John Bolton, doradca prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego, przybędzie na Białoruś po zakończonej wizycie w Kijowie. Dziś administracja Aleksandra Łukaszenki potwierdziła, że prezydent spotka się z wysłannikiem Donalda Trumpa.
Bolton ma reputację jastrzębia, który uważa, że polityka zagraniczna powinna być prowadzona z silnej pozycji.
Co oznacza jego wizyta na Białorusi i czego można się po niej spodziewać? Nasza Niwa o komentarz poprosiła analityków i dyplomatów.
„Jest to robocza współpraca, tak bardzo potrzebna obu stronom”, ocenia tę wizytę Igor Gubarewicz, były szef departamentu USA i Kanady w białoruskim MSZ.
„Jednocześnie władzom białoruskim trudno jest sprzedać taką wizytę jako wyraz uznania” – mówi.
„Stany Zjednoczone są takim krajem, że sam fakt spotkania na wysokim szczeblu, a tym bardziej wizyta takich osób na Białorusi jest bardzo pozytywnym sygnałem z Ameryki, w pewnym sensie zachętą, premią” – dodał Gubarewicz.
Zauważa on, że John Bolton jest najwyższym rangą amerykańskim urzędnikiem, który odwiedzi Białoruś po 25 latach. (ostatnia wizyta prezydenta USA Billa Clintona w Mińsku miała miejsce w 1994 r).
„W poprzednich latach Aleksander Łukaszenka zadowalał się spotkaniami z urzędnikami na poziomie szefa departamentu Departamentu Stanu. Wizyta Boltona to wyjątkowa okazja, aby porozmawiać o kwestiach bezpieczeństwa w naszym regionie z osobą, z najbliższego kręgu Donalda Trumpa. Nie należy się spodziewać szybkich i przełomowych konsekwencji tej wizyty, ale sygnał w Moskwie usłyszą”- podsumował były białoruski dyplomata.
Pragnący pozostać anonimowym obecny pracownik Ministerstwa Spraw Zagranicznych podkreślił w rozmowie z Naszą Niwą, że przybycie Boltona na Białoruś oznacza, że sytuacja wokół „głębokiej integracji” jest oceniana przez Amerykanów jako poważna, prowadząca do nieodwracalnej zmiany krajobrazu politycznego Europy Wschodniej.
„Wydaje się zatem, że głównym celem wizyty jest poznanie przyszłości Białorusi w kontekście „pogłębionej integracji” bezpośrednio od białoruskich przywódców”, sugeruje źródło w MSZ.
„Musimy zrozumieć „podział obowiązków” w amerykańskiej polityce zagranicznej”, powiedział urzędnik białoruskiego MSZ. – W tym systemie Pompeo zajmuje się systematyczną promocją amerykańskich interesów, a Bolton rozwiązuje problemy kryzysowe. Jego praca opiera się na szerokim zakresie ocen: dyplomatycznych, eksperckich, wywiadowczych”.
Jego zdaniem, oprócz wymiany poglądów na temat Rosji strony mogą rozmawiać o rozwoju stosunków dwustronnych z Białorusią, wzmocnieniu amerykańskiej obecności w Polsce i procesach na Ukrainie.
„Jest bardzo prawdopodobne, że strona białoruska przy stole negocjacyjnym poprosi o jakiś oficjalny krok, na przykład wizytę Trumpa. W latach 90. Zachód odwrócił się od Białorusi, co było dużym błędem”- mówi białoruski dyplomata.
oprac. ba na podst. nn.by
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!