Stacja Włodawa w miejscowości Tomaszówka w rejonie brzeskim. Leży na styku trzech granic – Białorusi, Ukrainy i Polski. Miasteczko Włodawa oddalone jest o kilka kilometrów na zachód, leży po drugiej – lewej stronie Bugu. Ze wzgórza widać wieżę kościoła i zabudowania miasteczka. Przed II wojną światową tory tutaj się nie kończyły, bo była czynna kolej do Chełma, a przez rzekę Bug prowadził most, który łączył te miejscowości.
80 lat temu, w drugiej połowie września, już po wybuchu II wojny światowej oraz po drugiej tragicznej dla Polski dacie 17 września 1939 roku, miejscowość ta stała się ostatnim też przystankiem na drodze życia dla oddziału wycofujących się żołnierzy Wojska Polskiego. Zginęli w nierównej walce z zajmującą te tereny Armią Czerwoną. Zostali pomordowani. Pochował ich ksiądz proboszcz miejscowej parafii w Tomaszówce, na posesji kościoła, a dokumenty jednego z zabitych oficerów przekazał jego żonie, która wówczas pozostawała w Warszawie. Oficerem tym był Aleksander Leszczyński, dyrektor „Linii Oceanicznych Gdynia-Ameryka”.
Nowo wybudowany i oddany do użytku kościół w Tomaszówce nie przetrwał wojny, został zniszczony. Krzyże na grobach pochowanych przy kościele żołnierzy Wojska Polskiego jednak ocalały. Przetrwały aż do naszych dni. Ale z uwagi na swój wiek chyliły się już ku upadkowi. Dlatego latem br. zostały wymienione na nowe, w miejscu starych krzyży stanęły ich repliki wykonane z dębu. Wykonano również nowe ogrodzenie kwatery.
Akcję przeprowadzono w ramach realizacji wspieranego przez Fundację Pomocy Polakom na Wschodzie z Warszawy II edycji projektu „Strażnicy Pamięci” (koordynator projektu Eugeniusz Lickiewicz, opiekun miejsc pamięci narodowej, kierownik prac Wasyl Kowalczuk, uczestnik projektu z Brześcia, wykonawca replik krzyży Adam Mickiewicz, uczestnik projektu z Peliszcz).
Podczas modlitwy za duszę poległych żołnierzy.
Poświęcenie nowych krzyży odbyło się 2 września br., a dokonał tego opiekujący się również tymi terenami ksiądz Jerzy Chiniewicz, proboszcz parafii pw. Podwyższenia Krzyża Świętego w Brześciu. By oddać hołd poległym Oficerom i Żołnierzom, tego dnia do Tomaszówki przybyli Polacy z Domaczewa, Peliszcz, Brześcia oraz Włodawy (Polska), delegację miejscowego sielsowietu na czele z prezes Еleną Iwanowną Burak oraz delegacja KG RP w Brześciu na czele z Konsulem Generalnym Piotrem Kozakiewiczem. Jako gość specjalny z Warszawy przyjechał wnuk pochowanego w Tomaszówce Aleksandra Leszczyńskiego – pan Krzysztof Logan Tomaszewski, poeta, malarz i publicysta. Uroczystości poprowadziła Alina Jaroszewicz, prezes oddziału brzeskiego obwodowego ZPB, redaktor naczelna „Ech Polesia”.
Krzysztof Łogan-Tomaszewski (od prawej) podczas rozmowy z Konsulem Generalnym RP w Brześciu Piotrem Kozakiewiczem i uczestnikami uroczystości. W środku p.Alicja Łankiewicz, mieszkanka pobliskiego Orchowa, która od lat opiekuje się kwaterą żołnierzy WP w Tomaszówce.
Podczas pięknej, słonecznej i ciepłej pogody odbyła się równie piękna i wzniosła uroczystość, której towarzyszyła serdeczna, rodzinna prawie atmosfera. Było wiele wzniosłych przemówień, płonących zniczy i kwiatów. I prawie wszyscy (i Polacy, i Białorusini) nie kryjąc wzruszenia mówili o bezsensu i okrucieństwie przemocy, wojny i zabijania, wołając o potrzebie miłości i przebaczenia. „ … Śmierć żołnierza. Każda śmierć wywołuje we mnie bunt. I nie ważne czy na polu bitwy umiera swój czy wróg: Japończyk, Rosjanin, Amerykanin czy Polak. Przelana krew bywa często daremna w swojej wymowie. Tragizm wojny polega na jej obłędzie – obłędzie, w który najpierw wpadają bezduszni politycy a po nich dowódcy. Na końcu ślepi wykonawcy rozkazów – zwykli żołnierze…”, – to słowa z artykułu Krzysztofa Tomaszewskiego pt. „Śmierć pod Tomaszówką”.
Eugeniusz Lickiewicz/Echa Polesia
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!