O Domagoju Vidzie i Ognjenie Vukojeviciu, którzy zadedykowali Ukraińcom zwycięstwo nad Rosją, o tym, co myślą i co wiedzą Chorwaci o Ukrainie i o Rosji, o podobieństwach i różnicach między historią Ukrainy i Chorwacji, o prezydent Kolindzie Grabar-Kitarović na rosyjskim Mundialu, o coraz mocniejszych związkach między Polakami i Chorwatami oraz o św. Janie Pawle II opowiada w rozmowie z naszym portalem na kilka godzin przed półfinałem Mistrzostw Świata Chorwacja – Anglia zagrzebski dziennikarz Goran Andrijanić*.
Nie wiem, czy wiesz, ale Ukraina oszalała na punkcie Vidy, Vukojevicia i reprezentacji Chorwacji po tym, jak zadedykowali zwycięstwo nad Rosją Ukrainie. Ukraińcy chcą też za Vukojevicia spłacić karę, którą nałożyła na niego FIFA. Była nawet dyskusja na ten temat w ukraińskim parlamencie. Z kolei jeden z rosyjskich senatorów powiedział, że Chorwaci zawsze byli zdrajcami słowiańszczyzny. A jak cała awantura odbierana jest w Chorwacji?
Chorwackie media i kibice byli przede wszystkim zaniepokojeni tym, że Vida mógł nie zagrać w półfinale z Anglią. Bo przez pewien czas była taka groźba, że FIFA nakaże mu za karę pauzować jeden mecz. Skończyło się na upomnieniu. Gdyby Vida nie zagrał, byłoby to duże osłabienie. Jak widać, Chorwatów interesował raczej sportowy niż polityczny aspekt całej sprawy. Choć oczywiście, dziennikarze starali się wyjaśnić Chorwatom, co to za pozdrowienie „Sława Ukrajini”. W gazetach sportowych pisano, że chodzi o hasło, którego używały między innymi ukraińskie formacje, które kolaborowały z Niemcami i dlatego jest kontrowersyjne. Pisali też, że do Vidy i Vukojevicia przyczepiają się Rosjanie. Jednakże nie widziałem, żeby w tym kontekście pisano o wojnie na wschodzie Ukrainy. Moim zdaniem, najśmieszniejsze jest to, że najbardziej przyczepili się… Serbowie. Serbskie media od razu zaczęły pisać o Chorwatach, którzy używają „nazistowskiego pozdrowienia”. Ale tak naprawdę chodzi o to, że duża część serbskiego społeczeństwa nie może znieść dobrych wyników osiąganych przez Chorwację, zwłaszcza że Serbowie odpadli już w fazie grupowej. Choć są i tacy, jak słynny tenisista serbski Novak Djoković, który publicznie powiedział, że kibicuje Chorwacji. Z tego powodu zresztą był w kraju krytykowany.
A tak w ogóle, to myślę, że Vida i Vukojević nie mieli żadnych politycznych intencji. Po prostu to ludzie, którzy bardzo lubią Ukrainę, bo w Kijowie grali i mieszkali przez kilka lat, i chcieli podzielić się radością z ukraińskimi przyjaciółmi.
Jaki jest w ogóle stosunek Chorwatów do Rosji i Ukrainy i całego konfliktu? Mam wrażenie, że Chorwaci o tym niewiele wiedzą i nie bardzo się interesują.
Niestety, masz rację, Myślę, że większość Chorwatów po prostu nie ma wiedzy o tym, co się dzieje na wschodniej Ukrainie. Jeżeli ktoś korzysta tylko z chorwackich mediów, to właściwie bardzo niewiele może przeczytać o wojnie w Donbasie. Moim zdaniem, to efekt tego, że coraz silniejsze są wpływy rosyjskie w Chorwacji.
Wpływy rosyjskie w Chorwacji?
