Rosja testuje odcięcie Litwy, Łotwy i Estonii od systemu energetycznego IPS/UPS. Przeprowadziła na tę okoliczność próbę odrębnego funkcjonowania obwodu kaliningradzkiego.
Do takiego eksperymentu doszło w ub. środę. Trwał 20 minut – poinformował minister energetyki Litwy Arvydas Sekmokas. Rosyjskie ministerstwo energetyki poinformowało, że odniesie się do sprawy „w terminie późniejszym”.
System elektroenergetyczny IPS/UPS obejmuje, oprócz krajów bałtyckich, Ukrainę, Białoruś, Azerbejdżan, Gruzję, Kazachstan, Mołdawię, Mongolię, a poprzez system energetyczny Kazachstanu – Kirgizję, Tadżykistan i Uzbekistan.
O co chodzi w tej grze?
Po przystąpieniu do UE Litwa musiała zamknąć produkującą tani prąd siłownię w Ignalinie. Bruksela uznała ją za nieodpowiadającą unijnym standardom. Na jej miejsce miała powstać nowa – jako wspólny projekt Litwy, Łotwy i Estonii oraz Polski. Tymczasem w listopadzie 2011 Polska Grupa Energetyczna ogłosiła, że zawiesza rozmowy o współpracy z Litwinami.
W kwietniu br. Litwa parafowała umowę z japońskim koncernem Hitachi w sprawie budowy nowej elektrowni atomowej we współpracy z Łotwą i Estonią, a litewski minister energetyki Arvidas Sekmokas stwierdził, że „Polacy wysyłają sygnały wskazujące, że interesują się projektem, i mogliby do niego powrócić”. Jeśli kontrakt z Hitachi będzie realizowany, to siłownia może powstać po 2020 r.
Jednak to, czy na Litwie powstanie nowa elektrownia atomowa, zależy między innymi od wyników referendum, które ma być przeprowadzone wspólnie z październikowymi wyborami parlamentarnymi.
Na Litwę przyjechał rzecznik japońskiego koncernu „Hitachi” Terry Kubo, który przyznał, że jest zaniepokojony sytuacją. Chcąc zabezpieczyć projekt przed możliwymi trudnościami, sugeruje rozpoczęcie inwestycji jeszcze przed wyborami.
Wie, co mówi, bo na Litwie nie wszyscy politycy są pozytywnie nastawieni do budowy siłowni i współpracy z Japończykami, a niektórzy, jak Partia Ludzi Litwy, powstała z inicjatywy litewskiego oligarchy rosyjskiego pochodzenia Władimira Romanowa, pilnują tu raczej interesów Rosji. Po Partii Pracy Wiktora Uspaskicha, to już drugie ugrupowanie, które na Litwie powstało z inicjatywy Rosjan i za ich pieniądze.
W koncepcji Romanowa, całkowicie zbieżnej z koncepcją Moskwy, Litwa musi zrezygnować z projektu współpracy strategicznej z Japonią i nową siłownię atomową budować w oparciu o współpracę z Rosją lub Białorusią, bo jeśli Rosja i Białoruś wybudują swoje elektrownie, to litewski projekt straci na rentowności i konkurencyjności.
„Ten projekt popierają przestępcy, którzy nie boją się ani Boga, ani diabła” – mówi Romanow.
Pytaniem otwartym pozostaję, jakie miejsce i rolę odgrywa w tej grze Polska.
Kresy24.pl
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!