN
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!