34 lata temu, 26 kwietnia 1986 roku doszło do jednej z największych katastrof przemysłowych w dziejach ludzkości. W wyniku szeregu błędów technicznych i proceduralnych wybuchł reaktor w elektrowni jądrowej w Czarnobylu.
W następstwie awarii nastąpił wybuch wodoru, pożar oraz rozprzestrzenienie się substancji promieniotwórczych na obszarze ok 14o 000 km² terenu na pograniczu Białorusi, Ukrainy i Rosji.
Władze próbowały ukryć katastrofę przed mieszkańcami Związku Sowieckiego. Urzędnicy (ci, którzy wiedzieli) publicznie udawali, że nic się nie wydarzyło. Ci zaś, którzy nie wiedzieli, ufając oficjalnym statystykom, nawet nie musieli udawać.
Tymczasem, jak zachowywały się wówczas władze ZSRR – i jak się zachowują władze Białorusi podczas pandemii koronawirusa, trudno nie zauważyć paraleli.
Paweł Swierdłow na portalu Euroradio.FM przywołuje słynne zdanie fizyka Anatolija Diatłowa z serialu „Czarnobyl”.
„Jest ono dziś bardziej aktualne niż kiedykolwiek. Diatłow, który pracował w elektrowni jądrowej w Czarnobylu jako zastępca głównego inżyniera, wypowiada te słowa w pierwszych minutach, dowiedziawszy się, że dozymetr pokazuje 3,6 μSv / h: Nie nsjlepiej, ale nie strasznie.
Chodziło o to, że 3,6 μSv / h była maksymalną wartością, którą mógł pokazać dozymetr. W rzeczywistości sytuacja była znacznie gorsza – skażenie było 550 tys. razy silniejsze niż zwykle.
Podobnie dzieje się teraz ze statystykami koronawirusa na Białorusi. Wiedza na temat rozprzestrzeniania się infekcji w kraju jest ograniczona (…) Innymi słowy, nie wiemy, ile osób na Białorusi cierpi na COVID-19. Mamy tylko oficjalną liczbę, którą pokazuje nam system opieki zdrowotnej. I fakt, że ta liczba – jakiś zbieg okoliczności! – „Nie najlepiej, ale nie strasznie”, pozwala władzom uzasadnić brak wprowadzenia radykalnych środków.
„Nie zaprzeczamy, że ludzie u nas chorują”, mówił Aleksander Łukaszenka 26 kwietnia, odwiedzając dotknięty katastrofą rejon narowlański, który ucierpiał w wyniku awarii w Czarnobylu. – Niektórzy nas ponaglają, wprowadźcie kwarantannę, Łukaszenka jest taki a siaki. Nie ma takiej potrzeby”, mówił prezydent zapewniając, że na Białorusi nikt z powodu koronawirusa nie umarł.
Wszyscy wiemy o konsekwencjach Czarnobyla: gwałtowny rozwój raka, dziesiątki tysięcy przesiedleńców, skażone promieniowaniem terytorium. Mnóstwo zgonów, ale bezpośrednio po wybuchu w Czarnobylu zginęły tylko dwie osoby – pierwsza zginęła na miejscu, druga, z poważnymi obrażeniami i licznymi poparzeniami radiacyjnymi trafiła do szpitala, gdzie szybko zmarła. Byli to pracownicy elektrowni, którzy w momencie wybuchu znajdowali się najbliżej reaktora numer 4.
Pozostałe zgony, według logiki władz, należy przypisać konsekwencjom wybuchu. Innymi słowy to, co stało się o 01:23 26 kwietnia 1986 r., jest przyczyną chorób, które powodują śmierć, ale nie przyczyną śmierci. Stosując podobną logikę, Aleksander Łukaszenka stwierdza, że „nikt w naszym kraju nie umrarł i nie umrze na koronawirusa”, a Ministerstwo Zdrowia pisze w swoich komunikatach prasowych o śmierci pacjentów „z rozpoznaniem wielu chorób przewlekłych z wykryciem zakażenia koronawirusem”.
Czyli, COVID-19 pogarsza stan osób, które już są chore, ale umierają nie z powodu koronawirusa. Świadectwa zgonu wskazują na zapalenie płuc, choroby serca…
„Przejrzyste i regularne informacje”
W połowie marca Ministerstwo Zdrowia Białorusi przez kilka dni nie podawało żadnych statystyk dotyczących rozprzestrzeniania się koronawirusa na Białorusi. W państwowych mediach, wiadomości na ten temat pojawiały się bardzo późno – jeśli w ogóle się pojawiały.
Oto przykład, jak wyglądała 31 marca strona internetowa gazety administracji prezydenckiej „Belarus Today”, kilka godzin po tym, jak pierwszy białoruski pacjent zmarł w Witebsku z COVID-19:
Na stronie internetowej Ministerstwa Edukacji 15 marca ani jednej wiadomości o zarażonych studentach Białoruskiego Uniwersytetu Państwowego. Nie ma nawet wzmianki o profilaktyce zarażenia koronawirusem! Problem nie został zauważony.
Czy niczego to Państwu nie przypomina? Radzieckie gazety zaczęły „zauważać”, że coś się wydarzyło w Czarnobylu pod koniec kwietnia 1986 roku, o awarii informowały skąpe notatki w środkowych kolumnach. Oto, na przykład, co pisze Zwiezda 1 maja 1986 roku:
A „Sowiecka Białoruś” natychmiast uruchamia propagandę: nie wierzcie zachodnim agencjom, które rozpowszechniają plotki!
Po 34 latach ta sama gazeta publikuje artykuły, w którym przekonuje Białorusinów, by nie ufali sieciom społecznościowym i zniesławia niezależnych dziennikarzy.
Demonstracje i parady
1 maja 1986 roku w Kijowie, Mińsku i innych miastach ZSRR odbyły się pochody z okazji święta robotników. Ludzie wyszli na ulice, nieświadomi, że powietrze jest skażone promieniowaniem z elektrowni jądrowej w Czarnobylu. To był ciepły dzień, wielu zabrało na pochody swoje dzieci. Pozwolili na to urzędnicy.
Dziś, pomimo zaleceń WHO: aby zachować fizyczny dystans, odwołać masowe imprezy, jak gdyby nic tłumy Białorusinów świętuja prawosławne i katolickie Święta Wielkanocne, za chwilę Radunica i masowe wizyty na cmentarzach. Wojsko przygotowuje się do tradycyjnej parady zwycięstwa 9 maja. Choć lekarze wzywają do powstrzymywania się od odwiedzania miejsc publicznych, najwyższe władze nie zamierzają niczego ograniczać:
„Nie zamknęliśmy kraju, nie zatrzymaliśmy produkcji. Na Wielkanoc zarówno ja, jak i ludzie poszliśmy do cerkwi, mówił Aleksander Łukaszenka 26 kwietnia 2020 r. – To jak ja mogę na Radunicę zabronić ludziom, by pokłonili się rodzicom? Ja tylko mogę im radzić – zadbajcie o siebie”.
Wydawałoby się, że od czasu, gdy państwo białoruskie, pozbywając się „wiodącej roli partii” i uzyskując niepodległość, powinno się rozwijać i iść do przodu. Ale taktyka reagowania na kryzys i postawa wobec ludzi (w tym kryzysie) niewiele się zmieniły w ciągu 34 lat.
Kresy24.pl za euroradio.fm
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!