Wileńska prokuratura, która prowadzi postępowanie dowodowe w sprawie zbezczeszczenia płyty Marszałka Józefa Piłsudskiego na cmentarzu Rossa ustaliła podejrzanego. Jest nim Vitalijus Celikas – miejscowy narkoman od lat zamieszkujący cmentarną kaplicę – pisze w internetowym wydaniu Kurier Wileński.
Ten jednak do winy się nie przyznaje, rówmież wiele wątpliwości co do ustaleń prokuratury mają handlarze pamiątek, którzy od lat znają podejrzanego
– Wątpię, że to zrobił Vitalik. On jest narkomanem, pieniądze, które ma, wydaje na dawkę narkotyków. Nie wierzę, że wydałby je na coś takiego, jak zakup farby. Przecież dla takich liczy się każdy grosz. On jest spokojny, sprząta groby, ustawia kwiaty. Czasami oprowadza wycieczki z Polski, robi to bardzo ciekawie, opowiada interesujące historie. Oczywiście, chodzi, prosi o drobne, mówi, że na chleb, więc udaje mu się coś uzbierać. Moim zdaniem, to nie jego rąk robota — powiedział „Kurierowi” pan Zbyszek i dodaje, że po cmentarzu parę dni przed tym incydentem chodziła grupa młodych podejrzanych ludzi. Przedstawiali się jako plastycy ze szkoły artystycznej. Oczywiście, nic nie można sugerować, ale może być wiele wersji.
— Podejrzewają mnie. Chyba dlatego, że jestem narkomanem – broni się Vitalik. Niestety, jestem nim, ale nie przestępcą. Zapewniam, to nie moja robota. Od wielu lat mieszkam na cmentarzu Rossa. Lubię doglądać groby, obcować z turystami z Polski. Sam jestem Polakiem. Po co miałbym malować te słupy, nawet nie wiem, jak one wyglądają i co oznaczają. Nigdy nie zrobiłbym coś podobnego, to nie mój styl. Nie mam na to czasu — powiedział stale gdzieś śpieszący Vitalijus Celikas.
Kresy24pl/KW
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!