Łukaszenka traci cierpliwość: „I co dalej z tym zrobimy?” – pytał wyraźnie poirytowany białoruski dyktator, gdy okazało się, że modernizacja przemysłu drzewnego nie przyniosła oczekiwanego rezultatu, a zamiast zysków znowu są straty.
Lasy – jeden z najcenniejszych zasobów naturalnych Białorusi, miały być dźwignią kulejącej gospodarki kraju. Kilka lat temu Aleksander Łukaszenka postawił na drewno, miało być żyłą złota. W 2007 roku podpisał specjalny dekret, dający 9 wielkim zakładom obróbki drewna szereg preferencji państwa; podatkowych, celnych, zadłużenie tych przedsiębiorstw wobec budżetów lokalnych zostało umorzone, a banki miały obowiązek kredytowania projektów modernizacyjnych. Bo tak kazał prezydent, który osobiście nad wszystkim czuwał.
Ale od początku szło jak po grudzie.
Już dwa lata temu Łukaszenka urządził pogrom najbliższym współpracownikom, kiedy pojechał zwizytować największe z dziewięciu przedsiębiorstw „Borysowdrew”. Gdy okazało się, że jego zalecenia nie zostały wdrożone, ówczesnemu premierowi i szefowi prezydenckiej administracji zagroził kryminałem, odwołał szefa mińskiego komitetu wykonawczego oraz prezesa koncernu „Bellesbumprom” i…. wyznaczył im kierownicze role w borysowskim koncernie. Jednocześnie zagroził, że jeśli nie wypełnią w ciągu trzech miesięcy zadania, pójdą siedzieć.
Z zalegającym na terenie zakładu drewnem panowie ci nie poradzili sobie, więc kilka miesięcy później, dyrektorem koncernu zrobił młodego Władimira Malcewa. Obiecał, że jeśli wykona zadanie, mianuje go ministrem przemysłu. Ale niedoświadczony urzędnik poległ. Kiedy po roku w Borysowie znów pojawił się Łukaszenka, to – jak pisały białoruskie media, – urządził chyba największą publiczną awanturę w swojej 20 letniej karierze. Widząc, że teren wokół zakładu zawalony jest drewnem, prezydent wściekł się: „Mianowałem cię dyrektorem, kazałem ci zrobić tu porządek. Dlaczego tego nie zrobiłeś?” – krzyczał wściekły baćka.
Łukaszenka nakazał wszczęcie sprawy karnej i ukaranie odpowiedzialnego. Polecenie zostało wypełnione. Władimir Malcew został oskarżony o nadużycia władzy i spowodowanie szkód na dużą skalę podczas realizacji programu państwowego – modernizacji zakładu obróbki drewna. W marcu 2014 roku aresztowany i skazany na 2,5 rou więzienia. Dzięki ogłoszonej z okazji 70-lecia „Wielikoj pabiedy” amnestii, wyszedł na wolność w czerwcu 2015 roku.
22 października, podczas spotkania z urzędnikami dyktator zarządał raportu z realizacji „modernizacji przemysłu drzewnego”.
„Mam nadzieję, że na tym poziomie podobna rozmowa będzie już ostatnią – powiedział prezydent. – Zainwestowaliśmy w to dużo pieniędzy. A jaki jest rezultat? Co będziemy robić dalej?
Łukaszenka przypomniał powody, dla których swego czasu podjął decyzję o modernizacji przemysłu drzewnego. „To wynikało ze strategicznego kierunku, w jakim miała iść białoruska gospodarka. Strategia była taka, że musimy strukturalnie zreformować naszą gospodarkę, żeby udział produktów wytwarzanych na rynku krajowym i zagranicznym był związany z własnym surowcem, aby uniknąć uzależnienia, jak to się stało w innych sektorach gospodarki, że surowce musimy kupować w innych krajach”- mówił poirytowany prezydent.
Premier Kobiakow już wcześniej informował, że planowanego efektu modernizacji przedsiębiorstw obróbki drewna jeszcze nie ma..
Kresy24.pl
4 komentarzy
MJK9k
22 października 2015 o 16:08Trochę szkoda chłopa… widać że chce dobrze dla kraju, ale kacapska mentalność narodu białoruskiego mu na to nie pozwala.
gena
29 października 2015 o 10:36Co Ty bredzisz?
micg
22 października 2015 o 22:15polska 1980 skutki picia z ruskimi wódki
sedewakantysta
23 października 2015 o 21:14Nooo szczyt ambicji i rozwoju: przemysł drzewny jako podstawa gospodarki kraju i źródło dobrobytu! A i to się rozlatuje. Ten kraj pierdyknie szybciej niż Rosja.