22 czerwca w Mińsku rozpoczęło się V Wszechbiałoruskie Zgromadzenie Ludowe, czyli wielka propagandowa impreza organizowana co pięć lat przez władzę. Wybór daty – 75. rocznica napaści Niemiec na ZSRR wydaje się nieprzypadkowy. Komentatorzy sugerują, że Aleksandr Łukaszenka ucieka się do symboliki, chcąc po raz kolejny wzbudzić w narodzie poczucie zagrożenia.
Do białoruskiej stolicy zjechało 2 500 delegatów ze wszystkich zakątków Białorusi. Według niezależnych mediów na organizację tej imprezy według ostrożnych szacunków zostanie wydane ponad milion dolarów. Zgodnie z tradycją każdy delegat otrzyma od głowy państwa zestaw upominków. W tym roku będzie to min. tablet Samsung Galaxy Tab, którego wartość przewyższa dwie średnie pensje w tym kraju.
Jak powiedział Aleksander Łukaszenka, takie zjazdy to kwintesencja demokracji, to otwarta rozmowa z narodem. Ciekawe czy zgodziliby się z baćką Białorusini, gdyby tylko mieli możliwość swobodnego wypowiadania się.
Radio „Svaboda” zapytało kilku białoruskich polityków, co powiedzieliby prezydentowi, gdyby taką możliwość mieli.
Współprzewodniczący komitetu organizacyjnego partii „Białoruska Chrześcijańska Demokracja” Paweł Seweryniec zaproponowałby władzy, żeby się pokajała i jak najszybciej ustąpiła.
„Delegaci i Łukaszenka powinni powiedzieć prawdę, że w ramach obecnego reżimu Białoruś spadła do poziomu małomiasteczkowej dyktatury. Dyktatury, która zniszczyła białoruską oświatę i gospodarkę. Najlepszym wyjściem dla obecnego reżimu byłaby publiczna pokuta – zaczynając od Łukaszenki oraz jego ustąpienie z prezydentury. Powinni też zapewnić, że nie będą przeszkadzać Białorusinom urządzać życia po swojemu”.
Przewodniczący Rady Białoruskiej Inteligencji Uładzimir Kołas mówi, że nawet gdyby został zaproszony do wystąpienia na Wszechbiałoruskim Zgromadzenia Narodowym, nie zgodziłby się.
„Występować na takich imprezach – to tak, jakby legitymizować ich zasadność, a one od samego początku, w swojej istocie są wydarzeniem imitującym udział narodu w rządzeniu krajem..”.
„Ale generalnie na takich spotkaniach trzeba mówić o rozwiązywaniu problemów, które od dawna powinny zostać rozwiązane w naszym państwie. Ta normalizacja sytuacji w kraju, prawdziwy udział społeczeństwa w podejmowaniu decyzji dotyczących wszystkich problemów krajowych, uczciwe wybory – w pierwszej kolejności te do parlamentu.”
Szef centrum analitycznego „Strategia” Leanid Zaika podczas Wszechbiałoruskiej Zgromadzenia Ludowego ogłosiłby rewolucję własności i wolność gospodarczą.
„Powiedziałbym tak” Drodzy przyjaciele, jesteśmy wciąż w kryzysie. Musimy teraz dokonać wyboru najbardziej inteligentnych i utalentowanych młodych ludzi do naszego rządu. Potrzebujemy 100 nowych ludzi do kierowania krajem, po 30 nowych ludzi do regionów, a zajmować się tą selekcją powinni najlepsi naukowcy i psychologowie kraju.
Po drugie, na Białorusi powinna się odbyć rewolucja własności. Będziemy stymulować i rozwijać własność prywatną. Żadnej prywatyzacji dużych, starych przedsiębiorstw, po prostu musimy paść na kolana przed naszym narodem i prosić: Przyjaciele, róbcie biznes, otwierajcie swoją działalność, my wam to umożliwiamy.
Wreszcie, na Białorusi trzeba ogłosić wolność gospodarczą dla nas wszystkich, żebyśmy stali się krajem o największej wolności gospodarczej w Europie. Będziemy mieć wolny kraj, a gwarantem tej wolności powinien stać się prezydent”- mówi ekonomista.
Przewodniczący Białoruskiego Kongresu Demokratycznych Związków Zawodowych Aleksandr Jaroszuk powiedział, że takie gale jak Wszechbiałoruskie Zgromadzenia Ludowe nigdy i nigdzie nie rozwiązały jeszcze żadnych problemów, dlatego nie widzi sensu ich organizowania.
„Nie należy ich zwoływać. To profanacja, bo trzeba byłoby powiedzieć, że kraj pogrążony jest w systemowym kryzysie. Potrzebujemy radykalnej modernizacji całego kraju, reform systemowych we wszystkich sferach życia” – podkreślił. – Ale nawet ci uczestnicy spotkania, który rozumieją te potrzeby, i tak będą siedzieć cicho” – powiedział Jaroszuk.
„Wszyscy doskonale rozumieją, że to nie ma związku z prawdziwą demokracją. To tylko dekoracja, wszystko to przypomina słaby spektakl marnego reżysera. W rzeczywistości, tak długo jak takie wydarzenia będą się odbywały, to na pewno nie należy się spodziewać, że coś zmieni się w kraju – zarówno w polityce, jak i z punktu widzenia gospodarki, żadnych perspektyw narodowych. Dalej będziemy za sobą ciągnąć smutną radziecką historię państwa totalitarnego, w którym nie ma miejsca dla odrodzenia narodu i godnego życia obywateli”.
Sierhiej Harewskij, historyk sztuki i kulturoznawca zadałby pytanie o „białoruskość” w mediach.
„Zadałbym pytanie o białoruską telewizję, która nie wytrzymuje krytyki, ani pod względem treści ani kreatywności. Jest to absolutnie prowincjonalny zestaw absolutnie niepotrzebnych rzeczy, i ja nie wiem dlaczego na nasz koszt utrzymywana jest taka machina. Przy czym należy podkreślić, że 99 proc.tego co proponują to nie białoruskie programy i nie po białorusku. Nie ma ani jednego kanału białoruskojęzycznego. Dlatego należałoby zapytać o prawdziwą białoruską TV” – powiedział.
Harewski mówi, że należy również poruszyć kwestię powiatowych i regionalnych gazet, żeby i prasa ukazywała się w języku białoruskim.
„90 proc. naszych gazet rejonowych ukazuje się w języku rosyjskim, a po „białoruskich” zostały tylko nazwy, rusyfikacja nabiera tempa. To samo odnosi się do oficjalnych portali internetowych – 90 proc., jeśli nie więcej oficjalnych stron rządowych nie posiada wersji białoruskiej. To niedopuszczalne, przecież tam wychowują się młodzi ludzie, nastolatki, oni „pochłaniają” rosyjskojęzyczną telewizję…” – mówi Harewski.
Kulturoznawca uważa również, że należy podnieść kwestię rozszerzenia nauczania przedmiotów szkolnych w języku białoruskim.
„Bez tego wszystkiego, perspektywy państwa białoruskiego wyglądają bardzo niepewnie. Wiadomo wszak, że głównym obrońcą granic, naszej kultury i tożsamości jest właśnie język” – powiedział.
Kresy24.pl
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!