W odpowiedzi na podstępne zmuszenie do lądowania w Mińsku samolotu linii Ryanair Unia Europejska zareagowała wprowadzeniem nowych sankcji wobec Białorusi. Jednak według brytyjskiego historyka Alexandra Clarksona z King’s College w Londynie to nie wystarczy.
W rozmowie z „Die Zeit” powiedział, że UE naprawdę nie miała innego wyjścia, jak ukarać Aleksandra Łukaszenkę. Bezczynność zachęciłaby jego reżim do organizowania podobnych operacji w przyszłości. Łukaszenko uważa, że walczy o własne przetrwanie. Dlatego wszelkie środki są dla niego dobre. Porwanie samolotu było nowym poziomem eskalacji. A UE postąpiła słusznie, reagując dość szybko. Jedynym problemem jest to, że sankcje to za mało.
Historyk przyznaje, że są one dość skuteczne na krótką metę. Na przykład zamknięcie przestrzeni powietrznej UE praktycznie zniszczyło całe białoruskie lotnictwo. Państwowa spółka Belavia będzie mogła oferować loty tylko do Moskwy, Astany i Pekinu.
Według Clarksona problemem UE jest brak strategii wobec Białorusi od 30 lat. Czego chciała Europa: powstrzymać reżim Łukaszenki, a także Władimira Putina? Wspierać opozycję? Czy może w ogóle stworzyć perspektywę przystąpienia Białorusi do UE? O tym wszystkim nie było debaty aż do poniedziałku. A to musi się zmienić.
„Na szczęście przywódcy w końcu zrozumieli: Białoruś jest naszym sąsiadem, a Łukaszenka naszym problemem. Nie zniknie tylko dlatego, że zamknęliśmy oczy” – przekonuje historyk.
Jego zdaniem średniookresowa strategia UE wobec Białorusi powinna opierać się na migracji. W końcu kraj nie jest zbyt bogaty w zasoby naturalne. To, co produkuje, zależy w dużej mierze od wykwalifikowanych pracowników.
„Jeśli UE naprawdę chce uderzyć na reżim Łukaszenki, musi otworzyć rynek pracy dla pracowników z Białorusi. Informatycy już mają taki dostęp. UE powinna otworzyć granice dla innych specjalności: dla profesjonalistów z sektora rolnego, służby zdrowia i przemysłu” – powiedział.
Dodał, że reżimy upadają, gdy upadają elity. Łukaszenko zawsze kontrolował służby bezpieczeństwa i znaczną część elity gospodarczej, pomimo dużej presji ludności.
„Im więcej osób z silnych sektorów gospodarki będzie emigrować, tym większy będzie nacisk na Łukaszenkę i tym większy będzie koszt utrzymania życia białoruskiego reżimu dla Rosji” – wyjaśnił.
Clarkson przyznaje, że faktyczne wykrwawienie białoruskiej gospodarki jest raczej cynicznym podejściem. Ale ten odpływ pracowników już się dzieje. Dlaczego więc nie wykorzystać tej migracji do walki z reżimem Łukaszenki. Teraz Zachód, w opozycji do autokratycznych reżimów, próbuje ukarać elity, nakładając sankcje. Ale reżim można również ukarać, oferując ludziom w swoim kraju bardziej atrakcyjną alternatywę.
Opr. TB, https://www.zeit.de/
fot. www.youtube.com
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!