Nie mam co do tego wątpliwości. Pokazała to afera z upadkiem koncernu Agrokor, fianansowanym przez rosyjskie banki, poprzez który Rosjanie wywierali wpływ na chorwackich polityków. Moskwa miała też duży wpływ na to, jak państwo chorwackie rozwiązuje ten problem (można na ten temat przeczytać tutaj i tutaj – red.). Ostatnio, mam wrażenie, coraz częściej prorosyjskie poglądy pojawiają się się w mediach i wśród inteligencji. Moim zdaniem, to niebezpieczne dla Chorwacji. A jeśli chodzi o ogół społeczeństwa, to są różne zdania. Kiedyś opublikowałem rozmowę z polskim publicystą Grzegorzem Górnym o Ukrainie, w którym pozytywnie mówił o Majdanie. Reakcje czytelników były takie, że to musi być amerykański szpieg. To pokazuje, jak prosty obraz świata ma wielu Chorwatów. Ludzie tu widzą często to, co się dzieje na świecie, w tym sytuację na Ukrainie, jako po prostu efekt zmagań geopolitycznych, np. między wschodem a zachodem, i jedni kibicują Rosji, inni USA czy Europie. Ale jest też wielu Chorwatów, którzy widzą podobieństwa między walką Ukraińców o wolność z reżimem Putina a naszą walką o wolność z reżimem Slobodana Miloszevicia. A są podobieństwa, to dla mnie jasne.
Goran Andrijanić
Putin i Rosja, podobnie jak wtedy Miloszević i Serbia, twierdzi, że nie jest stroną w wojnie, że to miejscowi ludzie i seperatatyści walczą przeciwko „faszystom”. Tak jak wtedy propaganda mediów serbskich przedstawiała Chorwatów jako ustaszy i zbrodniarzy, tak dziś propaganda rosyjska przedstawia Ukraińców jako banderowców i zbrodniarzy.
Nie jestem wielkim znawcą historii Ukrainy, ale sądzę, że jest trochę podobieństw między historią Ukrainy i Chorwacji. Jedno z nich jest takie, że mające długą, kilkusetletnią tradycję dążenia do niepodległości tych narodów w pewnym momencie zostały skompromitowane przez zbrodnie w Chorwacji i na Ukrainie podczas II wojny światowej popełnione przez kolaboracyjne, czy szowinistyczne siły. A potem nieprzyjaciele chorwackiej i ukraińskiej niepodległości wykorzystywali to, by zwalczać wszystkich patriotów chorwackich i ukraińskich. Przez dziesiątki lat każda próba choćby zwiększania chorwackiej autonomii w ramach Jugosławii, nie mówiąc o dążeniach niepodległościowych, dostawała łatkę „ustaszowskiej”. Podobnie pewnie było w przypadku powojennych dążeń Ukraińców. A to przecież zupełna głupota. Z powodu zbrodni ruchu, który nigdy nie miał poparcia większości Chorwatów, napiętnowany był cały chorwacki naród. Nie przeczę, że były zbrodnie ustaszy. Ale naród chorwacki podczas wojny był bardzo podzielony. A widzę, że często się to w Polsce miesza. Korzenie dzisiejszej państwowości i tożsamości chorwackiej nie tkwią w NDH i ruchu ustaszy, ale w wojnie o niepodległość z lat 1991-1995. W pewnym sensie w podobnej sytuacji jest dziś Ukraina, tak mi się wydaje. Każda ich walka o niezaleność jest przez wrogów określana jako „nazizm”, „banderyzm” itp. Myślę, że Ukraińcy powinni jasno zdystansować się od wszelkich zbrodni popełnionych przez przez niektórych Ukraińców w przeszłości i oprzeć się na tym, co jest naprawdę najważniejsze i najlepsze w duszy narodu – pragnieniu wolności. Tak zrobiliśmy my, Chorwaci.
