Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski nałożył sankcje na „oficjalną” żonę samozwańczego prezydenta Białorusi Aleksandra Łukaszenki, Galinę. Co niezrozumiałe, samego dyktatora Łukaszenki nie ma na liście nowych sankcji Ukrainy.
Decyzja Kijowa jest o tyle dziwna, że Aleksander porzucił Galinę pewnie ze 30 lat temu, gdy wyjechał z białoruskiej głubinki do Mińska, żeby robić karierę polityczną.
Wprawdzie oficjalnego rozwodu państwo Łukaszenkowie prawdopodobnie nie mają, ale taką informację Kijów powinien posiadać.
Zresztą sam białoruski dyktator przyznawał w jednym z wywiadów, że nie rozwiódł się ze swoją żoną Galiną Rodionowną, z którą ma dwóch dorosłych synów. Przyznawał też, że najmłodszego syna Kolę ma syna z inną kobietą.
„I oto wszyscy się dziwią, dlaczego żona tak zachowuje się w stosunku do mnie. Ona jest inteligentnym człowiekiem. No co, zachowywałaby się inaczej, zaczęłaby opowiadać w gazetach, żądać czegoś ode mnie – co by to zmieniło? Ludzie pośmialiby się tylko, zacieraliby ręce, itd., a ona nie takim jest człowiekiem, ona jest normalna” – zwierzał się Aleksander Łukaszenka.
Białoruski przywódca powiedział też, że sam wychowuje syna, a jego rodzona matka „widzi go nie częściej, niż inni mają go okazję widzieć w telewizji”.
ba
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!