Zgrupowanie wojsk rosyjskich, które prawie rok temu rozpoczęło inwazję na Ukrainę, zostało w całości rozbite. Tysiące rosyjskich żołnierzy albo zginęło albo odniosło ciężkie rany, i nie mają szans na dalszy udział w wojnie Putina.
Według Foreign Policy, katastrofalne straty Rosjan zmusiły Putina do zmontowania nowej armii, która jest znacznie gorzej uzbrojona i wyszkolona.
„Grupa 150 tys. mężczyzn, która 24 lutego 2022 r. stanęła na granicy z Ukrainą, została de facto niemal całkowicie zniszczona. Według amerykańskiego wywiadu, do początku lutego 2023 r. straty rosyjskie w zabitych i rannych sięgnęły prawie 200 tys. osób”- podają dziennikarze Foreign Policy, powołując się na ukraińskich i zachodnich urzędników
Putin został zmuszony do zmobilizowania potencjału wojskowego ze zwykłych Rosjan. Do połowy lutego 2023 roku liczebność rosyjskich sił na terytorium Ukrainy przekroczyła 300 tys. osób.
Po uzupełnieniu zmobilizowanych, choć słabo wyszkolonych i źle wyposażonych, armia jest już prawie dwukrotnie większa od tego, co Kreml zgromadził na inwazję w lutym ubiegłego roku.
Co więcej, rosyjscy generałowie „stracą” tę 300-tysięczną armię podręcznikowo, tak jak w II wojnie światowej: zmobilizowani więźniowie z kolonii są wysyłani do „ataku ludzkimi falami pod ostrzałem Sił Zbrojnych Ukrainy”, mówi Dara Massikot, analityk w Rand Corporation.
Tymczasem, jak mówi w rozmowie z portalem Apostrof Olga Bigar, oficer 241. samodzielnej brygadu wojsk obrony terytorialnej SZU, kierunek wschodni pozostaje jednym z najtrudniejszych na froncie.
Zacięte walki toczą się w obwodzie donieckim, w szczególności na kierunku Bachmutu. Rosyjskie wojska okupacyjne wysyłają ogromną liczbę swoich bojowników, aby przynajmniej osiągnąć pewien postęp, zaś ukraińscy obrońcy nadal utrzymują linię i czekają na dostawę zachodniego sprzętu wojskowego.
oprac. ba
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!