„Polska ma duże doświadczenie wyniesione z pojednania z innymi narodami. Wielkie krzywdy wyrządzili nam również inni, nie tylko Ukraińcy, i mamy doświadczenie, jak procesy pojednawcze można realizować. Zaproponowaliśmy kilka instrumentów współpracy polsko-ukraińskiej i czekamy na odpowiedź ze strony ukraińskiej, aby włączyła się w proces pojednawczy” — powiedział minister Witold Waszczykowski podczas konferencji prasowej we Lwowie w drugim dniu wizyty na Ukrainie.
Pytany przez ukraińskich dziennikarzy o sprawę pomników ukraińskich w Polsce (chodzi m.in. o nielegalne upamiętnienia UPA – red. Kresy24), szef polskiego MSZ podkreślił:
Jesteśmy narodem, który przykłada wielką wagę do tych, którzy polegli. Czcimy wszystkie miejsca pamięci, ale jesteśmy też narodem i państwem, które chce, aby miejsca uczczenia poległych były organizowane zgodnie z prawem polskim. Wszędzie tam, gdzie jest ono przestrzegane, będziemy zachowywać się zgodnie z nim, natomiast wszędzie tam, gdzie nie jest, nie możemy w dalszym ciągu tych pomników honorować.
Przypomniał, że polskie władze już kilka lat temu zwróciły się z prośbą do strony ukraińskiej, by wyjaśnić wszystkie trudne kwestie historyczne, które dzielą oba narody. Podkreślił, że Polska w tym celu zaproponowała konkretne instrumenty – np. spotkania na forum współpracy polsko-ukraińskiej, także historyków z obu państw, aby ich praca nie wpływała na bieżącą politykę.
Mamy doświadczenia z pojednania z innymi narodami, przecież wielkie krzywdy wyrządzili nam również inni. Mamy pozytywne doświadczenie jak te procesy pojednawcze można zrealizować. (…) Czekamy w tej chwili na odpowiedź strony ukraińskiej, aby włączyła się w proces pojednania” – zaznaczył Waszczykowski.
Szef polskiej dyplomacji poinformował, że na poziomie lokalnym współpraca między Polakami a Ukraińcami układa się dobrze.
Wszystkie sprawy polskie są w miarę załatwiane, są rozwiązywane, więc jestem zaskoczony: dlaczego, jeśli Polacy mogą z Ukraińcami współżyć normalnie, tam, gdzie żyją, to dlaczego na poziomie centralnym pojawiają się te problemy? Kto je organizuje, kto te problemy w relacjach polsko-ukraińskich wszczyna? Będę chciał oczywiście też rozmawiać z władzami [ukraińskimi] jeszcze dzisiaj i w następnych moich wizytach, aby te kwestie wyjaśnić. Po co sztucznie wszczyna się problemy polsko-ukraińskie, kiedy tu ludzie żyją w sposób normalny i pokojowy?” – powiedział minister.
Zaznaczył, że trudne kwestie historyczne poruszał niedawno podczas wizyty w Kijowie wicepremier, minister kultury Piotr Gliński. „Nie spotkało się to z odpowiedzią” – przypomniał Witold Waszczykowski.
Szef MSZ był pytany o sprawę kamiennych lwów z Cmentarza Orląt (patrz odnośnik do materiału pod tekstem), które niegdyś stanowiły integralną część kolumnady Pomnika Chwały.
Do każdej władzy będziemy apelować, bo komu te lwy przeszkadzają? (…) Od dwóch lat już apelujemy. Te lwy są zakryte od dwóch lat. Komu one przeszkadzają i w czym? Komu przeszkadzają ludzie, którzy leżą tutaj w grobach? Oni już są martwi, oni już nikomu nic nie przeszkodzą. Wystarczy tylko o nich pamiętać i o to tylko prosimy” – powiedział minister Waszczykowski, dodając, że w Polsce pamięta się o grobach ukraińskich, a także o grobach innych narodów.
Wizyta ministra Waszczykowskiego w niedzielę we Lwowie rozpoczęła się od mszy św. w kościele pod wezwaniem św. Marii Magdaleny. Polacy z ziemi lwowskiej bezskutecznie zabiegają o odzyskanie świątyni skonfiskowanej w 1962 r. przez władze sowieckie Ukrainy (początkowo urządzono tam klub dla młodzieży, następnie budynek przekazano na salę koncertową i do dziś funkcjonuje jako Dom Muzyki Organowej).
