Przed podpisaniem międzypaństwowych umów o realizacji projektu Rail Baltica litewski rząd chce jeszcze raz „wczytać się” w projekt.
„Rządy Łotwy i Estonii trochę dłużej pracują niż nasz rząd, dlatego to normalne, że musimy jeszcze wgłębić się w projekt” – tłumaczy minister łączności RL Rokas Masiulis. Litewski minister nie jest pewien, czy rząd zdąży przeanalizować projekt do końca stycznia, kiedy nowy premier Litwy wyruszy z zagraniczną wizytą do Tallina. Zdaniem Masiulisa, porozumienie powinno być osiągnięte do wiosny tego roku. Wcześniej media podawały, że premierzy 3 krajów bałtyckich w Tallinie mają podpisać porozumienie w sprawie harmonogramu realizacji projektu Rail Baltica 31 stycznia.
Z kolei szefowa zarządu wspólnej dla 3 krajów bałtyckich spółki „RB Rail” Baiba Rubesa w listopadzie ub. roku mówiła, że porozumienie powinno być podpisane w ciągu pół roku, aby udowodnić Komisji Europejskiej, że projekt idzie do przodu. Miałoby to też pomóc w dofinansowaniu projektu po 2020 roku.
Przypomnijmy: jeszcze niedawno (2015 rok) Litwini skarżyli się Komisji Europejskiej, że to Polska zwleka z budową swojego odcinka strategicznego połączenia Rail Baltica (czytaj dalej pod filmem prezentującym, jak Polska modernizuje linię E 75 na trasie Rail Baltica oraz na portalu wnp.pl relacjonującym poszczególne etapy inwestycji w Polsce).
W 2016 roku okazało się, że warta blisko 0,5 mld euro inwestycja jest zagrożona – o możliwym pozbawieniu Rail Baltica unijnego dofinansowania powiadomił Michael Cramer, szef komisji ds. transportu i turystyki Parlamentu Europejskiego. Powodem miał być brak porozumienia republik bałtyckich, a szczególnie wymagania Litwy (Litwa obawiała się, że ponieważ kontrakty na roboty zawiera RB Rail – zarejestrowana na Łotwie, to i VAT trafi do łotewskiej kasy. Wilno chciało, by podatek za prace wykonane na Litwie był płacony również tu). We wrześniu 2016 Litwa, Łotwa i Estonia uzgodniły sposób rozliczania przetargów na roboty przy budowie trasy. Jednak Litwa znów ma jakiś problem i musi się w projekt ponownie „wczytać”.
„Szybkie połączenie kolejowe między Litwą, Łotwą i Estonią mogłoby przyczynić się do ożywienia gospodarczego w Europie Wschodniej oraz umocnić więzy regionu z UE, jak również zmniejszyć jego zależność od Rosji. Tymczasem projekt Rail Baltica kuleje z uwagi na kłótnie między trzema sąsiadami” – sygnalizował problem już w 2013 roku Peter Shrank w „The Economist” w tekście „Ślimacząca się kolej dużej prędkości” (pisaliśmy o tym tu).
Rail Baltica to jedyne połączenie kolejowe krajów nadbałtyckich z Polską i pozostałymi krajami Unii Europejskiej. Wraz z połączeniem drogowym Via Baltica jest elementem transeuropejskiego korytarza transportowego – jednego z priorytetowych projektów Trans-Europen Transport Networks.
Kresy24.pl
4 komentarzy
Psalmista
20 stycznia 2017 o 12:29Niech się Litwusy rozliczą najpierw ze zbrodni w Ponarach, bo choć zabijali głównie Żydów, to Polaków był 10-15%. To Litwę, a nie Polskę, należy oskarżać o holokaust i kolaborację z głównym oprawcą – Niemcami.
Rumcajs
1 lutego 2017 o 10:36Psalmisto,
Przecież nie było państwa żydowskiego. To zdecyduj się czy zabijali obywateli polskich czy litewskich !
Bo mi wszystko jedno czy Żyd, ale ważne, że był lub nie był obywatelem Polski. A swoją drogą jakie Ponary i jaka zbrodnia bo pierwszy raz słyszę. Czy Ty nie jesteś kacapem skłócającym bratnie narody?
Maryla
9 lutego 2017 o 14:00Z troglodytami trudno dyskutować
Mazowszanin
23 stycznia 2017 o 21:39Być może na Liwie boją się PKP, że jak pociąg TLK ze Szczecina do Zakopanego, ot tak, niby niechcący skręci na Suwałki, dalej poleci na Kowno i w ten oto sposób dokonany zostanie desant polskich nacjonalistów związanych z klubem Pogoń (w końcu coś groźnego musi się kryć pod nazwą Haller, bo to wiadomo iż to był generał, jeden z bardziej znanych sanacyjnych dowódców, co gorsza, mocno skuteczny). Mało tego, taki pociąg o nazwie Kutrzeba (o, znów sanacyjny generał!), jak zapomni maszynista skręcić za Warszawą na Bydgoszcz i poleci prosto na Wilno, to będzie to na pewno wyprawa Legionistów z „Żylety” wzorowana na Żeligowskim. Do tego jeszcze pociąg z Poznania, o niezawoalowanej nazwie Awangarda (z francuskiego: przednia straż!) „pomyli” drogę i nad Bałtyk dotrze nie w Gdyni a w Kłajpedzie a w wagonach będą kibole z Lecha… Razem by ich było (w trzech pociągach) na pewno minimum 600, 800 a może i nawet 1200 chłopa, to jak taki zagon zaleci do nich, to najdalej w 24h zajmie cały kraj! Teraz chyba już oczywiste jest czemu Litwini bronią się przed węższymi torami niczym obrońcy Stalingradu – one są, stwierdzam to kategorycznie, niebezpieczne dla ich państwa w obliczu „jawnej zapalczywości lenkasów”. Ewentualnie to tylko sentymenty za „cudownymi czasami”, takimi jednokierunkowymi wycieczkami za Ural szerokimi torami w czasach sojuza… Chyba starczy pastwienia się nad sąsiadami.