23 marca odbędą się na Białorusi wybory lokalne. Kończy się proces rejestracji kandydatów na deputowanych, który już teraz pokazuje, że chętnych do walki o „władzę” jest niewielu. Komisje wyborcze też raczej bez kłopotów poradzą sobie z liczeniem głosów, w ich szeregach znajdzie się zaledwie 23 przedstawicieli opozycji.
Do rad lokanych, z wyjątkiem Mińska, gdzie na jedno miejsce pretenduje trzy osoby, w konkurecji wystartuje od 0,7 do 1,2 osoby na okręg wyborczy, czyli uśredniając, na jedno miejsce – jeden kandydat. Przy czym ponad połowa z nich, to deputowani poprzednich kadencji.
Liczba kandydatów wystawionych przez wszystkie partie opozycyjne wynosi 375 osób i stanowi ona 1,6% ogólnej liczy kandydatów zarejestrowanych przez Centralna Komisje Wyborczą.
Białoruska partia lewicowa „Sprawiedliwy świat” nominowała 119 kandydatów, Zjednoczona Partia Obywatelska – 110, Republikańska Partia Pracy i Sprawiedliwości – 51 kandydatów, Białoruska socjaldemokratyczna partia „Hramada” – 50, BNF – 35, Socjaldemokratyczna Partia Zgody Narodowej – troje, a białoruska partia „Zielonych” – jednego kandydata.
W wyborach do władz lokalnych cztery lata temu do komisji weszło 76 przedstawicieli opozycji. W roku 2012 podczas wyborów do Izby Reprezentantów, niższej izby parlamentu Białorusi, w skład komisji wyborczych weszło 61 przedstawicieli opozycji, czyli mniej niż 0,1 proc. składu komisji.
I trudno się dziwić, że duch działania w narodzie gaśnie. Prawda o możliwościach sprawczych radnych lokalnych jest taka, że prawie nic od nich nie zależy, nie mają żadnego wpływu na podejmowanie decyzji. Podział środków to kompetencja komitetów wykonawczych, z góry na dół, nie odwrotnie, jak w modelach zachodniej demokracji, gdzie o losie swoich małych ojczyzn decydują radni. Na Białorusi, ci ostatni są tylko listkiem figowym, którego zadaniem jest formalne zatwierdzenie decyzji władzy wykonawczej.
Ale nawet w takiej formule sprawowania mandatu, deputowanymi zostają osoby wyznaczone lub zaakceptowane przez „górę”, tak na wszelki wypadek, żeby dzielić i rządzić bez zbędnych kłopotów, bez niewygodnych pytań, żeby nikt na ręce nie patrzył. W całej Białorusi nie istnieje taka rada lokalna, w której funkcjonowałaby jakakolwiek frakcja opozycyjna pomimo tego, że konstytucja RB zapewnia pluralizm polityczny.
Niedawno Aleksander Łukaszenka odznaczył Orderem Honoru szefową Centralnej Komisji Wyborczej Lidję Jarmoszyną, której zawdzięczamy fałszerstwa podczas wszystkich, począwszy od 1996 roku kampanii wyborczych. Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie uznała je za nieuczciwe.
Kresy24.pl
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!