„Człowiek nie karaluch, do wszystkiego przywyknie. Tak bardzo już zżyliśmy się z Syrią, że trudno pojąć jak teraz będziemy bez niej żyć? Trudno też pojąć jak wcześniej mogliśmy żyć bez niej!” – tak na łamach „Echa Moskwy” rosyjski publicysta Anton Orech szydzi z oświadczenia Władimira Putina o zwycięskim zakończeniu rosyjskiej operacji w Syrii.
„Przez długie lata ten kraj był tylko plamką na mapie, której 99 proc. naszego narodu nie było w stanie odnaleźć. Ale rok temu wszystko się zmieniło. Okazało się, że Syria – to nasza święta ziemia. Że to właśnie w Syrii decydują się losy naszego kraju, a może i całego świata. Przez ostatnie pół roku wszystkie telewizyjne wiadomości rozpoczynały się i kończyły informacjami z Syrii.
O Syrii mówili nam więcej niż o naszym własnym kraju. No bo kogo w ogóle w Rosji może interesować Rosja, skoro jest Syria! Syria stała się dla nas ważniejsza nawet od Ukrainy, w co jeszcze niedawno trudno byłoby uwierzyć.
Teraz nie tylko wiemy, gdzie leży Syria, wiemy nawet jak nazywają się jej miasta. Statystyczny Rosjanin zna dziś więcej syryjskich miast niż własnych. Nauczyliśmy się imion wszystkich miejscowych przywódców, nazw ugrupowań walczących po jednej stronie, po drugiej stronie i po 37 innych stronach tego konfliktu.
Czyżby to wszystko miało się teraz naprawdę skończyć? O czym będzie nam teraz opowiadał telewizor? Czym zapełnić niekończące się godziny propagandowego nadawania? Przecież władza nam powiedziała jasno i wyraźnie: cele w Syrii zostały osiągnięte, a zadania wypełnione. A wcześniej mówili, że to właśnie Rosja złamała kark terroryzmowi. Że to właśnie Rosja dokonała decydującego przełomu w walkach i zmusiła bandytów do zawarcia pokoju. Bez Rosji wszystko by się tam rozwaliło w proch.
Zwyciężyliśmy. I jeśli się wycofujemy to znaczy, że wycofujemy się jako zwycięzcy. A jeśli wycofujemy się jako zwycięzcy to znaczy, że wojna jest skończona! Nie może być przecież tak, że zwyciężyliśmy, wycofaliśmy się jako zwycięzcy, a ta wojna czemuś trwa nadal. Jeśli wojna trwa nadal to czemu się wycofaliśmy? Jacy z nas w takim razie zwycięzcy?
Dlatego przed propagandą pojawia się teraz niełatwe zadanie: co robić, a raczej – co mówić? Zapewne już w najbliższych programach publicystycznych Rosjanom ogłoszą o zwycięskim zakończeniu wojny, a potem w ogóle przestaną mówić o Syrii. Zwycięstwo osiągnięte, problem rozwiązany. I nieważne, że żaden problem nie został rozwiązany i żadnego zwycięstwa nie było. Kto to sprawdzi? Kto w ogóle rozumie co tam się naprawdę dzieje?
Miażdżąca większość wie tylko to, co się jej mówi z ekranu. Dopóki o Syrii nic nie mówili – żadnej Syrii nie było. Potem powiedzieli, że nie ma dla nas nic od niej ważniejszego i niczego ważniejszego od niej dla nas nie było. Potem mówili, że zwyciężamy na wszystkich frontach i ludzie cieszyli się ze zwycięstw, nie mając pojęcia czy były one naprawdę, czy zostały zmyślone.
Teraz powiedzą, że wszystko się skończyło i dla milionów ludzi tego wystarczy, żeby potem do końca życia wierzyć, że jesteśmy mistrzami świata.
Ale przecież propaganda nie może zamknąć swojego kramiku. Dlatego bardzo jestem ciekaw, czym teraz będą nam prostować zwoje mózgowe. Znowu Ukraina? Wybory w Ameryce? Misja na Marsa? Spisek lekarzy-sabotażystów?
Czemuś nas porzuciła, Syrio, mateczko miast ruskich?” – pyta ironicznie rosyjski publicysta.
za: Anton Orech / Echo Moskwy
5 komentarzy
tomek
16 marca 2016 o 19:54Fajny gość , widać wszędzie jest odsetek ludzi z dobrze działającym mózgiem i nie ulegającym propagandzie dla ciemnego ludu.Dziś telewizja uczy,bawi,
wychowuje ,tworząc ludzie mentalnie pustych powtarzających otarte
frazesy.Niechęć do wysiłku , do książki , do zarobienia na siebie.Wszystko
podane jest na tacy ładnie spakowane a na końcu ….bezwolne masy
ludzkie nieporadne bezbronne wobec otaczającego świata czekające
na silnego wodza który pokaże im drogę….i wroga.
Tomcat6
17 marca 2016 o 01:23Rosja wchodzac do syri miala jedno zadanie utrzymać asada u władzy a isis to byl taki maly nie istotny problem…
Według mnie zadanie to zostalo wykonane opozycja oslabiona.. A co do isis jak wyzej wspomnialem to malutki problem ktorym rosja chiny czy indie sie nie przejmują..
A jeśli ktos uważa inaczej powinien sprawdzić jakie cele zwalczala rosja w syri kiedys przeczytalem ze zaledwie 3% nalotów jest wymierzone w isis reszta w opozycje asada…
SyøTroll
17 marca 2016 o 10:27Dokładniej w „nieumiarkowaną” opozycję, która z Asadem nie chciała negocjować warunków współpracy.
żulo
17 marca 2016 o 10:24Kiedyś został zrobiony taki film: „Fakty i Akty”. Dawno już opisał tą i inne takie historie. O kraju o którym nikt nie wiedział że istnieje. I o wojnie o której nikt nie wiedział. I jej zakończeniu.
Skoro w TV powiedzą że się skończyła to się skończyła. Może zaczną dla odmiany gadać o UFO. Czasy są ciekawe, pewnie wkrótce coś wymyślą i znów wszystkich zaskoczą…
Polak
17 marca 2016 o 16:32W Syrii od kilku lat dokonywane jest ludobójstwo, setki tysięcy kobiet jest gwałcone, sprzedawane jako niewolnice, na placach miejskich były wieszane głowy ludzkie i wisieli ukrzyżowani ludzie, ale jakieś matołki usilnie próbują przekonać opinię publiczną, że tam nic takiego się nie dzieje.
Siły isis nie istnieją jako samodzielna armia, oni nie produkują ani9 czołgów, ani karabinów, ani czegokolwiek z setek rodzajów asortymentów bojowych niezbędnych do prowadzenia takiej wojny. KTOŚ im daje ten sprzęt. KTOŚ mógłby w ciągu paru dni zniszczyć isis nie dając choćby dostaw nabojów. Jednak jakieś matołki i tak usilnie próbują przekonać opinię publiczną świata, że tam nic takiego się nie dzieje i od kilku lat nie ma siły na przerwanie ludobójstwa.
Ogłupionym ludziom wtrąci się jakąś brednię, że to Rosja jest winna zabijania tam ludzi i ogłupieni maluczcy będą powtarzać bełkot, bo do tego oszuści używają maluczkich, pożytecznych durni. Do powtarzania bełkotu propagandowego.