Kijów domaga się od strony węgierskiej wyjaśnień w sprawie decyzji o powołaniu rządowego komisarza odpowiedzialnego za rozwój Zakarpacia – obwodu będącego częścią Ukrainy.
Na początek: krótki rys historyczny, bez którego niniejszy news będzie zawieszony w próżni. Obszar, którego granice od wschodu i północy wyznacza łuk Karpat, od południa zaś i zachodu – granice Słowacji, Węgier i Rumunii budzi spory już na poziomie terminologii.
Ukraińcy mówią o „Zakarpaciu” lub o „Rusi Zakarpackiej”, bo z ich punktu widzenia obszar ten leży ZA łukiem Karpat. Jednak dla mieszkańców Budapesztu, czy Egeru dawana Marchia Rutenorum znajduje się przed (pod) górami i dlatego mówią oni o „Podkarpaciu”.
Na to wszystko nałożyli się jeszcze Polacy. Tradycyjnie sprzyjając Węgrom, podzielili ich punkt widzenia, a nawet poszli nieco dalej, tytułując sporną krainę „Rusią Węgierską”. Mam przed oczami czerwcowo-lipcowy numer pisma „Grekokatolik” z roku 1935, w którym na pierwszej stronie widnieje artykuł o znamiennym tytule „Ruś Węgierska a Małopolska”.
Terminologia jest konsekwencją rzeczywistości wobec niej pierwotnej (ja przynajmniej tak uważam), zadajmy przeto pytanie o to, co spowodowało ową dyferencjację pojęciową. W poprzednim akapicie napisałem o „krainie spornej” i rzeczywiście spór jest wpisany w dzieje Zakarpacia – pozostańmy przy nazwie najczęściej używanej, ale dopiero od 1918 roku.
Wcześniej, przez 1000 lat – od czasów syna Św. Stefana – obszar ten stanowił lenną bądź po prostu był częścią królestwa Węgier. Jednak w roku 1920 w skutek postanowień traktatu w Trianon został przyłączony do nowo powstającej Czechosłowacji.
Kiedy w roku 1939 Hitler dokonywał ostatecznej rozprawy z naszym południowym sąsiadem, Węgrzy uznali, że to doskonała okazja, by wyciągnąć ręce po swoje północno-wschodnie Kresy, czyli po Podkarpacie właśnie. Wojna obronna trwała krótko i latem cały obszar podlegał już kontroli Budapesztu.
Na żądanie Stalina Zakarpacie zostało po II wojnie światowej przyłączone do Związku Radzieckiego, a dokładnie do Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej. Kiedy w roku 1991 „imperium zła” upadało, podzieliło się idealnie wzdłuż szwów wewnętrznych, dlatego też omawiany region przypadł w udziale Ukrainie.
Paradygmatem myślenia węgierskich patriotów – oczywiście nieartykułowanym oficjalnie, choć za zamkniętymi drzwiami zapewne już tak – jest odzyskanie tej ziemi. Dla logicznego uzasadnienia tego roszczenia podpierają się oni argumentem historycznym: byliśmy tam na tyle długo, że nam się należy. Dowód naszej niegdysiejszej tam bytności stanowi węgierska mniejszość.
Ukraińcy odrzucają tę wykładnie, mówiąc: do diabła z prawami historycznymi. Gdyby chcieć stosować je konsekwentnie, należałoby podpalić niemal cały świat. Ważny jest argument etniczny: skoro na Zakarpaciu dominuje ludność słowiańska (czytaj: ukraińska), to znaczy stanowi ona własność spadkobierców Włodzimierza Wielkiego.
Tymczasem przejdźmy do problemu, który stał się inspiracją dla napisania tego sążnistego wstępu, czyli do zapowiedzi stworzenia – nieco upraszczając skomplikowaną terminologię – ministerstwa ds. rozwoju Zakarpacia.
Samo ujęcie problemu może prowokować u naszych południowo-wschodnich sąsiadów najbardziej ponure skojarzenie logiczne. Co to znaczy „węgierskie” ds. „rozwoju”? Czy autorzy tej koncepcji sugerują, że będąc częścią Ukrainy Zakarpacie szansy na progres nie ma i że stanie przed nią dopiero, wracając na łono hungarskiej „macierzy”?
Wobec narzucających się wątpliwości stało się to, co się stać musiało: Plac Mychajłowski wystosował do węgierskiego chargé d’affaires w Kijowie notę dyplomatyczną, w której – jak należy przypuszczać – znalazły się pytania szczegółowe.
