23 września bez wcześniejszej zapowiedzi, wbrew ustawie i w warunkach niemal pełnej konspiracji w Pałacu Niepodległości w Mińsku odbyła się inauguracja Aleksandra Łukaszenki na szósta kadencję prezydencką. Dodajmy, że piąta kadencja Łukaszenki kończy się 5 października.
Jeszcze rano, na krótko przed „zaprzysiężeniem na prezydenta Białorusi”, sekretarz prasowy Łukaszenki Natalia Ejsmont w komentarzu dla RIA Novosti odmówiła podania daty inauguracji:
„Na razie mogę tylko powiedzieć, że bliżej inauguracji na pewno Was o tym poinformujemy”.
Podczas uroczystości okolica pałacu została szczelnie otoczona kordonem sił bezpieczeństwa. Samo zaprzysiężenie, wbrew ustawie „O Prezydencie Republiki Białorusi”, nie było transmitowane w państwowej telewizji i radiu – w tym czasie pokazywano seriale. Rządowa agencja prasowa BiełTA pokazała kilka zdjęć z uroczystości i lakoniczną informację po fakcie. Internauci szybko określili ceremonię w Pałacu Niepodległości „samoinauguracją”.
Szef Centrum Analiz i Prognoz Politycznych (Warszawa) Paweł Usow w komentarzu dla UDF.BY zaznaczył, że inauguracja w warunkach tajnych wynika z dwóch głównych przyczyn.
„Po pierwsze, władze zrozumiały, jaka jest sytuacja w kraju: gdyby ogłosiły dzień i miejsce inauguracji, z pewnością doprowadziłoby to do fali protestów – może do marszów, może do strajków. Inauguracja była dodatkowym punktem zapalnym. Aby nie stwarzać okazji, gdy inauguracja miałaby się odbywać na tle masowych protestów, władze zdecydowały się na jej de facto utajnianie”- powiedział Usow.
Drugi powód był następujący. „Jest jasne dla Łukaszenki i jego świty, że ani rytuały, ani przestrzeganie jakichkolwiek formalnych protokołów nie mają znaczenia politycznego: w żaden sposób nie wzmacniają władzy, nie nadają systemowi legalności i legitymizacji. Wręcz przeciwnie: takie formalne rytuały działają przeciwko Łukaszence i jego świcie. Dlatego Łukaszenka w zasadzie z nich zrezygnował. Zarówno społeczeństwo, jak i sam Łukaszenka rozumieją, że jest on nielegalnym prezydentem i może teraz pozostać u władzy, opierając się wyłącznie na sile”- powiedział Usow.
Sekretarz prasowy prezydenta Rosji Dmitrij Pieskow przyznał, że nic nie wiedział o inauguracji Łukaszenki. Dlaczego białoruskie władze nie zaprosiły na uroczystość, mimo całej tajności – tylko ich jedynego sojusznika – Władimira Putina?
„Jestem przekonany, że na tle protestów Putin (jak wszyscy inni szefowie państw) nie pojechałby do Mińska. Taka wizyta byłaby dla niego bardziej minusem niż plusem. Z drugiej strony białoruskie władze zdają sobie też sprawę, jak wyglądałby Łukaszenka, gdyby Putin przybył na jego inaugurację. A wyglądałby jak gubernator, którego rosyjski prezydent przybył namarszczyć na nową kadencję. Łukaszenka i tak jest całkowicie wyśmiewany, a obecność Putina byłaby dodatkowym upokorzeniem” – uważa Usow.
„Jeśli inauguracja miała miejsce, oznacza to, że jego poprzednie uprawnienia wygasły”.
Dyrektor Instytutu „Polityczna Sfera” i doktor nauk politycznych Andriej Kozakiewicz, w komentarzu do UDF.BY zaznaczył, że władze zdają sobie sprawę z zagrożeń związanych z publicznym ogłoszeniem inauguracji.
„Warunki, w jakich odbyła się uroczystość, świadczą o niestabilności i kruchej pozycji władz i osobiście Łukaszenki, które przeżywają kryzys legitymizacji w kraju i za granicą. Władze czuły się niepewnie i obawiały się, że wydarzenie takie jak inauguracja może doprowadzić do kolejnej fali protestów. Dlatego zadanie polegało na jak najszybszym przeprowadzeniu uroczystości, po cichu, bez przyciągania uwagi spoleczenstwa”- powiedział Kozakiewicz.
Czy inauguracja może przynajmniej częściowo uwiarygodnić Łukaszenkę w oczach białoruskiego społeczeństwa i za granicą?
„Sytuacja jest dokładnie odwrotna. Jeżeli inauguracja miała miejsce, oznacza to, że w świetle prawa wygasają jego dotychczasowe uprawnienia, które nie były kwestionowane. I zaczynają się nowe uprawnienia, których Unia Europejska i Stany Zjednoczone oczywiście nie uznają ”- powiedział Kozakiewicz. Politolog dodał: pomimo tego, że w rezolucji Parlamentu Europejskiego mówi się, że Łukaszenka nie zostanie uznany za prezydenta Białorusi od początku listopada, teraz jest argument, by nie uznawać go już od 23 września.
oprac. ba za udf.by
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!