Wracając do Mundialu w Rosji – pani prezydent Kolinda Grabar-Kitarović pojechała na mecze Chorwacji do Rosji, chociaż przed Mundialem zachodni politycy deklarowali, że będą „politycznie” bojkotować Mundial w kraju rządzonym przez Putina z powodu agresji na Ukrainę, zbrodni wojennych w Syrii, więźniów politycznych i zamachu z użyciem broni chemicznej na terenie Wielkiej Brytanii…
Nasza prezydent niewątpliwie zrobiła świetny PR Chorwacji. To zdjęcie, gdy wzniosła ręce w geście zwycięstwa na trybunie dla VIP-ów w Rosji, a Miedwiediew smuto patrzy na bok – to obiegło cały świat. Trzeba też dodać, że Kolinda pojawiła się najpierw na meczu z Danią zupełnie prywatnie, i siedziała pomiędzy kibicami. W meczu z Rosją rzeczywiście była na trybunie honorowej z premierem Rosji, tłumacząc, że nie mogła odrzucić zaproszenia gospodarza. Ale ubrana była nieoficjalnie, w barwy chorwackie. Inna sprawa, że prezydent Chorwacji ma dobry kontakt także z rządzącymi w Rosji. W listopadzie na przykład odwiedziła Putina. Chociaż nie podobają mi się wpływy rosyjskie w Chorwacji, to jednocześnie uważam, że nierealistyczne byłoby wymagać od nas, małej Chorwacji, byśmy byli w awangardzie ostrej polityki wobec Rosji. A zauważyłem, że niektórzy Polacy zarzucają Kolindzie miękkie podejście do Rosji. Nie zmienia to przecież faktu, że mamy jednocześnie specjalne relacje z np. Polską, jesteśmy w NATO i UE. Zresztą, w Grupie Wyszehradzkiej też są pewne wspólne interesy, ale też różne podejście do Rosji. Myślicie, że Viktor Orban nie pojawiłby się w Rosji, gdyby na Mundialu grali Węgrzy?
fot. Aleksandr Wiepriow, my.mail.ru, Creative Commons Attribution-Share Alike 4.0 International
Rozmawiamy ciągle o tym, co Chorwaci myślą o Rosji i Ukrainie, ale czy Chorwaci zdają sobie sprawę, że kibicuje Waszej drużynie większość Polaków?
Myślę, że tak. Nie jestem może obiektywny, ale naprawdę wydaje mi się, że polsko-chorwackie związki są coraz mocniejsze. Począwszy od tych duchowych, które dla mnie są najważniejsze, przez kulturalne, po gospodarcze i polityczne. Oraz relacje między zwykłymi Chorwatami i Polakami. Chorwaci bardzo lubią Polaków, nie ma co do tego wątpliwości. A szczególnym szacunkiem darzą papieża Jana Pawła II. Chorwaci uważają, że uznanie przez Stolicę Apostolską niepodległości Chorwacji w 1991 roku było kluczowe. A wracając do Mundialu, Chorwaci kibicowali Polsce i byli bardzo rozczarowani i zdziwieni tym, co się zdarzyło…
Rozmawiał Marcin Herman
*Goran Andrijanić urodzil sie w 1971 roku w Dervencie w Bośni i Hercegowinie, obecnie mieszka i pracuje w Zagrzebiu. Jest dziennikarzem i publicystą, pisze o wierze, polityce i kulturze, aktualnie jest zastępcą redaktora naczelnego portalu katolickiego Bitno.net, publikuje też w popularnej chorwackiej gazecie „Jutarnji List”. Współpracuje z PAP jako korespondent z Zagrzebia i magazynami „Sieci”, „Gość Niedzielny”, „Przewodnik Katolicki”. Z polską żoną Basią mają troje dzieci: Antonina, Jan Josip i Ruža Hanna.
2 komentarzy
Chorwatofil
11 lipca 2018 o 23:38Gratuluję słowiańskim braciom z Chorwacji zwycięstwa nad Anglikami i jako Małopolanin-Biały Chorwat i życzę zwycięstwa w mundialu.
ZA DOM SPREMNI!
Kowalski
13 lipca 2018 o 11:01Też im życzę zwycięstwa, z tym domem jednak bym się wstrzymał.