To dla nas bardzo ważne miejsce, możemy tu mieć msze święte, na które przychodzi wielu, zwłaszcza w święta, polskich mieszkańców Lwowa. Od wielu lat staramy się o odzyskanie tego kościoła, ale nie jest to łatwe. We Lwowie tyle naszych polskich kościołów przeszło na cerkwie, na jakieś inne miejsca jak tutaj na salę koncertową – powiedziała cytowana przez portal Dzieje.pl (PAP) urodzona we Lwowie Halina Rumińska.
Cmentarz Obrońców Lwowa i złożenie tam hołdu polskim żołnierzom, spotkanie z hierarchami archidiecezji lwowskiej oraz msza w kościele św. Marii Magdaleny były głównymi punktami drugiego dnia wizyty szefa MSZ Witolda Waszczykowskiego w we Lwowie.
W niedzielę szef polskiej dyplomacji złożył również kwiaty przed pomnikiem ofiar zbrodni komunizmu w pobliżu Muzeum Ofiar Reżimów Okupacyjnych przy ul. Łąckiego (przypomnijmy, że w ubiegłym roku na jego terenie odnaleziono szczątki 16 osób – prawdopodobnie ofiar NKWD, lub – wg innych wersji – szczątki osób straconych w czerwcu 1941 r., gdy do Lwowa wkraczali Niemcy, albo też zabitych po 1945 roku).
W pierwszym dniu wizyty, w sobotę 4 listopada w Konsulacie Generalnym RP we Lwowie minister Witold Waszczykowski spotkał się z liderami środowisk polskich i z kierownikami polskich urzędów konsularnych na terytorium Ukrainy. O sytuacji Polaków na Ukrainie rozmawiały również przybyłe wraz z ministrem Waszczykowskim do Lwowa m.in. senator Janina Sagatowska, przewodnicząca senackiej Komisji Spraw Emigracji i Łączności z Polakami za Granicą oraz poseł Beata Mazurek, przewodnicząca polsko-ukraińskiej grupy parlamentarnej.
Czytaj także:
Kresy24.pl/Dzieje.pl/PAP, wPolityce.pl (HHG)
11 komentarzy
Jarema
5 listopada 2017 o 18:06JAREMA TO MŁOT … NIE, NIE NA UKRAIŃCÓW, ALE KONCEPCJI SFORMUŁOWANEJ PRZEZ J.GIEDROYCIA.
Koncepcja ta ma swoje słabości, które w ostatnim czasie dały o sobie głośno znać. Zasadne jest wobec tego przeprowadzić konstruktywną krytykę założeń i efektów wspomnianej koncepcji, a także przedstawić wnioski na przyszłość.
1. Paradoks koncepcji J. Giedroycia. Fundamentalnym założeniem tej koncepcji było wsparcie niezależności LBU (Litwy, Białorusi, Ukrainy)i ułożenie poprawnych relacji z tymi krajami, nawet za cenę utraty pradawnych polskich terytoriów z Wilnem i Lwowem, o co było łatwo, bo one już nie były częścią Polski, ale także poświęcając pamięć o pomordowanych Polakach (tą kwestię przedstawiam z tzw. drugiej ręki, nie dotarłem do oryginału wypowiedzi). Efektem takiej polityki miało być: A. powstanie antyrosyjskich państw – LBU, które B. jednocześnie byłyby propolskie lub co najmniej nie byłyby antypolskie.
2. Tu tkwi fundamentalna wada w/w koncepcji, którą poddaje częściowej krytyce, a mianowicie twórca tej koncepcji nie przedstawił żadnych środków, które pozwoliły osiągnąć w/w cele, tj. antyrosyjskość LBU i propolskość LBU. Widocznie wychodził z założenia, że polska polityka, która będzie jednoznacznie pro-LBU zapewni wspomniany skutek propolskości w/w państw, a zagrożeniem rosyjskie zadba o ich antyrosyjskość.
Pojawia się wobec tego pytanie, czy i jak działa ten genialny zdaniem współczesnych zwolenników koncepcji J. Giedroycia mechanizm?
