W poniedziałek 24 lipca litewski portal informacyjny Delfi zamieścił na swoim kanale YouTube film o powyborczych protestach na Białorusi w 2020 roku, po których nastąpiły masowe represje, a w więzieniach znalazło się tysiące Białorusinów.
Problem z filmem opublikowanym na litewskim kanale jest taki, że widać tam twarze wielu uczestników protestów. Prorządowe kanały Telegram i zbliżone do sił bezpieczeństwa na Białorusi już zapowiedziały, że film pomoże w poszukiwaniu i identyfikacji poszukiwanych. Bo trzy lata po wydarzeniach, reżim Łukaszenki wciąż aresztuje i skazuje na bezwzględne więzienie przeciwników władzy.
Film oburzył wielu Białorusinów, piszą o tym na czatach i portalach społecznościowych. W rozmowie ze Svabodą szef Fundacji BySol Andriej Striżak mówi, że po emisji filmu, który swoją drogą nie powinien był ukazać się w takiej formie, masa ludzi poprosiła o pomoc, niektórzy chcą się ewakuować bo czują się na Białorusi zagrożeni.
„Prośby do nas podwoiły się w ciągu ostatniego dnia. Zgłosiło się dziesiątki nowych osób. W ciągu dwóch godzin dwadzieścia osób. Nie każdy pyta o możliwość wyjazdu, proszą o pomoc, co zrobić, gdy rozpoznaje się tam siebie lub znajomych. Udzielamy konsultacji, uspokajamy, bo panika to najważniejszy sprzymierzeniec naszych wrogów. Ale mówimy, że nie ma gwarancji, że nie przyjdą po ciebie po tym filmie. Jeśli się tam zauważyłeś, jest to dodatkowy argument, aby przenieść się w bezpieczniejsze miejsce i opuścić terytorium Republiki Białoruś” – powiedział Swabodzie Andriej Striżak.
BySol opublikował komunikat do tych, którzy mogą rozpoznać siebie w materiale filmowym. „Jeśli czujesz się zagrożony w związku z incydentem, skontaktuj się z kontem infolinii BySol w Telegramie w celu ewakuacji w nagłych wypadkach” – napisał szef fundacji.
Film został szybko usunięty z publicznego dostępu, jednak siłom bezpieczeństwa udało się go ściągnąć.
oprac. ba
1 komentarz
Kocur
26 lipca 2023 o 14:53Trzeba było pomyśleć przed emisją.