Białoruski obrońca praw człowieka, szef centrum praw człowieka „Wiasna” Aleś Bialacki otrzymał w 2022 roku Pokojową Nagrodę Nobla, będąc już w więzieniu. Nagrodę w Oslo odebrała jego żona, Natalia Pińczuk. Wygłosiła mocne i wzruszające przemówienie o tym, nad czym Bialacki pracował przez prawie trzy dekady – o wolności, demokracji i prawach człowieka na Białorusi. Trzy miesiące później, 3 marca 2023 roku, 60-letni obrońca praw człowieka usłyszał wyrok – 10 lat więzienia, jego koledzy z centrum praw człowieka Wiasna Walentyn Stefanowicz – 9 lat, a Uładzimir Łabkowicz – 7 lat.
Obrońcy praw człowieka zostali oskarżeni o „przemyt” pieniędzy na działalność na rzecz praw człowieka i „finansowanie protestów”. Bialacki i jego koledzy z centrum praw człowieka Wiasna wspierali zatrzymanych podczas protestów przeciwko sfałszowanym wyborom prezydenckim w 2020 roku. Międzynarodowa społeczność praw człowieka nazwała proces motywowanym politycznie, a wyroki „obrazą wymiaru sprawiedliwości”.
Deutsche Welle rozmawiała z Natalią Pińczuk o wyroku jej męża, Nagrodzie Nobla, wojnie, represjach, obecnym życiu i nadziei.
Żona laureata Pokojowej nagrody Nobla mówi, że wyrok 10 lat był dla niej ciężki do przyjęcia. Przede wszystkim dlatego, że zdaje sobie sprawę z warunków, w jakich przebywają Aleś i inni więźniowie polityczni.
Aleś Bialacki odbywał już wyrok 10 lat temu, za swoją działalność był skazany na 4,5 roku, z czego odsiedział 3.
Żona Bialackiego odbierając w Oslo pokojowego Nobla przyjęła tylko medal i dyplom. Ponieważ na razie nie może wrócić na Białoruś, symbole noblowskiej nagrody oddała na przechowanie znajomym, pozostaną u nich do czasu powrotu małżeństwa do domu.
„Jeśli chodzi o część pieniężną, nie została odebrana. Tylko Aleś może ją przyjąć, gdy wyjdzie z więzienia. Nagroda będzie na niego czekać, kiedy zostanie zwolniony” – wyjaśniła p. Natalia. Nagroda wynosi około 330 tysięcy euro dla każdego z jej trzech laureatów. W tym roku suma została podzielona między Bialackim, przedstawicielami organizacji praw człowieka „Memoriał” z Rosji i „Civil Liberties Center” z Ukrainy.
Pytana, czy Nagroda Nobla miała wpływ na wyrok sądu, kobieta mówi, że decyzja o otwarciu procesu była najprawdopodobniej odpowiedzią na nagrodę Nobla. Pińczuk uważa, że władze chciały ten proces wykorzystać, by rzucić wyzwanie Zachodowi, uczynić z obrońców praw człowieka przestępców, pokazać wyrok nie jako umotywowany politycznie, ale powiązać go z przemytem.
Żona Bialackiego wskazuje, że nagroda zwróciła uwagę na to, jakie straszne rzeczy dzieją się na Białorusi.
„Codzienny terror, niekończące się od 2020 roku represje, setki osób w więzieniach, każdego dnia dochodzi do zatrzymań. Półtora tysiąca więźniów politycznych to maleńka liczba w porównaniu z rzeczywistą liczbą, o wielu nie wiemy”
Żona Alesia Bialackiego powiedziała, że nie ma bezpośredniego kontaktu z innymi laureatami, ale poparcie dla Alesia jest odczuwalne, zwłaszcza ze strony ukraińskiej.
Fakt, że Białoruś jest uważana za kraj współagresora, pogarsza sytuację Białorusinów, chociaż w tej sytuacji Białorusini jako naród są niewinni. W większości wspierają Ukraińców, należy o tym pamiętać. Białorusini nie są Rosjanami, nie mają imperialnych ambicji, nie potrzebują wojny. Konieczne jest oddzielenie stanowiska władzy od tego, co myślą ludzie. 24 lutego w Mińsku wciągnięto ukraińską flagę. Zgodnie z obowiązującym prawem ludzie ryzykowali życiem, aby okazać poparcie dla Ukrainy” – powiedziała.
Nie wszystkie listy Natalii docierają do jej męża, cenzura nie przepuszcza też listów Alesia do żony.
ba za dw. de
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!