3. Jeżeli chodzi o wymóg antyrosyjskości to spełnia go Litwa i ostatnio dopiero Ukraina, ale nie spełnia go Białoruś.
4. Jeżeli chodzi o wymóg propolskości, to ponownie sprawa wygląda inaczej niż wyobrażał sobie J. Giedroyc. Otóż niewielka Litwa jest w pewnych obszarach – pomijając zagrożenie rosyjskie – jawnie antypolska, czego dowodzi traktowanie polskiej mniejszości, czy polskiego kapitału – PKN Orlen. Białoruś nie jest może antypolska, ale jej prorosyjskość wyklucza lub znaczenie ogranicza propolską postawę i politykę. Pamiętamy także o pewnej dyskryminacji mniejszości polskiej. Ukraina – to chyba najtrudniejszy orzech do zgryzienia, gdy chodzi o ocenę jej stosunku do Polski. Sondaże pokazują ogromne pokłady pokłady sympatii Ukraińców, co nie koresponduje, np. z komentarzami zamieszczanymi, np. przez czytelników portalu zaxid komentujących stosunki polsko-ukraińskie. Postawmy pytanie, czy polityka edukacyjna i historyczna uznająca Polskę za historycznego okupanta „etnicznych ziem ukraińskich” jest propolska? Czy probanderowska wersja historii jest propolska? Czy sprawa kościołów i materialnych polskich zabytków kultury jest rozwiązywana propolsko na Ukrainie? Bądźmy życzliwi i ustalmy: z propolskością Ukrainy może być kłopot.
Jak widać koncepcja J. Gedroycia, choć zdaniem jego zwolenników doskonała nie działa lub nie działa jak należy. A jest tak, dlatego, że pozbawiła ona Polskę jakichkolwiek instrumentów wpływania i kształtowania państw LBU! Więcej jej zwolennicy nie chcą po te instrumenty sięgać w obawie, że będzie to w sprzeczności z założeniami w/w koncepcji, tj. wyzbycia się przez Polskę jakichkolwiek żądań wobec państw LBU.
Tu widzę paradoks koncepcji Giedrojcia. Polska ma wprawdzie (genialną?) koncepcję ułożenia wzajemnych relacji między Polską a Ukrainą, Białorusią i Litwą, ale nie ma instrumentów służących wprowadzeniu jej w życie, a przez to spowodowanie, jaki będzie kształt tych państw i jaka będzie ich polityka wobec Polski.
5. Jak reagują zwolennicy koncepcji J. Giedrycia na zarzut jej nieefektywności?
6. Problem polega na tym, że nie dostrzegają lub nie chcą dostrzegać częściowego fiaska tej koncepcji, a w razie pojawienia się zarzutów jej niskiej efektywności ich reakcja jest następująca: A. oskarżenia o prorosyjskość (inna sprawa, że Rosja jest też aktywna), B. sięgają do argumentu, słusznego(?) – lepsza dżuma niż cholera, tj. lepiej mieć na przeciwko nawet banderowską Ukrainę, zwłaszcza że nie jest ona – jak twierdzą – antypolska, ale antyrosyjska, niż Rosję, która obejmuje Ukrainę. Pytanie, czy lepiej także mieć na przeciwko banderowską Ukrainę wspieraną przez Niemcy nie doczekało się dotychczas odpowiedzi sformułowanej przez zwolenników J. Giedroycia. C. Posuwają się zamiast do budowania związku Polski i Ukrainy, czyli budowy środków oddziaływania Polski na obszarze LBU do poszerzania środków oddziaływania Ukrainy w Polsce, np. ostatnio prasa doniosła o tym, że czołowi dziennikarscy przedstawiciele koncepcji J. Giedroicia w Polsce, opowiadają się poszerzaniem strefyy języka ukraińskiego w Poznaniu, czy Wrocławiu. Skoro nie udało się rozszerzać wpływów polskich na Ukrainie i tak budować wzajemne polsko-ukraińskie więzi, to rozszerzają oni wpływy ukraińskie w Polsce i w ten sposób w swoich założeniach doprowadzają do silniejszych związków Polski i Ukrainy. Jest to oczywiście zachowanie niezasadne.
5. Dziś pan Waszczykowski reaguje – dość chaotycznie na braki i niedostaki koncepcji J. Giedroicia, ale nie ma się mu co dziwić, skoro przez 25 lat III RP była ona traktowana jako dogmat. Lenistwo intelektualne, powierzchowność, czy samotraktowanie się jako eksperta od spraw wschodnich jest w Polsce epidemią.
6. Niezbędne jednak sformułowanie szerszej refleksji, gdy widać wyraźnie, że dotychczasowy model zawodzi. Pierwsze jaskółki zmian już są: to karanie za propagowanie banderyzmu. Coś mi się wydaje, że propagatorzy banderyzmu ze swoimi pseudonaukowymi wytworami mogą mieć kłopoty i dobrze. Konieczna jest szersza koncepcja, a nie doraźne działanie.
