Jan Tarnowski i Jan Goryński napisali dwie bardzo rożne relacje ze swoich podróży do Ziemi Świętej. Łączy je tylko wysoki status społeczny piszących. Dzieli jednak wszystko jest inne… Obie jednak zapisały się w annałach polskiej literatury pątniczej.
W szesnastym stuleciu podróże na Bliski Wschód, wcześniej raczej niesłychane i niezwykle rzadkie, stały się coraz bardziej popularne. Zapewne duża w tym zasługa Anzelma Polaka, zwanego Jerozolimczykiem, który u zarania wieku wydał coś na kształt turystycznego przewodnika po Ziemi Świętej, w której spędził kilka lat. Wtedy jednak działy się tam rzeczy ważniejsze. Otóż w roku 1517 stosunkowo słabe i rozdzierane co chwila wewnętrznymi konfliktami państwo Mameluków zostało podbite przez Osmanów. Co by nie mówić o drapieżności tureckiego imperium, trzeba jednak podkreślić, że pod względem organizacji i administracji stali oni o niebo wyżej niż większość ówczesnych cywilizacji. Podróże stały się więc łatwiejsze.
Bodajże pierwszym, który z tego skorzystał, a na pewno pierwszym, który swoją podroż opisał był sam Jan Amor Tarnowski, później wielki hetman koronny i może najwybitniejszy teoretyk wojskowości państwa Jagiellonów. Wybrał się on w podróż do Syrii, Palestyny i Egiptu już w 1518 roku. W „Żywocie i śmierci Jana Tarnowskiego” pióra Stanisława Orzechowskiego znajduje się fragment, w którym autor opisał aspiracje młodego magnata. „Jan tedy Tarnowski widząc wielkie przykłady domowe, a chcąc nie tylko równym przodkom swym być ale chcąc też przodki swoje celować […] przeto nie gnił doma na Tarnowskim miedzie, nie trawił młodości swej sprośnymi biesiadami dworskimi, nie przestawał też na imieniu swoim Tarnowskim […]. Przeto, jakem już pisał, chrześcijańskie i pogańskie kraje przechodził i burzliwe morza pływał, w morzu i w ziemi szukając godności wielkiemu człowiekowi przyzwoitej: i jeżdżąc, i chodząc, pływając, nie oparł się aż na górze Synaj, w Jerozolimie oblanej krwią Pańską.”. Na pobyt w Ziemi Świętej otrzymał specjalne pozwolenie od osmańskich władz. Taką wizę można było dostać na maksymalnie sześć tygodni jednak Tarnowski nie wykorzystał jej w całości i spędził nad Jordanem jedynie dwadzieścia dwa dni.
Podróż Tarnowskiego była podróżą rycerską, edukacją i religijną jednocześnie – w tej właśnie kolejności. W jej opisie nie brakuje cytatów dowodzących głębokiej wiary „Pośród tych gór jest miejsce na Synaju, na wyższym szczycie, na które ciało św. Katarzyny zostało
wcześniej przez aniołów przyniesione i strzeżone; jest miejsce, w którym było dwanaście źródeł i siedemdziesiąt palm; dzięki owocom tych palm utrzymywali się przy życiu ludzie mieszkający na tej górze”. Są one jednak rzadsze niż mogłoby się z początku wydawać. Brak tu prawdziwego zachwytu nad miejscami „oblanymi krwią Zbawiciela”. Nie zmienia to faktu, że Jana Amora Tarnowskiego w Jerozolimie na rycerza Zakonu Świętego Grobu w Jerozolimie (Bożogrobowca) pasował sam król Portugalii Manuel I Szczęśliwy i zabrał ze sobą na wyprawę przeciw Maurom. Ta historia nie należy już jednak do opowieści o Bliskim Wschodzie, bo jak wiemy Mauretania gdzie indziej się znajduje.
Wspomniany zachwyt jest obecny w innym opisie podroży do Ziemi Świętej autorstwa Jana Goryńskiego, wojewodzica mazowieckiego. Jest on godny uwagi przed wszystkim dlatego, że swoją peregrynację spisał po polsku, a po wtóre dlatego, że w odróżnieniu od Anzelma i Tarnowskiego, którzy w Ziemi Świętej mieli inne interesy, jest to pierwszy opis prawdziwej pielgrzymki. Ze wszystkimi jej wpisanymi w definicję religijnej wędrówki trudnościami. Goryński jako pierwszy z polskich pielgrzymów opisał na przykład port w Jaffie i kwarantannę jaką poddawani byli wszyscy przybywający do miasta pielgrzymi. Nie raz wspomina o zmęczeniu, kłopotach z żywnością, a jednak wydaje się naprawdę przejęty dotykając biblijnych miejsc.
Pisze na przykład: „Tego dnia widzieliśmy kamień, kędy Pan Chrystus Zbawiciel i Odkupiciel nasz świętego Piotra ujrzał, gdy ryby łowił. (…) Item sadzawka, w której umywała nogi Betsabee, gdy ją Dawid ujrzał. […] skałę widzieliśmy, pod którą św. Piotr płakał, gdy się trzykroć Pana swego zaprzał. (…) Item wszedszy ku górze jest skała, gdzie się byli Apostołowie onej nocy skryli, gdy Zbawiciela naszego pojmano, tamże wyszedszy z jaskinie, na prawej stronie są groby żydowskie stare.”.
W jego relacji nie brakuje jednak zawodu, zwłaszcza, gdy spotyka się z reklamowanymi przez tutejszych atrakcjami: „Obaczywszy, iż im pieniędzy nie chcieli dawać, nie chcieli nas na górę dalej puścić, a tak musieliśmy się prosto do Betlejem wrócić przez góry niecnotliwe. (…) Daliśmy się namówić. Jechaliśmy ku górze; gdyśmy przyjechali, nie naszliśmy nic jedno kamienie, a jedno drzewo — pod tośmy się cisnęli.”. Są też opisy wrogości za strony Turków: „Gdy jeden mnich widział, iżem miał tak ciężkie biesagi i częstokroć miedzy kamienie padał, tak iżem sobie nogi poobracał, dalejem iść nie mógł, dał mi muła swego, na którym jechał sam. Przyszedszy Turczyn, na którem mule siedział pierwej, zrzucił mię z niego”.
Goryński, podobnie zresztą jak wcześniej Anzelm, zauważa, że Palestyna pełna jest miejsc niegdyś świetnych, ale dziś już podupadłych i opustoszałych: „Przed południem tego dnia przyjechaliśmy do Ramy. Miasto było dobrze budowane i dobrze wielkie, ale teraz spustoszone, iż owce, kozy, po murach chodzą.
Relacje Goryńskiego i Tarnowskiego łączy czas (różnica między ich podróżami to tylko 40 lat), miejsce i podobny wysoki status społeczny piszącego. Dzieli jednak wszystko inne. Poczynając od języka opisu, przez pobudki na znaczeniu tej podróży dla życiorysu autorów kończąc. Dla Amora Tarnowskiego, była to krótka, i ciekawa być może przygoda, stanowiła jednak zaledwie przyczynek do jego bogatej i pełnej biografii. Dla mazowieckiego wojewodzica była sensem całego życia. Po odbyciu swojej pielgrzymki Goryński powrócił na chwile do Włoch. Być może odwiedził Rzym lub uczęszczał na kurs na którymś z toskańskich uniwersytetów. O tym „Peregrynacja” milczy. Wiemy, jednak, że zmarł w drodze do kraju w nieznanym miejscu. Miał 21 lat.
Anna Rawia







Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!