Ministerstwo Edukacji Białorusi umywa ręce od problemu dyskryminacji polskich dzieci chcących uczyć się w ojczystym języku. Wystosowana w kwietnia br. do resortu petycja, podpisana przez rodziców i kierownictwo Związku Polaków na Białorusi wróciła do Grodna. Przypomnijmy, że rodzice apelowali o odejście od polityki sztucznego ograniczania ilości dzieci przyjmowanych do pierwszych klas w szkole polskiej w Grodnie.
Tymczasem Ministerstwo Edukacji scedowało sprawę na grodzieńskie kuratorium, to ono rzekomo decyduje ile może klas pierwszych utworzyć, ile dzieci do nich przyjąć. O sprawie pisze na Facebooku działacz polskiej mniejszości na Białorusi Andrzej Poczobut.
Działacz przypomina, że już od trzech lat władze sztucznie zaniżają ilość dzieci przyjmowanych do klas pierwszych, tłumacząc decyzję brakiem miejsc. O utworzeniu kolejnej pierwszej klasy nie chcą słyszeć.
„W wyniku takiej polityki w ubiegłym roku odmówiono przyjęcia do szkoły 12 dzieci. Ogólna liczba dzieci nie przyjętych do szkoły polskiej w ciągu trzech lat sięga już kilkudziesięciu. W tym roku tylko na płatne kursy przygotowawcze do pierwszej klasy polskiej szkoły zapisało się 75 dzieci. Jednak nie zważając na wysokie zainteresowanie władze Białorusi nadal utrzymują dyskryminacyjne ograniczenie pozwalając na sformowanie tylko 2 pierwszych klas. Czyli ma ponownie być nie więcej niż 59 pierwszoklasistów” , napisał Andrzej Poczobut na Facebooku.
Dodajmy, że Ministerstwo Edukacji RB przygotowało zmiany w ustawie o edukacji, która znosi status dwóch polskich szkół (w Grodnie i Wołkowysku), zmieniając je w placówki polsko-rosyjskie, czyli de facto w rosyjskie. Jak informowaliśmy, skandaliczne zmiany czekają już tylko na decyzję parlamentu, i od września prawdopodobnie zaczną obowiązywać.
Szefowa ZPB Andżelika Borys obawia się, że jeśli te poprawki staną się obowiązującym prawem, to tylko kwestia czasu, gdy język polski zostanie usunięty z państwowego systemu edukacji na Białorusi
A język państwowy w szkole na Białorusi Aleksandra Łukaszenki to nic innego jak język rosyjski – gdyż w rusyfikowanej przez Aleksandra Łukaszenkę od wielu lat Białorusi to główny język edukacji, urzędów państwowych.
Jak podkreśla Andżelika Borys, nowela prawa zakłada, że to władze miejscowe określają, jak dużo przedmiotów ma być wykładanym w języku państwowym.
Kresy24.pl/ba
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!