List do Ministerstwa Edukacji Republiki Białorusi, podpisany przez rodziców dzieci, uczęszczających na kursy przygotowawcze do Polskiej Szkoły w Grodnie, wysłała dzisiaj, 27 kwietnia, przewodnicząca Rady Naczelnej Związku Polaków na Białorusi Anżelika Orechwo.
W liście rodzice apelują do ministra edukacji o zaprzestanie dyskryminacji dzieci, pragnących podjąć naukę w Polskiej Szkole w Grodnie i utworzenie w niej dodatkowych pierwszych klas w roku szkolnym 2018/2019.
Rzecz w tym, że poczynając od 2015 roku władze oświatowe Grodna sztucznie ograniczają liczbę przyjmowanych do szkoły pierwszoklasistów i tworzą tylko do dwie pierwsze klasy, motywując to tym, iż zwiększenie liczby przyjmowanych do szkoły uczniów jest niemożliwe.
„Polska Szkoła jest jedyną szkołą w Grodnie, w której zajęcia odbywają się na jedną zmianę” – informuje na swoim profilu na facebooku Anżelika Orechwo i dodaje, że pozostałe szkoły grodzieńskie mają pozwolenie zwiększać liczbę pierwszych klas, a w niektórych z nich tworzonych jest nawet 16 pierwszych klas. W takich szkołach zajęcia odbywają na dwie zmiany.
W ubiegłym roku odmówiono przyjęcia do Polskiej Szkoły w Grodnie 12 dzieciom. Łączna liczba odmów w ciągu trzech lat sięgnęła już kilkudziesięciu.
„Bez wątpienia jest to klasyczny przykład dyskryminacji dzieci ze względu na narodowość” – komentuje Orechwo.
W bieżącym roku szkolnym na płatne kursy przygotowawcze do pierwszej klasy w Polskiej Szkole w Grodnie zapisało się 75 dzieci. Grodzieńskie władze oświatowe, ignorując narastające zainteresowanie, już podjęło decyzję o tym, że przyjętych zostanie do szkoły tylko 59 dzieci, gdyż sformowane w niej mają być tylko dwie pierwsze klasy.
W liście do Ministerstwa Edukacji RB rodzice apelują o położenie kresu dyskryminacji i pozwolenie wszystkim chętnym polskim dzieciom na podjęcie nauki w języku ojczystym.
Kopię listu Anżelika Orechwo wysłała także do Ambasady RP w Mińsku.
Ministerstwo Edukacji RB przygotowało zmiany w ustawie o edukacji, która znosi status dwóch polskich szkół ( w Grodnie i Wołkowysku), zmieniając je w placówki polsko-rosyjskie, de facto rosyjskie. Jak informowaliśmy, skandaliczne zmiany czekają już tylko na decyzję parlamentu, i od września prawdopodobnie zaczną obowiązywać.
Przypomnijmy, że to nie na Litwie, nie na Ukrainie, ale właśnie na Białorusi mieszka najwięcej Polaków. Według oficjalnych statystyk jest to ok. 295 tysięcy, nieoficjalnie w granicach państwa Białoruś może mieszkać od 500 000 do 1 200 000 naszych rodaków. Tymczasem na dzień dzisiejszy są tam jedynie dwie polskie szkoły, wybudowane ze środków polskiego podatnika w Grodnie i Wołkowysku. Za chwilę może się okazać, że nie mamy tam ani jednej polskiej placówki oświatowej, bo Łukaszenka uznał, że musi wychować „ pełnowartościowych obywateli Republiki Białorusi”.
Andżelika Borys mówi, że jeśli te poprawki staną się obowiązującym prawem, to tylko kwestia czasu, gdy język polski zostanie usunięty z państwowego systemu edukacji na Białorusi
A język państwowy w szkole na Białorusi Aleksandra Łukaszenki to nic innego jak język rosyjski – gdyż w rusyfikowanej przez Aleksandra Łukaszenkę od wielu lat Białorusi to główny język edukacji, urzędów państwowych.
Jak podkreśla Andżelika Borys, nowela prawa zakłada, że to władze miejscowe określają, jak dużo przedmiotów ma być wykładanym w języku państwowym.
Kresy24.pl za Znadniemna.pl na podstawie facebook.com/anzelika.orechwo
3 komentarzy
Jarema
30 kwietnia 2018 o 08:03A może min spraw zagranicznych jakoś wesprze Polaków?
Pafnucy
1 maja 2018 o 23:19Jestem przekonany, że na Białorusi Polaków wesprze. Będą groźby i protesty. Nawet groszem rzucą. Przecież Łukaszenka jest prorosyjski a to jest taki grzech śmiertelny, że nawet jeśli „dyktator” zrobiłby na Białorusi język polski jako drugi urzędowy to i tak nic by to mu nie pomogło. Na ziemi u kraja za mówienie po polsku dostaje się w twarz. Na Lietuvie trzeba walczyć żeby można było pisać nazwisko po polsku. Jednak tam wszystko jest przedstawiane jako cudowne. Upaińcy sprowadzają polski do rangi języka domowego swoją dyskryminacyjną polityką i ustawą. Litwini tylko szukają sposobów zamykania kolejnych polskich szkół. Jednak polski nie-rząd zamyka na to oczy. Jeszcze bezczelnie kłamią, że takiego błogostanu to Polacy na wschodzie dawno nie mieli. Dodatkowo minister czaputowycz dał o sobie znać. Po tym jak Węgry zablokowały kolejny raz rozmowy upaina – NATO, stwierdził że trzeba będzie znaleźć jakieś obejście. Żenada i dno. Zamiast wesprzeć Węgrów w walce z dyskryminacyjną polityką rezunów banderowskich z Kijowa przeciw mniejszościom narodowym to wbija Węgrom nóż w plecy. Hańba. Ale czego można się spodziewać po odpadku z unii wolności. Brawo dobra zmiana.
Józef
2 maja 2018 o 11:30Dość dyskryminacji Polaków na Białorusi przez Borys!!!