Plan Łukaszenki nie rozwiązuje dwóch kluczowych problemów: uzyskania legitymizacji zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz Białorusi oraz ustabilizowania sytuacji społeczno-gospodarczej w kraju. W takiej sytuacji Moskwa sięga po instrumenty przymusu, polegające na zwiększeniu presji ekonomicznej, a następnie politycznej.
13 lipca Łukaszenka spotkał się z Putinem po raz czwarty w 2021 roku. Wizyta odbyła się niespodziewanie, bez żadnej oficjalnej zapowiedzi. Co się stało?
-Ten pośpiech spowodowało kilka przyczyn jednocześnie, mówi w rozmowie z portalem „Białoruski Partyzant” Arsenij Siwickij dyrektora Centrum Studiów Strategicznych i Polityki Zagranicznej.
– Po pierwsze – oficjalny Mińsk wyczerpał zasoby wsparcia finansowego ze strony Rosji. A nowe zastrzyki są niezbędne do utrzymania stabilności społecznej i gospodarczej w kraju.
Jedynym źródłem nowych pożyczek może być Rosja, dlatego Aleksander Łukaszenka próbował załatwić tę prośbę podczas osobistego spotkania z Władimirem Putinem – uważa politolog.
Siwickij przypomina, że jeszcze we wrześniu ubiegłego roku w Soczi doszło do porozumienia między Aleksandrem Łukaszenką a Władimirem Putinem. Moskwa obiecała przekazać w latach 2020-2021 1,5 mld dolarów na stabilizację sytuacji społeczno-gospodarczej, oczekując w zamian kroków ze strony oficjalnego Mińska zmierzających do normalizacji sytuacji politycznej w kraju, co z punktu widzenia Kremla oznaczało przygotowanie do rozpoczęcia tranzytu władzy na jego warunkach.
Chodziło przede wszystkim o uwolnienie kilku więźniów politycznych, wspieranych przez Kreml podczas kampanii prezydenckiej; Wiktora Babaryki i członków jego ekipy; następnie zorganizowanie dialogu narodowego pomiędzy władzami a opozycją; plus reforma polityczna poprzez przyjęcie nowej konstytucji, która powinna przekształcić Białoruś z republiki superprezydenckiej w parlamentarną lub parlamentarno-prezydencką oraz przeprowadzenie nowych wyborów prezydenckich i parlamentarnych. Przedterminowych wyborów. Bez udziału Aleksandra Łukaszenki, ale w zamian za pewne gwarancje ze strony Kremla.
Białoruski politolog zwraca uwagę, że Aleksander Łukaszenka wziąwszy pieniądze od Moskwy, całkowicie zignorował ustalenia (rosyjski scenariusz) i zamierza realizować swój własny plan stabilizacji sytuacji społeczno-politycznej na własnych warunkach, nie idąc na żadne strategiczne ustępstwa wobec Moskwy.
Jak wskazuje ekspert, Kreml nie jest zadowolony z takiego układu. Dlatego po wypłacie ostatniej, trzeciej transzy 1,5-miliardowej pożyczki, pomoc finansowa Moskwy na tym się zakończyła. Nowe transze kredytowe z Rosji raczej nie nadejdą, ponieważ Mińsk nie wypełnił porozumień z Soczi.
Ale zdaniem Siwickiego, nie oznacza to jednak, że Kreml całkowicie blokuje możliwości zaciągania kredytów. Moskwa, z bizantyjską manierą doradziła władzom białoruskim, aby umieściły obligacje rządowe na Moskiewskiej Międzybankowej Giełdzie Finansowej, jednocześnie milcząco zabraniając rosyjskim inwestorom reprezentowanym przez Sberbank, Gazprombank, VTB i innych kupowania obligacji rządowych. A wynika to z faktu, że istnieje dość poważne ryzyko sankcji finansowych, w tym wobec długu państwowego Białorusi, więc obligacje państwowe stają się toksycznym aktywem, w tym dla inwestorów rosyjskich.
I w tym miejscu Łukaszenka natknął się na barierę, którą próbował przeforsować podczas ostyatnich negocjacji z Władimirem Putinem. Ale, jak widać, bez przełomów i widocznych rezultatów.
Politolog twierdzi, że Moskwa stara się wywierać presję na Aleksandra Łukaszenkę i synchronizuje swoje naciski z naciskami państw zachodnich pod formalnym pretekstem dość wysokiego ryzyka sankcji wtórnych już wobec Rosji – za wspieranie oficjalnego Mińska.
