„Zagrożeniem numer jeden dla NATO jest brak woli politycznej. Posiadamy wszystkie możliwości, aby obronić siebie i wykorzystać swoje siły dla zapewnienia pokoju i stabilności nie tylko w Europie, ale i na świecie. Jednak brakuje chęci, aby to zrobić” – oświadczył były ambasador USA przy NATO Kurt Volker.
Nie ma takiej woli politycznej zarówno w Zachodniej Europie, jak również w USA i Europie Środkowej. Aby zatrzymać Putina, zrobiliśmy minimum. Nadal mówimy o deeskalacji i drogach wyjścia z sytuacji, jednak to tylko zachęca go do dalszych kroków” – powiedział Volker.
Czy możemy poradzić sobie z wojskową potęgą Rosji? Oczywiście. Czy moglibyśmy zapewnić o wiele większe poparcie dla Ukrainy, która się broni? Niewątpliwie. Dlaczego tego nie robimy? Ponieważ są obawy, że dojdzie do konfrontacji i jest niechęć zapłacenia za nią ceny. Dla skutecznego przeciwdziałania Putinowi nie można ograniczać się do oświadczeń, ponieważ bezczynność może doprowadzić do nieprzewidywalnych skutków – uważa były ambasador USA przy NATO.
To znacząca wypowiedź przed wizytą w Kijowie sekretarza generalnego NATO Jensa Stoltenberga. Przypomnijmy, że na początku września, po spotkaniu szefa MSZ Ukrainy Pawlo Klimkina w Brukseli, przygotowującym grunt pod dwustronne spotkanie przedstawicieli Ukrainy i NATO, ukraiński resort spraw zagranicznych podkreślił, że przy tej okazji oczekiwane jest stworzenie oficjalnego przedstawicielstwa NATO na Ukrainie oraz „mapa drogowa” współpracy NATO i Ukrainy w sferze obrony. Jak wynika z zapowiedzi Klimkina, sekretarz generalny NATO weźmie udział w posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Ukrainy oraz zabierze głos przed jego członkami.
Kresy24.pl/ukrainian.voanews.com
3 komentarzy
Dzierżyński
16 września 2015 o 14:24Nic dodać nic ująć – tak upadło cesarstwo rzymskie przez brak woli walki.
Vandal
16 września 2015 o 18:12maja sznanse rehabilitacji w Syrii!
ARES
16 września 2015 o 20:26Jak widać nie brakuje chorych ludzi którzy chcą za wszelką cenę rozpętać Trzecią Wojnę Światową .