
Dom Związków Zawodowych w Odessie po zamieszkach w maju 2014 r. Fot. Yuriy Kvach/Wikipedia/CC BY-SA 3.0
Rosja ponosi główną odpowiedzialność za masowe zamieszki w Odessie 2 maja 2014 r., w wyniku których zginęło 48 osób. Jednak państwo ukraińskie również ponosi odpowiedzialność za brak podjęcia odpowiednich środków bezpieczeństwa podczas tych wydarzeń i dlatego musi wypłacić odszkodowania ofiarom. Taką decyzję wydał Europejski Trybunał Praw Człowieka (ETPC).
Sąd uznał, że wydarzenia te zostały sprowokowane przez rosyjską propagandę, a główną odpowiedzialność za destabilizację na Ukrainie ponosi Rosja.
„Przemocy towarzyszyło masowe rozpowszechnianie przez rosyjskie władze i media agresywnej, nacechowanej emocjonalnie dezinformacji na temat nowego rządu Ukrainy i zwolenników Majdanu” – stwierdzono w orzeczeniu sądu.
ETPC opisał także ogólny kontekst tamtych wydarzeń – ucieczkę prezydenta Wiktora Janukowycza, aneksję Krymu przez Rosjan, sprowokowanie przez Rosję tzw. secesji części dwóch obwodów w Donbasie itp. Sąd zwrócił uwagę, że napięcie w Odessie znacznie wzrosło po 19 lutego 2014 r., kiedy grupa zwolenników Majdanu zebrała się w pobliżu budynku obwodowej administracji państwowej, gdzie wraz z dziennikarzami zostali pobici przez najętych przez Rosję chuliganów tzw. „tituszki” w obecności policji.
Wydarzenia z 2 maja 2014 r., które badał ETPC, rozpoczęły się od ataku zwolenników Janukowycza i Rosji tzw. „antymajdanu” na uczestników proukraińskiej demonstracji. W rezultacie w mieście wybuchły masowe zamieszki, które na pl. Kulikowe Pole zakończyły się zniszczeniem obozu „antymajdanu” i podpaleniem Domu Związków Zawodowych.
Jak zauważono, rodziny ponad dwudziestu ofiar, a także trzy osoby, które przeżyły pożar, złożyły pozwy. Powodami są rodziny dwóch proukraińskich aktywistów zastrzelonych w centrum Odessy oraz trzy osoby określane jako „przypadkowe” ofiary. Większość skarżących to krewni aktywistów „antymajdanu”.
Wszyscy powódcy uważają, że państwo mogło zapobiec tragedii. Sąd doszedł do takiego samego wniosku, co mimo roli Federacji Rosyjskiej w tamtych wydarzeniach, nie zwalnia Ukrainy z odpowiedzialności. ETPC uważa, że władze nie były w stanie zapobiec przemocy i postawić odpowiedzialnych przed wymiarem sprawiedliwości.
W dokumencie zauważono również, że pewna liczba ukraińskich urzędników, którzy powinni zostać pociągnięci do odpowiedzialności za bezczynność odpowiednich struktur, uciekła do Rosji, gdzie otrzymali obywatelstwo i zrobili kariery. Wśród nich są szef regionalnego departamentu Państwowej Służby ds. Sytuacji Nadzwyczajnych Władimir Bodelan, a także zastępca szefa Głównego Zarządu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych obwodu odeskiego Dmitrij Fuczedżi, który odegrał kluczową rolę w bezczynności funkcjonariuszy organów ścigania 2 maja.
Ustalono, że funkcjonariusze organów ścigania z Odessy, mając informacje operacyjne na temat przygotowywanych zamieszek, nie zrobili praktycznie nic, aby im zapobiec, m.in. nie uniemożliwili ataków na proukraińskich aktywistów. Z kolei regionalne dowództwo Państwowej Służby ds. Sytuacji Nadzwyczajnych celowo opóźniło o 40 minut wysłanie straży pożarnej do Domu Związków Zawodowych, gdzie ginęli ludzie, a funkcjonariusze organów ścigania nie podjęli próby ewakuacji ludzi z płonącego budynku.
Europejski Trybunał Praw Człowieka stwierdził również, że władze lokalne celowo zniszczyły dowody na miejscu tragedii pod pretekstem oczyszczenia terenu, w szczególności w obszarze centrum miasta i innych miejscach.
W rezultacie sąd uznał, że Ukraina jest winna naruszenia artykułu Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, który gwarantuje prawo do życia. Ukraina została zobowiązana do wypłaty odszkodowań: 15 tys. euro rodzinom każdej zmarłej osoby, 12 tys. euro trzem ofiarom, które doznały poważnych oparzeń w Domu Związków Zawodowych. Również córka Michaiła Wiaczesławowa, który zginął w pożarze, ma otrzymać 17 tys. euro – kobieta skarżyła się, że bezpodstawnie odmówiono jej pochówku ojca.
Decyzja dotyczy wszystkich wnioskodawców, których bliscy zginęli w trakcie walk w centrum Odessy, a także tych, którzy zostali ranni lub stracili najbliższych członków rodziny w wyniku pożaru.
Przypomnijmy, 2 maja 2014 r. w Odessie proukraińscy aktywiści zamierzali zorganizować marsz „Za jednością Ukrainy”. Chcieli przejść z pl. Katedralnego do parku Tarasa Szewczenki, gdzie akurat odbywał się mecz piłki nożnej. Zatrzymali ich jednak przedstawiciele „antymajdanu”, których kolumna zablokowała przemieszczanie się uczestników marszu, po czym wybuchły masowe zamieszki.
Do starć doszło w centrum miasta (na pl. Greckim), gdzie postrzelono kilka osób, w tym proukraińskich aktywistów. Pierwszymi ofiarami byli działacze Euromajdanu Igor Iwanow i Andriej Biriukow, którzy odegrali rolę swoistego „punktu bez powrotu”. Po starciach w centrum miasta zwolennicy niepodległości Ukrainy przeszli na pl. Kulikowe Pole, gdzie znajdowało się miasteczko namiotowe separatystów. Namioty zajęły się ogniem, w Domu Związków Zawodowych wybuchł pożar, w wyniku którego – ogień, dym, skaczący z okien płonącego budynku – zginęły 42 osoby.
W zamieszkach 2 maja zginęło łącznie 48 osób, a ponad 200 zostało rannych.
Opr. TB, hhudoc.echr.coe.int
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!