Ponadto, jak mówi w rozmowie z „Białoruskim Partyzantem” politolog, Kreml zamierza wdrożyć reżim sankcji, nad którym obecnie pracuje Zachód wobec Białorusi, w tym sankcje sektorowe wobec przemysłu petrochemicznego, sektora tranzytowego, logistycznego itd. Kreml odcina wsparcie także tutaj, ograniczając dostawy ropy do Naftanu, a Gazprom planuje cięcia tranzytu rosyjskiego gazu przez Białoruś. Z tego punktu widzenia można powiedzieć, że Rosja, jeśli nie gra, jeśli nie koordynuje swojej presji gospodarczej z sankcjami zachodnimi, to przynajmniej próbuje tę presję zsynchronizować.
Arsenij Siwicki wskazuje, że Kreml wyraźnie dąży do osiągnięcia własnych celów, przygotowuje grunt pod zmianę reżimu na Białorusi i dąży do narzucenia oficjalnemu Mińskowi własnego scenariusza zmian politycznych. Ponieważ jednak Aleksander Łukaszenka nadal stawia opór i stara się utrzymać władzę, idąc na minimalne ustępstwa, Moskwa sięga po narzędzia przymusu, takie jak rosnąca presja ekonomiczna, a później także polityczna.
Jego zdaniem niemożliwy jest powrót do przedkryzysowego status quo na Białorusi, ponieważ potrzebne są ogromne dopłaty w postaci tzw. subsydiów integracyjnych, szacowane na 7-10 mld USD rocznie. Tymczasem na przestrzeni ostatnich 5-6 lat są one systematycznie ograniczanie, co prowadzi do chronicznego kryzysu modelu społeczno-gospodarczego.
Białoruski ekspert uważa, że sądząc po reakcji Kremla na kryzys polityczny bezpośrednio po wyborach prezydenckich, Rosja nie zamierza trzymać Aleksandra Łukaszenki za wszelką cenę. Dlatego zamiast 7-10 mld dolarów, których Mińsk potrzebował na ustabilizowanie sytuacji gospodarczej, spłatę długów, sfinansowanie deficytu budżetowego i pokrycie ujemnego bilansu handlowego, białoruskie władze otrzymały przez dwa lata zaledwie 1,5 mld dolarów – za lata 2020-2021.
Politolog przypomina, że za niemal natychmiast po wybuchu kryzysu politycznego zarówno Władimir Putin, jego sekretarz prasowy Dmitrij Pieskow, jak i minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow przedstawili kremlowską wizję rozwiązania kryzysu politycznego. Moskwa proponowała zorganizowanie szerokiego, integracyjnego dialogu politycznego pomiędzy władzami białoruskimi a przedstawicielami społeczeństwa obywatelskiego i opozycji politycznej, a także reformę konstytucyjną, w ramach której Białoruś zostałaby przekształcona z republiki superprezydenckiej w parlamentarno-prezydencką. Świadczą o tym wyciekowi „Dossier Czernowa” z jednego z departamentów rosyjskiej administracji prezydenckiej, Departamentu Stosunków Międzyregionalnych i Kulturalnych z Krajami Zagranicznymi.
Według eksperta, nie ma powodu by sądzić, że Kreml porzucił swój scenariusz: zaraz po spotkaniu Putina z Josephem Bidenem Moskwa znów zaczęła wzywać do dialogu politycznego i reformy konstytucyjnej, co można uznać za swoistą carte blanche dla Kremla od Waszyngtonu na zastąpienie reżimu Łukaszenki według scenariusza Moskwy.
Jak powiedział w rozmowie z „Białoruskim Partyzantem” Siwickij, plan Łukaszenki nie rozwiązuje kluczowych problemów, z którymi boryka się białoruskie kierownictwo: zdobycia legitymizacji zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz Białorusi oraz ustabilizowania sytuacji społeczno-gospodarczej w kraju. Jego plan zadziałałby, gdyby Moskwa rzeczywiście była skłonna utrzymać dotacje integracyjne na poziomie 7-10 mld dolarów rocznie. Ale oczywiście Moskwa nie zamierza tego zrobić.
Co więcej, utrzymanie obecnego status quo grozi późniejszym rozciągnięciem zachodnich sankcji także na Rosję – w przypadku, gdyby Kreml wspierał białoruskie władze, a wsparcie to postrzegane było jako próba utrzymania przy władzy Aleksandra Łukaszenki.
oprac. ba za belaruspartisan.by
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!