Dziennikarka z Homla wybrała się na poszukiwanie męskich prostytutek. Swoje doświadczenia opisała w artykule, który zaszokuje wielu co bardziej konserwatywnych Białorusinów. Okazuje się, że dotarły tu już swobodne obyczaje z Rosji.
„W poszukiwaniu męskich usług udałam się najpierw na znane w Homlu ulice, gdzie tradycyjnie sprzedaje swoje wdzięki płeć piękna – ulica Słoneczna i Łąkowa koło hotelu „Turist”. Okazało się jednak, że z mężczyznami jest tu krucho” – pisze Wiktoria Kaszpur.
Jak wyjaśnili miejscowi bywalcy, jest to terytorium czysto żeńskie. – Klienci denerwują się, kiedy obok dziewczyn natykają się na nagabującego chłopaka. Niektórych panów to odstrasza – wyjaśnia jeden z miejscowych. – Ale po co szukasz takich dziwnych rzeczy? Lepiej sama się sprzedaj, to i przyjemność będzie i jeszcze dorobisz ze 20 dolarów – doradza dziennikarce inny „fachowiec”.
– Ostatnio pojawiła się tu jedna pani, która pytała o usługi chłopaków. Ale w końcu wyjaśniło się, że jednak chodzi jej o dziewczynę – śmieje się miejscowa prostytutka Lena. – Kobiety wstydzą się otwarcie tu przychodzić i przyznawać się do płacenia za seks. Nie ma popytu, to nie ma podaży. Musisz poszukać w Internecie – doradza.
Deficyt ulicznych żigolaków potwierdza miejscowa milicja. Okazuje się jednak, że wśród 109 zatrzymanych w tym roku prostytutek znalazł się także jeden mężczyzna. Takie usługi to raczej w okolicznych klubach, czy barach – doradza jeden z funkcjonariuszy. Również miejscowe centrum zapobiegania AIDS potwierdza, że wśród 300 prostytutek, które się tam przez 8 lat przewinęły był tylko jeden chłopak.
Dziennikarka nie dała jednak za wygraną. Zaczęła szukać na lokalnych portalach randkowych i w sieciach społecznościowych. I ze zdumieniem stwierdziła, że tu akurat „męska oferta” jest niezwykle bogata. Nie brakowało też zapytań od samych pań, choć wygląd niektórych do seksu nie skłaniał, inne zaś zamiast swoich publikowały zdjęcia znanych gwiazd.
Aby sprawdzić wszystko w praktyce, dziennikarka założyła dwa fikcyjne konta – na jednym przedstawiła się jako 41-letnia kobieta, na drugim – jako 22-letnia dziewczyna, deklarując, że jest gotowa płacić za seks. I chociaż nie zamieściła nawet zdjęcia, oferty sypnęły się niemal natychmiast – przez dwa dni „41-latka” dostała aż 115 propozycji, a „22-latka” – 120. Wśród oferentów było 30 żonatych w średnim wieku, 67 młodych kawalerów i 15 chłopaków z pierwszego roku studiów, przy czym wielu z nich gotowych było spotkać się zupełnie bezpłatnie.
Co prawda, część panów okazała się zwykłymi gawędziarzami – kiedy przyszło do podania telefonu, nagle okazało się, że numer jednego z nich nie odpowiada, drugi nie mógł się umówić bo „musiał pilnie jechać z psem do weterynarza”, a trzeci tak się wystraszył, że w ogóle usunął swój profil z portalu.
Ostatecznie jednak po odfiltrowaniu „amatorów” dziennikarka zebrała aż 123 „profesjonale” oferty, w których panowie w wieku 19-49 lat życzyli sobie za spotkanie od 10 USD do 200 USD. Jak na Homel podaż męskich usług okazała się więc zdumiewająco duża. Kilku dało się namówić na zwierzenia.
– Za 100 dolarów jestem gotów na dowolne eksperymenty – oferuje swoje usługi Eugeniusz. – Już dwa lata sobą handluję. Zaczynałem jeszcze jako dzieciak. Początkowo miałem po prostu ochotę na nowe doznania. Potem pojawiły się problemy finansowe, no i przywykłem dorabiać sobie po pracy – wyznaje. Z reguły sam obsługuje klientki, ale jeśli kobieta chce mieć dwóch mężczyzn na raz – nie ma nic przeciwko, zabiera wtedy „na robotę” kolegę.
Z popytem na usługi Eugeniusza bywa różnie: czasem trzy zlecenia dziennie, czasem jedno tygodniowo. Zauważył, że zależy to od pory roku. – Latem kobiety są znacznie bardziej wyluzowane niż zimą – przyznaje.
Również Aleksej traktuje prostytucję jako dodatkowy zarobek. Od przelotnych spotkań zdecydowanie woli dłuższe związki. Twierdzi, że będąc dłużej z jedną kobietą można zarobić znacznie więcej. Jednak w klientkach specjalnie nie przebiera. – Wygląd nie ma znaczenia. Najważniejsza jest dusza – zapewnia poetycko. Nie też ma nic przeciwko spotkaniom z mężczyznami, jeśli dobrze płacą. – Byle nie cała kompania na raz – na to nie jestem jeszcze gotowy.
Inny chłopak z ogłoszenia przyznaje, że jest „w branży” początkujący i dlatego stosuje swoistą promocję: gotów jest świadczyć usługi bezpłatnie byle klientka poleciła go potem kolejnym swoim koleżankom. – Na razie dopiero się szkolę – podkreśla.
Czym różnią się męskie prostytutki od zwykłych Białorusinów? Z reguły są lepiej ubrani, dbają o formę fizyczną i linię. Bardziej szarmancko odnoszą się do kobiet i są skłonni uważniej wsłuchiwać się w ich oczekiwania – twierdzą na forach „dobrze poinformowane” panie. W sumie różnica niewielka – tak samo zachowuje się przecież i wygląda wielu zwykłych mężczyzn.
Zdaniem psychoterapeutów, męska prostytucja jest spowodowana nie tylko chęcią zysku i łatwego życia. Często u jej źródeł leży zaniedbywanie syna przez ojca we wczesnej młodości. Potem taki człowiek ma niskie poczucie własnej wartości i poprzez częste kontakty seksualne usiłuje potwierdzić swoją męską i społeczną pozycję – ocenia psycholog Piotr Krupski.
Zgodnie z białoruskim prawem, za prostytucję grozi grzywna równowartości do 300 USD. Prostytutce złapanej po raz drugi w ciągu roku grozi już kara 750 USD lub areszt.
Kresy24.pl / Homelska Prawda
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!