Rosyjski atak na Europę przechodzi od hipotetycznego scenariusza do rzeczywistości, ponieważ nie ma dnia, w którym rosyjscy urzędnicy nie groziliby Polsce, Finlandii lub państwom bałtyckim atakami rakietowymi lub inwazją. Sprawę omawia „Foreign Policy”.
„Nie jest więc zaskakujące, że 80% Finów ankietowanych w 2022 r. stwierdziło, że jest gotowych bronić swojego kraju. W tym samym roku Warsaw Institute of Enterprise stwierdził, że 66% Polaków jest gotowych stanąć w obronie swojego kraju i wielu z nich dobrowolnie podejmuje podstawowe przeszkolenie wojskowe. Mieszkańcy innych krajów od Bałtyku po Morze Czarne wyrażają podobną determinację, aby chronić swoje ziemie i współobywateli przed atakiem Rosji” – czytamy w artykule.
Jednocześnie w publikacji zauważono, że nie ma pewności, czy będzie wystarczająca liczba żołnierzy do walki z armią Putina. Kraje Europy na pierwszej linii frontu mogą mieć znacznie większy problem z werbowaniem żołnierzy niż Ukraina, która charakteryzuje się „ponurymi trendami demograficznymi i odnotowała w ostatnich dziesięcioleciach spadek liczby ludności o miliony”.
„Rosyjska inwazja na Ukrainę wyraźnie pokazała, że technologia nie może zastąpić żołnierzy w dużej wojnie lądowej. Są oni potrzebni do obsługi czołgów i zajmowania przednich pozycji w okopach, przemieszczania i utrzymywania artylerii, obsługi samolotów i dronów oraz zajmowania i utrzymywania terytorium. Na przykład Ukrainie co miesiąc potrzeba tysięcy nowych żołnierzy, aby rotować siły, uzupełniać straty i zapobiegać dalszemu natarciu Rosji” – analizują dziennikarze.
Ponadto komentując dane socjologów, „Foreign Policy” podkreśla, że wielu obywateli może opuścić swój kraj, gdy perspektywa wojny stanie się realna. Ich migracja na zachód będzie znacznie łatwiejsza niż gdyby kraje te nie były jeszcze członkami Unii Europejskiej. Z brakami demograficznymi zmaga się także Europa Zachodnia, która boryka się z niedoborami ludności i potrzebami siły roboczej.
„Jeśli te czynniki nie zostaną wzięte pod uwagę, prawdopodobieństwo emigracji stawia pod znakiem zapytania zdolność tych krajów do ochrony wschodnich granic Europy” – czytamy w artykule.
Według „Financial Times” w przypadku ataku Federacji Rosyjskiej cała Europa może wystawić jedynie 300 tys. żołnierzy. Wszelkie nadzieje w tej sprawie pokłada się w Polsce i USA. Największy deficyt wśród armii europejskich występuje w Niemczech. Kraj ma jedynie 181 tys. żołnierzy.
NATO przygotowuje się do potencjalnej wojny lądowej z Federacją Rosyjską z udziałem wojsk amerykańskich. Sojusz rozwija „korytarze lądowe”, które pozwolą siłom sojuszniczym szybciej dotrzeć na linię frontu.
Opr. TB, foreignpolicy.com
2 komentarzy
zauważam, że
2 lipca 2024 o 22:14Żołnierzy może zabraknąć. Ale na pewno nie zabraknie autorytetów i aktywistów.
Tej swołoczy zawsze pod dostatkiem i mnożą się jak orkowie w Mordorze.
EdwinRommell
10 lipca 2024 o 16:59W Polsce na pewno.Smartfoniarze już krzyczą że nie będą się narażać dla kawałka terenu.Jak już przyjdzie co do czego , to się zadepczą na niemieckiej granicy.