Siedział pod cerkwią wołoską we Lwowie żebrak, nazwiskiem Stefan Sopotnicki i zbierał grosz od dobrych ludzi, aż wreszcie uciuławszy niewielką kwotę, postanowił utopić wszelkie swoje dziadowskie troski we wódce.
I tak uczciwie zdołał je utopić, że zapomniał snadnie o „cichości ducha, która będzie błogosławioną” i wszczął tak ordynarną awanturę, do tego nie w swoim rejonie, lecz w okolicy kościoła Jezuitów, że policja musiała w to wkroczyć i dziada, który z powodu upicia się nie mógł się wprost na nogach utrzymać, rzucić do ciemnicy, aby tam otrzeźwiał. Tempora mutantori.
Kurier Lwowski z 14.07.1922
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!