Mimo, że od śmierci na Białorusi polskiego dezertera Emila Czeczko minął ponad miesiąc, nie wiadomo gdzie i czy w ogóle został pochowany. Ambasadzie Polski w Mińsku nie przekazano ciała, ani prochów, by dostarczyła je krewnym w Polsce. Podobno „nadal trwają czynności śledcze”.
Ponad miesiąc temu, 17 marca 2022 w mieszkaniu, które zajmował w Mińsku dezerter z Polski Emil Czeczko, znaleziono jego powieszone ciało. Według oficjalnej wersji białoruskich śledczych, mężczyzna się powiesił. Nam w taką wersję trudno uwierzyć.
Przypomnijmy, że w grudniu 2021 r. polski żołnierz Emil Czeczko wystąpił o azyl na Białorusi. Tego samego dnia, na specjalnie zorganizowanej przez białoruskie służby konferencji prasowej, opowiedział wstrząsające i niewiarygodne historie o zabijaniu migrantów na polskiej granicy. Dla uwiarygodnienia swojej wersji przyznał nawet, że osobiście strzelał do migrantów. Czeczko udzielił jeszcze kilku wywiadów, zarówno białoruskim jak i rosyjskim mediom, a Kreml wydał oświadczenie, że poważnie traktuje jego zeznania.
Biuro Wysokiego Komisarza ONZ ds. Praw Człowieka (UN OHCHR) sprawdziło „zeznania”, ale nie znalazło żadnych pochówków migrantów na granicy polsko-białoruskiej, o których mówił Czeczko.
Tak więc młody, naiwny Polak stał się najzwyczajniej niepotrzebny. Scenariusz likwidacji Czeczki przez białoruskie służby „po jego wykorzystaniu” nie był trudny do przewidzenia. Tylko patrzeć, jak pojawią się oskarżenia ze strony propagandy reżimu, że Czeczkę zamordowały polskie służby „by nie mógł zeznawać w Hadze” lub w wersji łagodniejszej – że powiesił się z powodu wyrzutów sumienia (co pośrednio uwiarygadnia tezę o rzekomych polskich mordach na imigrantach).
Gazeta „Narodnaja Wola” próbowała się dowiedzieć czegoś o losie doczesnych szczątków Czeczki. Zapytała p.o ambasadora RP w Republice Białoruś Marcina Wojciechowskiego, czy ma jakieś wieści w sprawie chłopaka. Może ciało polskiego żołnierza zostało przekazane do pochówku krewnym lub znane są wyniki badań?
„Nic nie wiem – odparł dyplomata. – Skontaktujcie się z władzami białoruskimi, bo zmarł na Białorusi. Nie mam informacji w tym zakresie”.
Wiadomo, że Emil Czeczka miał na Białorusi opiekuna. To szef łukaszenkowskiej organizacji zajmującej się „prawami człowieka” Dmitrij Bielakow.
Jako pierwszy wszczął alarm, gdy Czeczka nie pojawił się w jego biurze. Bielakow udał się do mieszkania, w którym mieszkała Czeczka, i znalazł go martwego. „Zadzwoniłem na milicję” – powiedział dziennikarzom Bielakow. „Śledczy ustalają okoliczności śmierci”.
„O ile wiem, pogrzebu nie było, śledztwo jest w toku – powiedział gazecie „Narodnaja Wola” Bielakow. – Działania dochodzeniowe są nadal w toku. Myślę, że zostałbym poinformowany o pogrzebie. Wspólnie zdecydowalibyśmy zarówno ambasadą, jak i jego matką. Sądzę, że organy śledcze skontaktowały się z ambasadą i jego matką.
Bielakow nie wie, gdzie i kiedy zostanie pochowany Czeczka.
„Myślę, że ten problem rozwiążemy z ambasadą. Myślę, że zostanie tu skremowany, a prochy zostaną przekazane przez ambasadę do ojczyzny, jeśli uda nam się znaleźć wspólny język z polską ambasadą” – powidział Biliakow
oprac. ba za nv-online.info
3 komentarzy
robercik
20 kwietnia 2022 o 15:34A kogo to zdRADZIECKIE ścierwo obchodzi w Polsce ?
Stefan
21 kwietnia 2022 o 08:04A kogo to obchodzi. NIech gnije gdzies pod plotem. Jemu sie nawet pogrzeb w Polsce nie nalezy,bo on sie Polski wyparl.
Bogusław Łysy
21 kwietnia 2022 o 16:34Zaparł się Polski. Tak więc może zostać pochowany na Białorusi lub w Rosji.