„Wydarzenia w Rzeczycy związane z aresztowaniem i dostarczeniem (na komisariat) obywatela, który był w stanie poważnego upojenia alkoholowego, rzeczywiście miały miejsce” – powiedział 3 stycznia Aleksander Kupczenia, szef milicji przy MSW Białorusi podczas konferencji prasowej w Mińsku.
Jak informowaliśmy, 27 letni Dmitrij Uszopow zmarł na izbie przyjęć szpitala w Rzeczycy, gdzie skatowanego przywieźli go milicjanci z miejscowego komisariatu.
Rodzina i przyjaciele zmarłego twierdzą, że mężczyzna został zatrzymany 31 grudnia na przystanku, czekał na autobus, którym miał jechać do matki. Według nich był pod wpływem alkoholu. W momencie aresztowania dzwonił do matki, zapewniał ją, że wkrótce będzie na miejscu.
Najbliższy przyjaciel Uszapowa powiedział niezależnym mediom, że ostatni raz rozmawiał z nim późnym wieczorem 31 grudnia.
„Zadzwoniłem do niego ostatni raz o 22:46, w jego głosie było słychać, że jest pijany, mówił, że stoi na przystanku autobusowym z naszym wspólnym przyjacielem. Następnego ranka dowiedziałem się o śmierci i tak się złożyło, że to my, przyjaciele, powiadomiliśmy krewnych. Widziałem jego ciało w kostnicy i nie da się tego opisać słowami. Całkowicie pobity mężczyzna, ręce, nogi, plecy – całe posiniaczone, krwawe otarcie nad lewą skronią. Jestem po prostu pewien, że doszło do nadużycia władzy”- powiedział Aleksiej.
W mediach pojawiły się pośmiertne zdjęcia 27- latka, na których widać rozległe obrażenia ciała, w tym ranę na głowie. Niezależna eksperka medycyny sądowej uważa, że wszystkie obrażenia głowy, pleców, rąk i nóg powstały na krótko przed śmiercią.
Tymczasem Aleksander Kupczenia, szef milicji przy MSW Białorusi stwierdził 3 stycznia na konferencji prasowej, że „obywatel okazywał nieposłuszeństwo pracownikom organów spraw wewnętrznych, a funkcjonariusze działali zgodnie z obowiązującymi przepisami”.
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Komitet Śledczy potwierdziły, że milicjanci rzeczywiście użyli siły wobec Dmitrija, ale nie torturowali go.
Siostra zmarłego Dmitrija Uszopowa, Swietłana, powiedziała niezależnym dziennikarzom, że prorządowe media oskarżają ją o sprzedawanie fałszywych informacji mediom.
„Piszą oszczerstwa przeciwko mnie i mojemu bratu. Ale nie złamią mnie, jestem silna”.
Przypomnijmy, że podobna sytuacja miała miejsce w litopadzie 2021, gdy skatowanego do śmierci opozycjonistę Romana Bondarenkę przywieziono z komisariatu na izbę przyjęć w Mińsku. Łukaszystowska propaganda zrobiła z niego alkoholika i twierdziła, że stawiał opór podczas zatrzymania, a śmierć to skutek nadmiernej ilości wypitego alkoholu. Lekarz, który zaprzeczył oficjalnym informacjom, oraz dziennikaka, która ujawniła szczegóły śmierci Bondarenki trafili za kratki.
oprac. ba
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!