Aleksander Łukaszenka skomentował użycie systemu rakietowego „Oresznik” na Ukrainie, pochwalił broń i stwierdził, że chce by system rozmieszczony został na Białorusi. Powiedział to rosyjskiemu dziennikarzowi Pawłowi Zarubinowi na marginesie szczytu OUBZ w Astanie.
Zapytany, czy demonstracja „Oresznika” powinna ostudzić tych, którzy „doprowadzili świat i postawili go na krawędzi III wojny światowej”, odpowiedział następująco.
„To już ich ostudziło. Widzimy to natychmiast po wypowiedziach w mediach. To prawda, że nie ma jednolitej linii, wszystko poszło w różnych kierunkach. To pokazuje, że są trochę zdezorientowani. Ale to dobra broń. Nie jest to broń jądrowa, ale pod względem mocy jest porównywalna z bronią jądrową. Ale bez przenikliwego promieniowania, bez skażenia terenu i obiektów” – powiedział Łukaszenka.
Zapytany o wpływ „Oresznika” na bezpieczeństwo Państwa Związkowego, Łukaszenka powiedział, że Białoruś jest gotowa do rozmieszczenia kompleksów na swoim terenie.
„Zażartowałem tutaj do mojego starszego brata, mówiąc: „Cóż, lokalizacje są gotowe do rozmieszczenia. Kiedy? Pomyślimy o tym” – powiedział Łukaszenka.
Ale jak zauważa Igor Lenkiewicz na portalu reform.by, twierdząc, że politycy, eksperci wojskowi i analitycy na Zachodzie byli „trochę zdezorientowani”, Łukaszenka, delikatnie mówiąc, przesadził. I jest wśród nich dokładnie „jedna linia” – większość zachodnich ekspertów uważa „Oresznik” za eksperymentalną modyfikację rosyjskiego pocisku RS-26 Rubież. A wynikają one z faktu, że arsenał takich rakiet Federacji Rosyjskiej jest niezwykle ograniczony.
Główny Zarząd Wywiadu Ukrainy podał także, że do uderzenia w Dniepr wykorzystano eksperymentalny kompleks Kedr na bazie RS-26 Rubież.
Jak zauważa Lenkiewicz, nagrania wideo z ataku rakietowego na ukraiński Dniepr 21 listopada pokazują sześć głowic zmierzających w kierunku ziemi, co odpowiada INF MIRV. Oznacza to, że Rosja przystosowała międzykontynentalny pocisk balistyczny Rubież do ataków średniego zasięgu. Zamiast głowic nuklearnych użyto podpocisków kinetycznych, które trafiają w cel dzięki energii uwalnianej podczas zderzenia. Dlatego na filmie nie widać żadnych eksplozji, co skłoniło niektórych do kwestionowania, czy głowica bojowa pocisku w ogóle działała.
Wielu ekspertów kwestionuje także stwierdzenia Władimira Putina, że nowy pocisk „Oresznik” nie może zostać przechwycony przez nowoczesne systemy obrony przeciwrakietowej. Uważają, że poradzą sobie z tym amerykańskie systemy THAAD, Aegis Ashore czy izraelskie Arrow 3. Inna sprawa, że Ukraina nie ma w swoim arsenale takich systemów obrony przeciwrakietowej.
Jest oczywiste, że atak nad Dnieprem miał przede wszystkim charakter zastraszenia – Moskwa po raz kolejny machnęła przed Ukrainą i jej zachodnimi partnerami rakietą zdolną do przenoszenia głowicy nuklearnej. Niewykluczone, że Putin chciał w ten sposób odpowiedzieć na otrzymane przez Ukrainę pozwolenie od Stanów Zjednoczonych na uderzenie w głąb terytorium Rosji rakietami ATACMS i Storm Shadow. Dlatego dobrze znany na Zachodzie „Rubież” zamienia się w groźnego „Oresznika”, mającego zastraszyć sojuszników Kijowa.
Przypomnijmy, że Władimir Putin na spotkaniu Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym mówił o użyciu „Oresznika” na Ukrainie i zapowiedział, że Rosja wybiera nowe cele do ataków. Nowa broń, według niego, już zaczęła być produkowana seryjnie.
Niemiecki ekspert wojskowy Fabian Hoffmann, specjalizujący się w technologii rakietowej, uważa, że czysto militarny efekt użycia „Oresznika” był nieznaczny. Chociaż zwiększa poziom zagrożenia rakietowego dla Ukrainy, „jest mało prawdopodobne, aby Rosja była w stanie wyprodukować w dużych ilościach naprawdę nowe systemy rakietowe” – cytuje DW Hoffmana.
ba za reform.by
1 komentarz
validator
29 listopada 2024 o 12:00No to czas na atom w Polsce. Zdjąć plomby z kopalń na Dolnym Śląsku i do roboty.