7. Czy to znaczy jednak, że krytykowana koncepcja J. Giedroycia jest w całości do odrzucenie? Nie, w żadnym razie, ale ma być poddana istotnej modyfikacji. Ja nazywam to odejściem ku koncepcji J. Piłsudskiego, z którego J. Giedroyc. Pora wracać do źródeł Panowie i Panie, o czym jeszcze mam nadzieję napisać.
Basia
5 listopada 2017 o 19:13Oprawca (Ukraina) pozwala ofierze (Polsce) przebaczyć? Coś tu jest chyba mocno nie tak i świat stanął na głowie.
Szachrajew
6 listopada 2017 o 08:56Syndrom wiecznej ofiary?
Co potem, oblężona twierdza i wstawanie z kolan?
Pafnucy
6 listopada 2017 o 17:06Nie ma na co czekać bo tam nie ma z kim rozmawiać. Zamknąć granicę i wszystkich deportować. A tym po operacji Wisła zrobić operację Amur.
franciszekk
5 listopada 2017 o 19:39Czy PiS nie rozumieją tego, że Ukraińcy przynależą do innej cywilizacji turańskiej tak jak Rosjanie i jakiekolwiek; rozmowy, mediacje muszą brać ten czynnik pod uwagę!
Ludzie cywilizacji turańskiej nie pojmują na czym polega KOMPROMIS!
Jeśli czynią jakieś USTĘPSTWA to tylko dlatego, ze muszą ustępować pod działaniem, presji i SIŁY przeciwnika, którego muszą respektować i którego siłę szanują!
Nigdy nie uszanują słabszego! Słabszego brutalnie zniszczą!
naczelną zasadą postępowania wobec innych jest: podstęp, siła, chytra przebiegłość …. w.g. zasad teoretyka nazizmu ukraińskiego Dońcowa!
Ich przedstawiciel ; historyczny oszust, krętacz, manipulator – Wiatrowycz to miniaturka Putina tej samej cywilizacji turańskiej!!!..
Szachrajew
6 listopada 2017 o 09:02„Nigdy nie uszanują słabszego! Słabszego brutalnie zniszczą” – masz na myśli mniejszość rusińską, łemkowską, ukraińską, litewską, białoruską?
„Wiatrowycz to miniaturka Putina tej samej cywilizacji turańskiej” hahaha
A nie Pan Prezes? 😉
Licht
5 listopada 2017 o 20:25Waszczu, ja i tak wiem o co ci chodzi.
Polska w 1953 i 2004 roku zrzekła się prawa do reparacji wojennych ze strony Niemiec, więc nie mąć wody, bo i tak już za późno.
A w 1947 roku, jak USA chciały dać Polsce 50 miliardów USD w ramach Planu Marschall’a, to Polska powiedziała: „Nie, dzięki. Polskę odbuduje Związek Radziecki”.
Witold Więsław
5 listopada 2017 o 20:55We Wrocławiu powstał lokal („wódka, kawior, bliny”) o prowokacyjnej nazwie LVIV. To właśnie we Wrocławiu mieszka wielu potomków Polaków wymordowanych na Wołyniu (i nie tylko tam) przez UPA w ramach akcji „Lachiv rezati”. Jest to miejsce spotkań Ukraińców przybyłych do Wrocławia. Być może sprawę wyolbrzymiam, ale dlaczego ukraińscy właściciele restauracji nie nazwali jej KIJEV, a właśnie LVIV? Może komuś zależy na powstaniu ogniska zapalnego pomiędzy Polakami a Ukraińcami w mieście. Jest ich tu już ok. 60 tysięcy, tzn. stanowią około 10 procent mieszkańców Wrocławia. Dziwi fakt, że władze miasta zaakceptowały taką nazwę.
Wrocławianin
Szachrajew
6 listopada 2017 o 09:07Co jest prowokacyjnego w nazwie „LVIV”?
Pafnucy
6 listopada 2017 o 17:11Bo dla Polaków jest tylko Lwów i powinno się zakazać stosowania nazwy ukraińskiego okupanta Świętego Polskiego Miasta. Zresztą nie tylko Lwów. Między Smotryczem a Bugiem ukraińskie są tylko zbrodnie, mordy, gwałty i grabieże.
Enej bandyta
6 listopada 2017 o 12:34Oni już się włączyli, kłamią, kręcą i oszukują. Myślą, że Polacy to frajerzy. Niestety srogo się mylą i już wkrótce się o tym przekonają. Oni chcą tylko kasy. W zamian nie dają nic, po za faszyzmem.