Białoruskie media niezależne zauważają nasilającą się na Białorusi „kampanię antypolską”. Przypominają o prześladowanich liderów i działaczy Związku Polaków na Białorusi, aresztowaniu i wytoczeniu przeciwko nim spraw karnych.
Przypomnijmy, 25 marca prokuratura generalna poinformowała, że wobec Andżeliki Borys i (innych działaczy ZPB) a więc aresztowanych Marii Tiszkowskiej, Ireny Biernackiej oraz Andrzeja Poczobuta, została wszczęta sprawa karna na podstawie art. 130 Kodeksu karnego RB (celowe działania mające na celu podżeganie do nienawiści i niezgody na tle etnicznym i religijnym na tle przynależności narodowej, religijnej, językowej i innej przynależności społecznej, a także w celu rehabilitacji nazizmu, popełnione przez grupę osób).
Ten sam artykuł stał się podstawą aresztowania dyrektor szkoły polskiej w Breściu Anny Paniszewej.
Na co liczy reżim Łukaszenki atakując Polaków z Białorusi? Portal Udf.by zapytał o zdanie ekspertów.
„Trudno tu dostrzec racjonalne myślenie”, mówi dyrektor Instytutu „Sfera Polityczna” i doktor nauk politycznych Andriej Kazakiewicz.
„Kierują się raczej emocjami, chęcią pokazania siły. To demonstracyjna reakcja na to, co nazywają ingerencją Polski w sprawy wewnętrzne. Wpisuje się to również w strategię poszukiwania wrogów wewnętrznych. Ale ogólnie rzecz biorąc, racjonalnych działań trudno się tam doszukać”- powiedział Kazakiewicz.
Zdaniem politologa, w obliczu kryzysu w stosunkach z Zachodem, kłopotów w relacjach z Rosją, a przede wszystkim wewnętrznego kryzysu politycznego, reżim Aleksandra Łukaszenki nie jest w stanie otworzyć kolejnego frontu ani dalej eskalować sytuacji w stosunkach z Polską, ponieważ ta, podejmując działania odwetowe może doprowadzić do jeszcze większych strat dla władzy.
Kazakiewicz podkreśla, że sprawa prześladowania Polaków wygląda dość dziwnie, ponieważ mniejszość polska nie stanowi zagrożenia politycznego.
„O ile represje wobec protestujących można jeszcze jakoś racjonalnie wytłumaczyć, to te kroki wydają się bezsensowne, tak jak w 2005 roku (pierwsza fala represji po wyborze Andżeliki Borys na prezes ZPB- red.). Stwarzają tylko dodatkowe ryzyko dla władz”.
Politolog pytany, jakie szkody ściąga na siebie reżim w Mińsku atakiem na Związek Polaków, odpowieda;
„Kwestia blokowania ruchu towarowego z Polski i UE została już podniesiona. Polska może nałożyć różne sankcje gospodarcze na białoruskie przedsiębiorstwa. I to nie tylko jednostronnie, ale w całości przez państwa UE. Polska jest wpływowym członkiem UE, determinującym politykę wschodnią Unii Europejskiej. Myślę, że Warszawa znajdzie dla białoruskich władz inne drażliwe tematy” – powiedział Kazakowicz.
Rzeczywiście, premier Mateusz Morawiecki zapowiedział, że będzie dążył do tego, by Białoruś odczuła gospodarczo skutki ataku na naszyc rodaków.
Szef Centrum Analiz i Prognoz Politycznych (Warszawa) Paweł Usow w komentarzu dla UDF zwrócił uwagę na aspekt polityki zagranicznej działań władz Białorusi wobec Związku Polaków.
„Łukaszenka z całych sił stara się pokazać Moskwie, że ona go potrzebuje, że walcząc z Zachodem, są w tym samym okopie. Białoruskie władze są gotowe zaryzykować, aby uzyskać jeszcze większe wsparcie ze strony Moskwy”- powiedział Usow.
Przypomnijmy, że Mińsk chce uzyskać pożyczkę w wysokości 3 miliardów dolarów, Rosja nie spieszy się z jej udzieleniem w tym roku. Moskwa dąży do reformy konstytucyjnej na Białorusi i stopniowego odchodzenia Łukaszenki od władzy. Ostatnio stosunki między Rosją a Unią Europejską uległy znacznemu pogorszeniu.
Politolog zwrócił też uwagę, że nie byłoby ataku na mniejszość polską, gdyby nie miękkie dotychczas stanowisko Unii Europejskiej. Przypomina, że Unia Europejska od czasu wydarzeń na Ukrainie w 2014 roku nie chciała zajmować twardego stanowiska wobec agresorów, nawet jeśli stosują przemoc wobec własnego narodu. Jego zadniem taka postawa ośmieliła Łukaszenkę, który poczuł, że ma wolną rękę i może represjonować naród.
„Łagodność UE może doprowadzić do jeszcze większej „odwagi” białoruskich władz”- powiedział politolog.
Paweł Usow pozbawia nas jednak złudzeń. Uważa, że białoruski reżim, stawiając na politykę zdecydowanego tłumienia wszelkich sprzeciwów w kraju, „ignoruje zdrowy rozsądek” i nie kalkuluje możliwych konsekwencji.
oprac. ba za udf.by
1 komentarz
qumaty
29 marca 2021 o 14:30skończy się to zamknięciem granicy i twardymi sankcjami UE które dobiją gospodarczo Białoruś. Łukaszenka nigdy nie grzeszył inteligencją, ale miał w sobie pewien chłopski spryt do lawirowania między wschodem a zachodem. Teraz w emocjach stracił całkiem instynkt zachowawczy i robi głupotę za głupotą.