Przestraszony białoruski homo sovieticus to ofiara idealna.
Można by zrozumieć, gdyby cierpiała na starczą demencję. Ale trafiło na zaledwie 52-letnią pracującą kobietę, spędzającą sporo czasu w Internecie i nie z jakiegoś zapadłego chutoru na końcu świata, ale z całkiem sporego miasta – 220-tysięcznego Bobrujska.
Oszust zadzwonił do niej podając się za funkcjonariusza Departamentu Śledztw Finansowych i zapytał, czy „zadeklarowała” już wszystkie swoje oszczędności odpowiednim organom państwa, gdyż w przeciwnym razie pieniądze mogą zostać wkrótce skonfiskowane.
Naiwna Bobrujczanka przestraszyła się nie na żarty i zapytała, co ma robić w takiej sytuacji. „Życzliwy oficer” polecił jej więc, by spakowała wszystkie pieniądze, a on zgłosi się po nie, aby je „urzędowo sprawdzić”. Oczywiście wszystko pokwituje i podstempluje, a za trzy godziny, po przejściu „odpowiednich procedur”, wszystko zostanie zwrócone.
Wkrótce „oficer” podjechał samochodem, zabrał wielką paczkę z 92 tysiącami białoruskich rubli (prawie 30 tys. USD), które cała rodzina „ciułała w skarpetę” od 10 lat i tyle go widziano. Na tym jednak oszuści nie skończyli. Na drugi dzień znów zadzwonili i powiedzieli, że „kwota do sprawdzenia jest za mała”, więc trzeba jeszcze wziąć z banku dodatkowo 10 tys. rubli pożyczki.
Kobieta udała się więc posłusznie po szybki kredyt i tylko czujność przytomnej urzędniczki uchroniła ją przed kolejną stratą. „Nie zdziwi mnie, jeśli wkrótce zadzwoni do niej jakiś 'pułkownik z Departamentu ds. Zwrotu Pieniędzy Ofiarom Oszustw’ i zaproponuje odzyskanie oszczędności w zamian za skromną opłatę urzędową 10 tys.” – skomentował jakiś internauta.
Oczywiście ludzi naiwnych nie brakuje w żadnym kraju, ale każde zamknięte społeczeństwo totalitarne to po prostu raj dla oszustów. Przestraszeni ludzie nie rozumieją tam, jak działają instytucje państwowe i jakie oni sami mają prawa, a często nie wiedzą, że w ogóle mają jakiekolwiek.
Wiedzą tylko jedno: władza jest wszechwładna, groźna, ciągle czegoś od człowieka chce i może z nim zrobić wszystko, także zabrać pieniądze. Trzeba więc posłusznie stosować się do każdego jej polecenia.
Również wielu ludziom nawet w głowie się nie mieści, że ktoś może przez telefon podszywać się pod tę władzę. Na tej samej zasadzie, na jakiej wierzą w państwowy stempel na kopercie, w to co mówi państwowa telewizja lub piszą reżimowe gazety. Przecież państwo nie mogłoby nas okłamywać, bo jakże to tak?
Szkoda okradzionej rodziny, ale niestety, stare jak świat jest powiedzenie: Czemuś biedny? Boś głupi. A czemuś głupi? Boś biedny.
Czytaj także: Łukaszenka: Żyjemy w raju, Paryż się do nas nie umywa!
KAS
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!