11 października wieczorem zakończyła się liberalizacja, którą władza musiała znosić w okresie przedwyborczym. Potwierdził to sam Łukaszenka podczas swojego wystąpienia w lokalu wyborczym, gdy wezwał opozycję, żeby po godzinie 20:00 11 października „przestrzegała prawa”. Teraz każde wyjście opozycji na ulicę będzie surowo karane.
Degradacja, spadek poziomu życia, prawie niezauważalny wzrost płac i niewielkie szanse na reformy strukturalne – prognozy ekspertów nie napawają optymizmem.
Białoruś ma za sobą kolejne „wybory” prezydenckie. Eksperci ds. gospodarczych w rozmowie z gazetą „Jutro twojego kraju” mówią o tym, co czeka 9,5 miliona Białorusinów w najbliższej przyszłości.
Według Antona Bałtoczko, eksperta Klubu Liberalnego, zwykli obywatele nie powinni się spodziewać radykalnych zmian.
– Nie ma żadnego powodu by sądzić, że rząd zdecyduje się na podwyżki płac, przewyższających wydajność pracy. Dochody ludności jeśli wzrosną, to jedynie o 1 proc. w ujęciu realnym – powiedział ekspert.
Tymczasem różne resorty zamierzają zabrać się za koszty Białorusinów: przede wszystkim będą podwyżki opłat za mieszkania oraz inne towary i usługi, których ceny reguluje państwo. Jednocześnie, może zmniejszyć się kontrola ze strony Ministerstwa Handlu nad ustalaniem cen na pozostałe towary i usługi, czyli uwolnienie cen regulowanych dotąd przez państwo.
– Doprowadzi to do spadku poziomu życia w ujęciu realnym – mówi Anton Boltoczko.
Według jego prognoz, żeby społeczeństwo łagodniej odczuło konsekwencje, władza będzie się starała wyzwolić inicjatywę przedsiębiorczości, a może nawet zaproponuje ulgi dla małych i średnich przedsiębiorstw.
Ekspert uważa, że Aleksander Łukaszenka wysyła niejednoznaczne sygnały odnośnie tego, co zamierza zrobić w kwestii reform. W dzień wyborów prezydenckich, wrzucając kartę do głosowania, prezydent oświadczył, że gotów jest na zmiany i reformy, ale tylko wtedy, gdy ludzie dadzą mu carte blanche.
W każdym razie, mówi ekspert, – dobrze byłoby się dowiedzieć, jak przeprowadzać reformy, zrozumieć, w którą stronę należy iść, balansując między interesami gospodarczymi i politycznymi urzędującego prezydenta.
– Będziemy musieli żyć w kraju, który w najbliższym czasie będzie starał się rozeznać, jakie reformy są potrzebne. De facto, realnych reform nie było od momentu odzyskania niepodległości – powiedział ekonomista.
Karbalewicz: Białoruś czeka powolna degradacja
Według politologa Walerego Karbalewicza, w polityce wewnętrznej po wyborach nic się nie zmieni, i nie należy spodziewać się liberalizacji czy oznak demokracji.
– Potwierdził to sam Łukaszenka podczas swojego wystąpienia w lokalu wyborczym, gdy wezwał opozycję, żeby po godzinie 20:00 11 października „przestrzegała prawa”. Czyli, dokładnie o godzinie 20:00 zakończyła się liberalizacja, którą władza dopuściła w okresie przedwyborczym. Teraz każde wyjście opozycji na ulicę będzie surowo karane, – uważa politolog.
Ekspert przekonuje, że Łukaszenka nie zamierza ustępować, ale chce kierować Białorusią do końca swoich dni”.
Walery Karbalewicz stracił wszelkie nadzieje na reformy w kraju. Białoruski model socjalny dawno się wyczerpał. Żeby kraj mógł się rozwijać, należałoby zmienić system, ale władze nie są gotowe na takie zmiany, uważa analityk.
Oznacza to, że Białoruś będzie się degradować: nie będzie wzrostu gospodarczego, nie będzie wzrostu poziomu życia i dobrobytu.
– Aleksander Łukaszenka ma kompleks Gorbaczowa, który próbował wdrożyć reformy żeby wzmocnić system, w rezultacie system padł a on stracił władzę. Łukaszenka boi się powtórki tego scenariusza i mocno trzyma się istniejącego systemu, – powiedział Walery Karbalewicz.
Josub: Wybory nie wpłyną na gospodarkę i finanse
Dla gospodarki i systemu finansowego wybory same w sobie nie przyniosą nic nowego, mówi starszy analityk „Alpari” Wadim Josub.
– Zmiany mogą nastąpić później. Przede wszystkim, są one prawdopodobne ze względu na fakt, że kraj rzeczywiście potrzebuje pieniędzy.
– Po wyborach, rząd przystąpi do aktywnej fazy negocjacji z Międzynarodowym Funduszem Walutowym i Funduszem Antykryzysowym EAUG. W drugiej połowie października rząd obiecał przedstawić program reform strukturalnych, z którym to będziemy wypraszać o pieniądze u kredytodawców, – powiedział ekspert.
Dopiero po opublikowaniu tego programu reform będziemy mieć jakąś wizję zmian, na które gotowa jest porwać się nasza władza.
Mieliancew: Raport OBWE określi wektor relacji między Białorusią a UE
Jak będą rozwijać się relacje z Unią Europejską, zależeć będzie od tego, jak oceni wybory Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE) – uważa analityk Instytutu Studiów Strategicznych Białorusi (BISS) Denis Mieliancow.
– UE dała do zrozumienia, że jeśli wobec oponentów reżimu politycznego nie zostanie użyta przemoc, to normalizacja stosunków, która trwa od ponad roku, będzie kontynuowana – mówi Denis Mieliancew.
Ekspert jest przekonany, że jeśli raport OBWE będzie mniej lub bardziej pozytywny, to wystarczy, aby zostały zamrożone lub cofnięte sankcje, jak również będzie kontynuowane zbliżenie polityczne między Białorusią a Unią Europejską.
Bardziej skomplikuje się sytuacja w Unii Euroazjatyckiej (EAUG). Ze względu na kryzys, który trwa w Rosji i sytuację w stosunkach międzynarodowych, przyszłość EAUG jest dość niejasna.
– Władze białoruskie już teraz nie mają skrupułów by powiedzieć, że korzyści na jakie liczyły z racji sojuszu – Unii Euroazjatyckiej, na razie nie widać. I w związku z kryzysem sytuacja jeszcze bardziej się pogarszy – uważa Mieliancew.
– Jednak z EAUG wychodzić nikt nie zamierza. Ta struktura będzie funkcjonować, ponieważ istnieje w niej duży komponent polityki i geopolityki.
Jednak ekspert nie prognozuje pogłębienia integracji, z powodu zbyt małego zainteresowania członków sojuszu, przynajmniej do czasu zakończenia kryzysu Rosji z Zachodem.
Kresy24.pl/zautra.by
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!