„Pogarszające się wskaźniki poparcia dla prezydenta i jego polityki potwierdzają, że „sukcesy geopolityczne” (jak aneksja Krymu) przestały działać jako czynnik konsolidacji społeczeństwa wokół Kremla. Rosjanie, trzeźwiejąc z upojenia geopolitycznego, coraz większą wagę przywiązują do problemów wewnętrznych, przede wszystkim pauperyzacji wynikającej z kilkuletniego spadku realnych dochodów. Katalizatorem niezadowolenia i protestów ulicznych stały się decyzje władz, postrzegane jako niesprawiedliwe (m.in. podniesienie wieku emerytalnego)” – czytamy w analizie warszawskiego Ośrodka Studiów Wschodnich.
„Mimo iż notowania prezydenta nadal pozostają obiektywnie wysokie (ok. 60%), trend spadkowy sięgający kilkunastu–dwudziestu punktów procentowych w rosyjskim systemie władzy jest oznaką słabnącej legitymizacji Kremla. System ten jest w znacznej mierze oparty na wysokim poparciu dla Putina, z drugoplanową rolą pozostałych instytucji politycznych. Zmiana sytuacji społecznej stawia Kreml przed koniecznością poszukiwania nowej strategii i przynajmniej częściowego uwzględnienia postulatów społeczeństwa. Jednak niewielkie prawdopodobieństwo zaspokojenia oczekiwań społeczeństwa zapewne nie powstrzyma tendencji spadkowej w poparciu dla władz, a pogłębiający się deficyt legitymizacji postawi Kreml przed dylematem wyboru dalszej polityki.” – pisze ekspertka OSW ds Rosji Jadwiga Rogoża.
„Spada także poziom zaufania do przedstawicieli władz. „Zaufanie” jest odrębną kategorią w sondażach, o tyle istotną, iż w odróżnieniu od „aprobaty” (w dużym stopniu uzależnionej od uwarunkowań politycznych, poczucia braku alternatywy) rejestruje ono bardziej osobisty stosunek do rządzących, skorelowany z legitymizacją reżimu. Poziom zaufania do rządzących jest z tego względu sporo niższy niż poziom aprobaty. Według Centrum Lewady, zaufanie do Putina w 2018 roku spadło aż o 20 p.p. – z 59% w listopadzie 2017 do 39% we wrześniu 2018 roku. Według WCIOM, zaufanie do Putina w marcu 2019 roku obniżyło się do 32%, czyli poziomu najniższego od roku 2006. Znamienne, iż Putin stracił także w rankingu instytucjonalnym: instytucja prezydenta cieszy się zaufaniem 58% badanych (w 2017 – 75%) i po raz pierwszy spadła na drugą pozycję w rankingu, po armii (66%). W sondażu instytucjonalnym WCIOM ze stycznia 2019 roku prezydent przesunął się nawet na trzecią pozycję (62,1%), po armii (84,7%) i Cerkwi (69,1%). Odwracają się także proporcje w przypisywaniu odpowiedzialności za problemy w kraju. O ile przedtem odpowiedzialnością za istniejące problemy i rosnące koszty życia obarczano głównie rząd, o tyle obecnie większość badanych wskazuje prezydenta. Według 55% respondentów to głównie prezydent ponosi odpowiedzialność za problemy (40% w 2016), 37% uważa, że ponosi ją rząd (50% w 2016), a 21% – premier Miedwiediew (32% w 2016). Paradoksalnie, w tym samym sondażu Putinowi przypisywane są jednocześnie największe zasługi w sukcesach gospodarczych Rosji i poprawie życia obywateli (55%; rząd – 13%; premier – 4%)” – czytamy dalej.
„Jednocześnie nie należy oczekiwać pojawienia się w najbliższym czasie długotrwałych, masowych protestów czy powstania na ich bazie struktur obywatelskich, które trwale zmieniłyby relacje władzy i społeczeństwa. Prawdopodobieństwo tego scenariusza zmniejsza utrzymywanie się w rosyjskim społeczeństwie postaw bierności i atomizacji, będących spuścizną po ZSRR. Pojawiające się protesty – choć liczne – mają charakter krótkotrwały i szybko wygasają, zazwyczaj bez osiągnięcia pożądanego rezultatu. Jednak szeroki trend spadkowy w poparciu dla rządzących w połączeniu z kształtującym się w społeczeństwie poczuciem sprawczości i zapotrzebowaniem na zmiany stanowią dla Kremla poważne wyzwanie. Stawiają one władze przed koniecznością poszukiwania nowej taktyki wobec zmieniającej się rzeczywistości społecznej oraz rysującego się kryzysu legitymizacji.” – podkreśla ekspertka.
Cała, obszerna analiza tutaj.
Oprac. MaH za: osw.waw.pl
fot. kremlin.ru
2 komentarzy
kazio
17 marca 2019 o 14:17Ten cały szałakaażkwili nie wspomniał też o strategicznych planach Putina w przyszłości. Chodzi o aneksję Burkina Faso i Zimbabwe.
Darek
17 marca 2019 o 21:05Spoko. Za kilka lat Rosja zejdzie do poziomu Zimbabwe więc to nie jest wykluczone. Na Szwecję czy Finlandię będą zbyt słabi więc ich nie złupią. Ale Zibabwe, mogą sie skusić o ile coś ciekawego tam zobaczą? Chińczycy już dziś eksploatują Afrykę w takim stopniu, że rdzenni mieszkańcy zaczęli tęsknić za białym człowiekiem. Może poza Kongo.
Rosjanie mają coraz większe problemy ze związaniem końca z końcem. W tym samym czasie Putin spala kupę kasy na zbrojenia. Po co jeżeli nie chce nikogo napadać? Nie chce… T34 właśnie mi po powiece przejechał. Cywilizacja turańska nie może przetrwać bez podbijania, ten typ tak ma i tyle!