Stosunki między oboma państwami – wolno chyba powiedzieć, że między narodami również – dryfują ostatnimi czasy w złym kierunku. Napięcia nie pomaga rozładować sympatyczny skądinąd premier Orban, który kilka dni temu podczas wizyty w Rumunii był łaskaw poddać w wątpliwość rychłą akcesję Ukrainy do Unii Europejskiej i NATO.
Dominik Szczęsny-Kostanecki
22 komentarzy
tagore
2 sierpnia 2018 o 14:31Po wypowiedzi przywódcy cerkwi prawosławnej Kijowskiego „autoramentu” o przejęciu wszystkich świątyń podległych Moskiewskiej cerkwi po otrzymaniu
pozytywnej decyzji z Konstantynopola. Szansa na zachowanie Ukrainy w dzisiejszych granicach skrajnie
zmalała.
observer48
2 sierpnia 2018 o 16:02@tagore
Ustawa językowa otworzyła puszkę Pandory i jeśli nie zostanie zmieniona, rozsadzi Ukrainę od środka. Idiotyzm Ukraińców przekracza ludzkie pojęcie, czego ostatnim przykładem jest ukaranie polskiego turysty „wyzwalającego” zabytkowe lwy na Cmentarzu Orląt we Lwowie.
Na szacunek należy sobie zasłużyć, a podejście tak władz w Kijowie, jak ukraińskiego IPNu do ludobójstwa wołyńskiego, historii Ukrainy i jej mniejszości narodowych na szacunek raczej nie zasługują. Podejrzewam, że Poroszenko i jego spółdzielnia oligarchów robią to w cichym porozumieniu z kacapią i szkopią, bo podzielone społeczeństwo łatwiej okradać.
józef III
2 sierpnia 2018 o 18:43Elyen Magyarorszag !
Basia
3 sierpnia 2018 o 13:58To nie rewizjonizm tylko prawdziwa troska o własnych obywateli. Przecież to zakarpaccy Węgrzy nie wyjechali ze swojego kraju, nie porzucili swoich domów. Szkoda, że Polska nie potrafi prowadzić takiej polityki w stosunku do Polaków, którzy po II WŚ zostali porzuceni poza jej granicami.
Podlaszuk
3 sierpnia 2018 o 22:37A co by Basia powiedziała, gdyby troskę o Ukraińców w Polsce wyraził rząd Ukrainy? Są miejsca w Polsce, gdzie Ukraińcy żyją od wieków.
tagore
8 sierpnia 2018 o 01:18Ostatnimi czasy ukraińscy politycy lubią o tym mówić.
peter
5 sierpnia 2018 o 02:40Basia Ja znam jednego gostka co naprawde troszczyl sie o swoich np w Polsce I bylej Czecholowacji Wiesz tenz wasikiem
ktos
6 sierpnia 2018 o 08:02Droga Basiu… a co wedlog ciebie powinny zrobic wladze Polski? Przykladowo z Ukraina. Czy mamy napasc na nich i zabrac im Lwow? Swoja droga nie mamy kasy na wlasciwe zagosopodarowanie tego co juz mamy. Powiedz po co nam nowe terytorium? Dzis o sile panstwa nie swiadczy ilosc km^2 terenu tylko co to panstwo potrafi wyprodukowac. Natomiast mniejszosci polskie maja wsparcie kraju wiec nie wiem skad taki komentarz.
tagore
8 sierpnia 2018 o 01:25„ktoś” musi wytłumaczyć lwowskim Katolikom ,że
toczone od dwudziestu lat procesy sądowe dotyczące zwrotu „sali koncertowej” to „agresja”
kulturowa.
Gumiś
3 sierpnia 2018 o 22:41Dokładnie jest tak jak pisze Basia. Władze Węgier zapewne chcą tylko tego co w cywilizowanej Europie jest normalne. Chcą dla Węgrów aby mogli uczyć się po węgiersku, aby węgierski był językiem pomocniczym na terenach zamieszkałych zwarcie przez Węgrów, aby nie pomiatali nimi Ukraińcy. Chcą tylko normalności, nie tego co Polska dała Polakom np. na Litwie, bierne przyglądanie się przymusowej lituanizacji, bo tylko na to stać polskie władze. No jeszcze jałmużna, za którą próbują sobie kupić spokój sumienia.
peter
13 sierpnia 2018 o 03:12Gumus Na Zakarpaciu Wegrzy nie znaja jez Ukrainskiego nawet nie wiem czy sie go ucza
Paul_78
4 sierpnia 2018 o 08:20Tak, polityczna poprawność dla Ukrainy jest czymś ciekawym, a na drodze do Lwowa wiszą flagi UPA 🙂
Maxx77
4 sierpnia 2018 o 10:02Gdyby Polska miała takie podejście do Lwowa i naszych ziem za Bugiem jak Węgry do Zakarpacia to można by było byc dumnym z polskich władz! Ukraina powinna oddać nie swoje terytoria!!!
franciszekk
4 sierpnia 2018 o 11:02Współczesny tzw. „patriotyzm” ukraiński w wydaniu banderowskim trudno pojąć bez wiedzy o jego antychrześcijańskiej podbudowie teoretycznej(tezy Dońcowa) a także wiedzy o jego antyludzkim i antychrześcijańskim zastosowaniu w praktyce kiedyś i dziś!
