Na ceremonię pogrzebową przyjechał 10 grudnia do Johannseburga prawie cały świat wielkiej polityki. Z wyjątkiem prezydenta Rosji.
Wśród tych, którzy żegnali afrykańskiego polityka było kilku prezydentów USA z Barackiem Obamą na czele, David Cameron i jego wszyscy żyjący poprzednicy plus książę Karol, nieznoszący się nawzajem Francois Hollande i Nicolas Sarkozy, a kubański przywódca Raul Castro nie tylko do Johannesburga przybył, ale nawet wystąpił. Zaś Rosję reprezentowała jedynie przez nikogo niezauważona przewodnicząca Rady Federacji Walentyna Matwijenko.
Odejście Mandeli uznane zostało na świecie za wydarzenie wielkiej wagi, znamionujące koniec pewnej epoki – nie tylko przez polityków, ale również przez miliony zwykłych ludzi. Tylko Rosja na oficjalnym szczeblu dyplomatycznym to wydarzenie zignorowała. Zmarginalizowała je również w mediach – pisze Walerij Adżijew na portalu Polit.ru.
W Wielkiej Brytanii bezpośrednią relację z uroczystości pogrzebowych transmitowało kilka stacji. Podobnie było w wielu innych krajach. W Rossji – nic podobnego. Zaskoczyło to nawet zawodowo zajmujących się Rosją dziennikarzy. Jak zauważył korespondent BBC nawet rosyjski kanał informacyjny Rosja-24 nie transmitował na żywo przebiegu ceremonii.
Reakcja na śmierć Mandeli była w rosyjskich środkach masowego przekazu, mówiąc delikatnie, specyficzna. A relacje, w najlepszym przypadku, protekcjonalno-kwaśne, jeśli użyć najłagodniejszych określeń. Dlaczego?
Można powiedzieć, że to rosyjska „tradycja”. Umiera polityk, który pozostawił po sobie trwały ślad w historii, a nie zdarza się to przecież co rok, i Rosja reaguje oficjalnie na najniższym z możliwych szczebli dyplomatycznego protokołu.
Na pogrzeb Margaret Thatcher nie tylko Putin, ale nikt w ogóle z najważniejszych oficjeli z Rosji nie przyjechał. Ona jest „była” – tłumaczył reakcję Kremla sekretarz prasowy prezydenta; w momencie śmierci nie zajmowała żadnych stanowisk państwowych.
A co powiedzieć o takich postaciach jak papież Jan Paweł II? Władimir Putin, który zabiega o audiencję każdej aktualnej głowy Watykanu i był przyjęty przez Jana Pawła II, całkowicie zignorował jego pogrzeb. Również wtedy rosyjska telewizja nie pokazała swoim obywatelom wydarzenia, którym żył dosłownie cały, nie tylko chrześcijański świat.
A Vaclav Havel? Rosyjskie władze nie wystosowały nawet oficjalnych kondolencji po jego śmierci, nie wspominając o udziale w uroczystościach pogrzebowych, na które przybyli polityczni liderzy całego świata.
Co ciekawe, do śmierci i pogrzebów własnych przywódców, Rosja przywiązuje niewspółmiernie ogromne znaczenie. Wystarczy wspomnieć, że mumia jednego z nich wciąż leży w centrum Moskwy tuż pod bokiem obecnego władcy Kremla.
Kresy24.pl
2 komentarzy
grzech
17 grudnia 2013 o 08:07Przecież Mandela to był komunista całą gębą. To na pogrzebie powinno być odwrotnie – to Putin powinien przylecieć a cały świat nie.
trochę bardziej prawdziwe niż ta papka powyżej:
http://3obieg.pl/komunista-mandela-wygrywa-40
ZdrowaWoda
9 sierpnia 2015 o 19:04Pomijając papieży, których zapewne traktują czysto utylitarnie jako świetnych dyplomatów, informatorów i mediatorów, wszyscy wymienieni jako umarli nie byli zapewne godni by na ich pogrzebie zjawił się car. Tak samo jak nie jeździ on do Polski, czy krajów nadbałtyckich w zwykłe sąsiedzkie wizyty, czym pokazuje wyższość niższemu, tak nie będzie przecież jeździł do umarłych, i to często wrogów ideologicznych. To jest przejrzyste do bólu. Kiedy umrze Wałęsa, a ma przeciez już swoje lata i jest schorowany to też nie przyjadą, a być może będzie już nawet toczyć się wojna… to wszystko są drobne gesty, ale pokazują bardzo wiele. Pogardę, lekceważenie i wrogość.