28 lutego mieszkańcy rosyjskiego miasta Jejsk w Kraju Krasnodarskim poinformowali o pożarze na lotnisku wojskowym. Wcześniej usłyszeli co najmniej dwie eksplozje. Wzbijające się kłęby dymu widoczne były z odległości kilku kilometrów.
Pierwsze doniesienia o eksplozjach pojawiły się w sieci około godziny 19:00. Publikowano zdjęcia, na którym gdzieś w oddali widać ogień z ogniska.
Lokalni mieszkańcy publikują zdjęcia z komentarzami typu: „jakiś wybuch w pobliżu lotniska”.
Władze uspokajają, mówiąc, że to „wojskowe ćwiczenia taktyczne”.
Tymczasem minister spraw wewnętrznych Ukrainy Anton Gieraszczenko przypomina, że „to z tego lotniska wystartowały samoloty bombardujące wschód i południe Ukrainy”.
Dodaje jednak, że nie ma oficjalnego potwierdzenia, że był to atak na lotnisko.
Tej nocy Rosjanie ponownie zaatakowali Ukrainę. Obrona przeciwlotnicza działała w rejonie Połtawy. Szef regionalnej administracji wojskowej Dmitrij Łunin napisał w nocy, że wstępnie wiadomo o 5 zestrzelonych rosyjskich dronach. Według Gieraszczenki „szahedy” widziano tej nocy w przestrzeni powietrznej obwodów czernihowskiego, sumskiego, połtawskiego i kijowskiego.
W regionie Sumy, w szczególności we wsi Aleksandrowka, Rosjanie zrzucili dwa wybuchowe pociski z drona na prywatny budynek mieszkalny. Według regionalnej administracji wojskowej dom został uszkodzony.
Należy zauważyć, że Rosjanie wycofali się z regionu Sumy wiosną 2022 roku, ale nadal regularnie go ostrzeliwują. „New York Times”, powołując się na ukraiński wywiad, napisał w połowie lutego, że Rosjanie mogą próbować odwlec obronę Ukrainy i otworzyć nowy front wokół Sum i obwodu charkowskiego.
oprac. ba za euroradio.fm
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!