Przykład w czasie przeszłym – kiedyś to; krwawe, zdziczałe, antyludzkie ludobójstwo wszystkich narodowości w ramach tzw. czystki etnicznej; żydowskiej, polskiej, ormiańskiej, cygańskiej i pozostałych tzw. „cudzeńców” po napaści na II Rzeczpospolitą agresorów – hitlerowskich Niemiec i ZSRR!
Aktualny przykład chorego „patriotyzmu” odmiany banderowskiej w czasie teraźniejszym – dziś, to;
– zasłonięcie posągów lwów w prymitywne opakowania co świadczy nie tylko o wielkiej głupocie ale także o prymitywnym skrajnie schizofrenicznie chorym i dokuczliwym „nacjonalizmie” póki co bezkrwawym!
– fakt umieszczenia na elewacji szkoły polskiej we Lwowie przez Radę Miasta popiersia jednego z największych krwawych rzeźników Polaków! https://pl.wikipedia.org/wiki/Szko%C5%82a_%C5%9Arednia_nr_10_we_Lwowie
PL
5 sierpnia 2018 o 01:27juz teraz jasne skąd wzil się pomysł rozbioru Ukrainy zaproponowany przez cara P -on bierze wschodnia Ukraina bez wojny Madziary Zakarpacie ,a Polacy dawne ziemie Rzeczpospolitej
Kasko
6 sierpnia 2018 o 00:43Ale o co własciwie chodzi? W polskim rządzie też chyba jest jakiś resort d/s rozwoju Ukrainy, bo ciągle im coś posyłamy: a to miliardzik na „rozkurz” a to jakieś fundusze na rozwój maliniarstwa ostatnio. To co oni chcą od tych Węgrów? Czy chodzi o to, że tylko Podkarpacie się załapało a inne regiony nie?
Matrix
7 sierpnia 2018 o 19:42Polska , Rosja ,Węgry,Rumunia,powinny wspólnie przeciwstawić się szowinizmowi ukraińskiemu.
observer48
8 sierpnia 2018 o 10:24@MJatrix
RoSSja won, bo kacapy nie mają nic na Ukrainie do szukania!
tagore
8 sierpnia 2018 o 23:27Polityka Ukrainy niedługo doprowadzi do takiej współpracy niezależnie od presji USA.
observer48
13 sierpnia 2018 o 10:46@tagore
USA mają na Ukrainie swoich doradców wojskowych przy wszystkich frontowych jednostkach armii Ukrainy, część 173 Brygady Powietrznodesantowej szkolącej już czwarty rok ukraińską obronę terytorialną, a także instruktorów US Navy szkolących ukraińską marynarkę wojenną.
Amerykanie mają czas i pieniądze, a kacapia i Ukraina ich nie mają, więc podejrzewam, że Amerykanie będą bardzo mocno naciskać i manipulować nastrojami na Ukrainie, gdzie zresztą niemal wszystko można niedrogo kupić, i będą się starali odsunąć od władzy tak Poroszenkę, jak obecną koalicję w Werchownej Radzie podczas przyszłorocznych wyborów i zastąpić ich politykami proamerykańskimi, krytycznie nastawionymi tak do Niemiec, jak RoSSji.
peter
15 sierpnia 2018 o 04:25Observer 48 Jakimi politykami mogo zastapic Poroszenke ? Pytam powaznie byl Sakaszwili a teraz?
observer48
19 września 2018 o 06:38@Peter
Julka chyba wygra i sprowadzi Saakaszwilego, z którym jest często widywana w USA, Holandii i ostatnio w Polsce. Będzie mogła mu przywrócić ukraińskie obywatelstwo, jeśli wygra wybory prezydenckie i zaoferować stanowisko premiera. Saakaszwili na tym stanowisku pościąga z powrotem swoją gruzińską drużynę do walki z korupcją i dopiero się zacznie. Bardzo szybko się przekonamy, dokąd będzie uciekał Awakow. Armia USA już jest na Ukrainie.