Jeśli metoda zwalczania koronawirusa rekomendowana przez Aleksandra Łukaszenkę będzie nadal stosowana, na Białorusi może umrzeć ca. 70 tysięcy ludzi.
Opóźnienie we wdrażaniu skutecznych strategii walki z rozprzestrzenianiem się koronawirusa nieuchronnie doprowadzi do zmniejszenia liczby ocalonych istnień ludzkich, alarmuje Andriej Jelisiejew z centrum analitycznego EAST Center, powołując się na badania przeprowadzone przez Imperial College London, które opracowało matematyczny model rozwoju epidemii (pod jego auspicjami działa Centrum współpracy WHO).
Według tych badań, gdyby wdrażanie środków w ramach strategii zwalczania epidemii koronawirusa rozpoczęto na Białorusi w chwili, gdy śmiertelność wynosiła 0,2 na 100 tys. osób tygodniowo (18 osób na tydzień), pozwoliłoby to zmniejszyć liczbę zgonów z powodu zakażenia koronawirusem na Białorusi do 1 860 osób.
To samo badanie pokazuje, że zastosowanie łagodniejszych środków mających na celu przeciwdziałanie rozprzestrzenianiu się epidemii (w zależności od wielu czynników) doprowadzi do śmierci od 15 do 32 tys. Białorusinów. Ergo, gdyby świat był leczony na koronawirusa metodą „Łukaszenki”, to znaczy nie zastosowano by żadnych środków ograniczających jego rozprzestrzenianie, liczba ofiar na całym świecie wzrosłaby do 40 milionów.
Ale wobec braku jakichkolwiek środków zapobiegawczych wdrożonych na Białorusi, liczba zgonów w tym kraju do końca epidemii (w obliczeniach przyjęto 250 dni) może wynieść około 66 800 osób.
Chociaż są to tylko przewidywania a nie dokładne prognozy, są one ważne dla zrozumienia powagi sytuacji oraz decyzji podjętych w ostatnich dniach i tygodniach w sprawie strategii walki z pandemią we wszystkich krajach, w tym na Białorusi.
Przypomnijmy, że Aleksandr Łukaszenka jest przekonany, że cywilizowany świat oszalał, wywołując „psychozę”, a politycy wykorzystują sytuację dla swoich korzyści. Dlatego nie zamyka granic, nie wprowadza ogólnokrajowej kwarantanny (z wyjątkiem „kichającyh”, którzy wracają z zagranicy). Otwarte są szkoły, przedszkola, uczelnie, jednym słowem wszystko funkcjonuje „normalnie”. Łukaszenka zaleca za to częstsze mycie rąk, setkę czegoś mocniejszego od czasu do czasu, regularne spożywanie posiłków, korzystanie z sauny a nawet „przewentylowanie płuc przy ognisku”. Radził też ludziom, by nie panikowali, lecz pracowali, tak jak traktorzyści w kołchozach.
Andriej Jelisiejew zauważa w tym kontekście, że na rozwój sytuacji społeczno-gospodarczej i politycznej na Białorusi w tym roku wpływ będzie miała dynamika wzrostu zakażeń koronawirusem na Białorusi, skuteczność działań podjętych przez rząd w celu przeciwdziałania epidemii, a także konsekwencje dla krajów będących głównymi rynkami dla białoruskich towarów i migracji zarobkowej.
Według oficjalnych danych na 6 kwietnia, koronawirusa wykryto na Białorusi u 700 osób, 13 zmarło.
Jednak Białorusini nie wierzą oficjalnym statystykom, są przekonani, że sytuacja jest znacznie gorsza.
oprac. ba na podst. belaruspartisan.by
4 komentarzy
chriss
6 kwietnia 2020 o 23:20Tylko nie to, mam koleżankę Białorusinkę, jeśli jej się coś stanie to nie będę mógł jej nawet pomóc.
Darek
7 kwietnia 2020 o 15:21Teraz nadzieja jedynie w Bogu. Może Białorusini są genetycznie odporniejsi od mieszkańców południa gdzie wirus dziesiątkuje ludność? Może szczepienia przeciwko gruźlicy rzeczywiscie jakoś chronią przed wirusem? Może poprawi się pogoda i UV zniszczy to co siedzi na klamkach, ulicach czy ubraniach ludzi? Białoruski rząd zostawił obywateli samym sobie fundujac im jedynie kłamstwa. Pozostaje modlitwa aby choć jedno z w/w uchroniło Białorusinów przed katastrofalną wizją z artykułu. Mam nadzieję, że najczarniejsze scenariusze sie nie zrealizują…
Kurt
7 kwietnia 2020 o 15:20Tam ludzie idą na rozkurz…
Wielka Kopa Tatry
8 kwietnia 2020 o 20:12To raczej Białorusini powinni się pomodlić za Polin i „cywilizowaną” cześć świata. Nawet nie wiecie jak śmieszni jesteście.