Około tysiąc osób wzięło udział w tradycyjnym marszu ku czci przodków na podmińskie Kuropaty. Akcję zorganizowała Konserwatywno –Chrześcijańska Partia BNF, wspierana przez inne partie opozycyjne.
Jak donosi portal svaboda.org w tym roku po raz pierwszy trasa na Kuropaty została skrócona. Organizatorzy musieli ominąć teren byłego dworca autobusowego „Maskowskij”, gdzie trwa budowa biurowca rosyjskiej kompanii „Gazprom” oraz dużego skrzyżowania ulic, również finansowanego przez Rosjan. Inspekcja drogowa nie zgodziła się na czasowe zamknięcie ruchu na trasie przemarszu, dlatego uczestnicy marszu mieli utrudnione przechodzenie zwartą kolumną przez miasto.
Przemarsz setek Białorusinów pod biało- czerwono-białymi flagami odbywał się pod czujnym okiem kamer wideo, obsługiwanych przez funkcjonariuszy służb specjalnych ubranych po cywilnemu.
Mieszkańcy Mińska, którzy nie brali udziału w marszu, raczej nie reagowali na uczestników marszu – nie było słów wsparcia, ale nie było też oburzenia. Nie odnotowano żadnych prób prowokacji, tak jak miało to miejsce w latach poprzednich. W kilku miejscach mitingujący usłyszeli tylko, że organizując takie akcje tworzą „napiętą atmosferę w społeczeństwie”.
O godzinie 14.30, a więc trzy godziny po wyjściu spod fabryki zegarków, uczestnicy dotarli na uroczyska Kuropaty, gdzie odbyło się nabożeństwo i ustanowienia nowych krzyży.
Podczas występów wielokrotnie wspominano, że na początku lat 2000 , gdy trwały prace nad poszerzeniem obwodnicy, Kuropatom groziło zniszczenie, ale dzięki determinacji i odwadze młodych ludzi udało się je uratować.
Dziś to symboliczne miejsce znów przeżywa trudny okres, ponieważ ze wszech stron próbuje się to miejsce zabudować centrami rozrywki, hotelami i luksusowymi willami.
Działacz KChP BNF Waleryj Bujwoł odczytał list w imieniu Zianona Paźniaka, w którym stwierdza, że na Kuropatach zgładzono około ćwierć miliona ludzi. Po raz kolejny potępił on system komunistyczny i ostrzegł, że obecne gry władz białoruskich z Kremlem mogą się źle skończyć dla Białorusi. Paźniak nie ma złudzeń co do tego, że metody działania Kremla i Łubianki w jaki kolwiek sposób się zmieniły.
Organizatorzy tegorocznych „Dziadów” zaapelowali o poszukiwania i szerokie rozpowszechniania informacji o innych „białoruskich Kuropatach”, o dziesiątkach miejsc masowych egzekucji „wrogów ludu”, które były przemilczane w czasach sowieckich, i są przez dzisiejszą władzę na Białorusi wypychane ze świadomości narodu.
Kresy24.pl/svaboda.org
2 komentarzy
Mizio, Poznan
2 listopada 2015 o 11:31Trudno szanowac zmarlych, gdy ma sie w pogardzie zywych. Smutne.
ltp
2 listopada 2015 o 20:15Tak to jest. „Ruski Mir” to tysiące bezimiennych mogił. Ku pamięci miłośników Rosji Putina.