Trzech Rosjan, z konnego oddziału kozackiego z Moskwy nie dojedzie do Berlina. Po tym jak po pijanemu urządzili burdę w hotelu i pobili młodego Białorusina, zatrzymała ich milicja w Pińsku. W dalszą drogę kozacki oddział konny udaje się nie tylko bez trzech kolegów, ale i bez…. koni.
Zapowiadali, że poradzą sobie lepiej niż ich ziomkowie z „Nocnych wilków”. Miało być kulturalnie i w sposób cywilizowany. Tymczasem natura wzięła górę;
„Trzech obywateli Rosji, jeden z nich niepełnoletni, w nocy z wtorku na środę, znajdując się w stanie nietrzeźwości pobiło młodego Białorusina mieszkającego w internacie przy pińskim koledżu rolniczym we wsi Galewo. Zniszczyli mu lodówkę, drzwi wejściowe i rozbili szklany wazon” – powiedział Naszej Niwie prokurator z Pińska Siergiej Goroszko.
Uczestnicy marszu przybyli do Pińska 10 lipca, gdzie zatrzymali się na kilka dni. Przez władze miasta zostali zakwaterowanie w internacie – dostali do dyspozycji całą kondygnację. Feralnej nocy weszli na piętro wyżej do pokoju swojej ofiary, tam pokazali co potrafią rosyjscy kozacy. Według prokuratora powodem konfliktu była dziewczyna Białorusina, z którą poznali się dzień wcześniej Rosjanie.
Pobity Białorusin – Dmitrij Gordiej potwierdził słowa prokuratora. Dodał, że nie prowokował Rosjan, to oni przyszli do niego, bili go wszyscy trzej jednocześnie za to, że stanął w obronie swojej dziewczyny Weroniki.
Oni sami tłumaczyli, że zostali upojeni przez Rosjan mieszkających na stałe w Pińsku.
Weronika z kolei powiedziała tylko dziennikarzom, że po złożeniu zeznań musiała podpisać zobowiązanie, że nie ujawni żadnych szczegółów zdarzenia.
Prokurator obwodu brzeskiego Iwan Noskiewicz komentując areszt Rosjan z konnego oddziału kozackiego powiedział;
„Nasi przyjaciele Rosjanie zachowywali się niewłaściwie. Najgorsze w tej sytuacji jest to, że my zawsze reagujemy na przestępstwa tak samo, ale gdyby oni od samego początku przeprosili, gdyby podjęliby jakieś działania w celu naprawienia szkody, to zachowalibyśmy się po bratersku. Ale takich kroków z ich strony nie było” –powiedział prokurator.
Kozacki oddział konny udał się w dalszą drogę nie tylko bez trzech zatrzymanych uczestników, ale i bez…. koni.
Okazało się, że Brześć musiał stać się końcowym etapem konnej wyprawy. Dalej „pochód na Berlin” odbędzie się bez udziału zwierząt, ponieważ na ich przejazd nie zgodził się polski nadzór weterynaryjny.
Według informacji Euroradia, oddział przekroczył granicę białorusko – polską autokarem.
Kresy24.pl
10 komentarzy
Kira
16 lipca 2015 o 15:29Dla całej reszty finał powinien być ten sam, a nie Berlin.
Na Polskiej granicy konie zatrzymać na kwarantannie,
żeby znowu jakiegoś wschodniego syfu nam nie przywlekli.
Poza tym , co to za pałentanie się ruskich band przez Polskę i z powrotem ?
Nikt ich tu nie chce. Dość narabowali, nazabijali w naszym kraju.
Do dziś nie mamy z nimi rozliczonych 1,5 miliona pomordowanych przez nich Polaków, a poza tym powinno się jasno Ruskim powiedzieć: Nie ma wraku, czarnych skrzynek z Tupolewa, nie ma wiz ,ani przejazdu przez Polskę.
greg
16 lipca 2015 o 16:31brawo Kira w 100% się z Tobą zgadzam.
ltp
16 lipca 2015 o 20:48O koniach jest w tekście jest w tekście , ze nadzór weterynaryjny wydał zakaz dla ruSSkich chabet .
Bogdan
16 lipca 2015 o 15:31Kto się parchem urodził, orłem się nie stanie.
hmm
16 lipca 2015 o 20:18Kozaków nasza kawaleria tłukła jak amatorów
kolec
16 lipca 2015 o 22:15prepustitje kania!!!!
JURIJ RUSKI BANDYTA
17 lipca 2015 o 10:53DLA TYCH DZIKUSÓW BIAŁORUŚ TO JUŻ ZACHÓD… })
MarieTa
18 lipca 2015 o 00:24A kto im dał wizy polskie i pozwolenie na przejazd przez Polskę końmi? Gdzie zamierzali w ciągu przejazdu stacjonować, umieścić tyle koni. Skąd pasza dla koni, wypas po drodze. Gdzie noclegi i wyżywienie dla nich samych. No! na to, aby miejscowi Polacy przyjmowali ich jak pielgrzymujących wyzwolicieli i witali oklaskami ofiarowując wszystko czego by potrzebowali nie mieli co liczyć. Na szczęście sowieckich jednostek nie ma w Polsce od co najmniej 20 lat i to zaplecze też odpada.
Ludzie, to się kupy nie trzyma. Totalne bezhołowie.
„…oddział przekroczył granicę białorusko-polską autokarem” – prawie 200 chłopa jednym autokarem? Mam nadzieję, że autokary udostępnili Białorusini i u nich zostały zatrzymane konie, a za paliwo płacą sami.
Ciekawa jestem czy Niemcy pozwolą im przekroczyć granicę, a w Berlinie wleźć na Bramę Brandenburską i wywiesić flagę rosyjską, choć zgodnie z tradycją powinna to być flaga ZSRR.
Liczę na to, że im pozwolą, poza włażeniem na Bramę. Niech chłopaki zobaczą trochę normalnego świata i jak w nim ludzie żyją. Złożą kwiaty za 100-200 Euro i wrócą do siebie, od Brześcia na wypoczętych konikach. Będą mieli co opowiadać, o ile im swoi pozwolą.
Poczekamy, zobaczymy.
Jan
21 lipca 2015 o 16:43Podoba mi się wpis pani Kiry. Dobrze byłoby napisać co dalej z oddziałem. Gdzieś chcą składać kwiaty. Policja powinna o tym wiedzieć.
Mizio, Poznan
12 listopada 2015 o 16:06Na osłach powinni jezdzic:-)