Były kandydat na prezydenta w wyborach z 2010 roku, odsiadujący wyrok 6 lat pozbawienia wolności Mykoła Statkiewicz odkrywa prawdę o naciskach wywieranych na więźniów politycznych, i krytykuje tych polityków, którzy wzywają Zachód do dialogu z białoruskim reżimem.
Nikołaj Statkiewicz za pośrednictwem skarg do prokuratury próbuje – jak mówi, „udokumentować” to, co dzieje się w szkłowskiej kolonii karnej, w której obecnie przebywa.
Według Statkiewicza, w kolonii karnej został stworzony cały system wywierania presji na więźniów politycznych. Ci więźniowie, którzy idą na współpracę z administracją w tym procederze wywierania presji, mogą liczyć na specjalne przywileje. Na przykład, niektórzy więźniowie będący „przy władzy” mają pozwolenie na posiadanie osobistych „adiutantów”.
Żona Nikołaja Statkiewicza, Maryna Adamowicz powiedziała radiu Svaboda o najnowszej skardze, jaką złożył do prokuratury jej mąż, i o tym, ile jej złożenie go kosztowało.
„Rozpocznę od tego, że swój obecny pobyt w szkłowskiej kolonii karnej Nikołaj uważa za tymczasowy. Twierdzi, że administracja robi wszystko co możliwe, żeby wysłać go z powrotem do więzienia. Dlatego więc on robi wszystko co może, żeby udokumentować to co się tam działo i dzieje w odniesieniu do więźniów politycznych.
Mam na myśli jego pierwszy pobyt w szkłowskiej kolonii po rozprawie, kiedy w jednym zakładzie karnym znalazło się od razu 5 więźniów politycznych, oraz obecne jego przebywanie w Szkłowie, po przeniesieniu z więzienia w Mohylewie.
Nikołaj wysłał dwie skargi do Prokuratora Generalnego. Pod koniec stycznia skarżył się, że kary nakładane są na niego z powodów zupełnie wymyślonych przez nich. Dopiero po dwóch miesiącach, w marcu, męża zapoznano z treścią odpowiedzi przesłanej przez mohylewski departament więziennictwa, który rozpatrywał skargę.
Oczywiście, faktów stosowania przemocy fizycznej i psychicznej nikt się tam nie doszukał, i dlatego właśnie Nikołaj Statkiewicz sporządził nową skargę, w której wskazał na fizyczną i moralną presję na jego osobę, wywieraną od czasu umieszczenia go w kolonii karnej w lecie 2011 roku.
Wszystko szczegółowo opisał i na reakcję nie musiał długo czekać. Tego samego dnia, kiedy wrzucił do skrzynki list ze skargą, został na niego sporządzony kolejny protokół w sprawie rzekomo niewłaściwego wypełniania obowiązków i o naruszeniach obowiązującego reżimu.
Mikołaj uważa, że administracja kolonii zamierza nadać mu status więźnia, który złośliwie narusza zasady odbywania kary, po to, by mieć pretekst do zamknięcia go w karcerze albo w izolatce.
Statkiewicz napisał do prokuratora generalnego również o tym, jak w kolonii korzysta się z usług tzw. oddziałowych „dozorców”, w celu wywierania nacisków na więźniów politycznych. Według niego, od 2011 roku więźniowie polityczni zmuszani byli do pisania próśb o ułaskawienie (na ręce prezydenta –red.).
Wykorzystywano do tego więźniów, którym nadano pewne „pozycje” w więziennej hierarchii, pisze o tzw. oddziałowych „dozorcach”, i ich wspólnikach.
„Nie mając żadnych uprawnień do kontrolowania innych więźniów, często stosują naciski psychiczne a nawet fizyczne, wykorzystując do tego grupę swoich „sojuszników”. W zamian za taka postawę otrzymują szereg przywilejów i wiele korzyści” – napisał Mikołaj Statkiewicz.
Polityk napisał, że według niego, niektórzy tzw. „dozorcy”, którzy brali udział w presji na więźniów politycznych zostali przed upływem terminu zwolnieni warunkowo.
„Nikołaj dowiedział się o tym, gdy po raz drugi trafił do tej samej kolonii. Okazało się, że ci „dozorcy”, którzy mieli długie wyroki i powinni nadal siedzieć, zostali już zwolnieni. Nikołaj zna dokładnie fakty, zna nazwiska tych, którym zaproponowano zorganizowanie presji, a nawet prowokacji wobec niego osobiście. I ci ludzie, i ich asystenci są już na wolności”, – mówi Marina Adamowicz.
Na oddzielną opowieść zasługują tzw „adiutanci więźniów przy władzy”.
„Jak powiedział mi Nikołaj Statkiewicz, w szkłowskiej kolonii administracja pozwala zbliżyć się do siebie niektórym więźniom, i tacy więźniowie otrzymują pewne przywileje.
Na przykład, jeden z liderów tzw. samorządu, który odsiaduje długi wyrok za morderstwo, od dłuższego czasu, ma tam własnego „adiutanta”. Ten adiutant przygotowuje mu posiłki i z drugiego oddziału, przez cały teren kolonii nosi mu śniadania, obiady i kolacje. Jeżeli tego człowieka przepuszczają strażnicy przez wszystkie kolejne punkty kontrolne, to znaczy, że jest to uzgodnione z administracją” – powiedziała Adamowicz.
Nikołaj Statkiewicz przebywa w I oddziale szkłowskiej kolonii karnej, mieszka w jedynych na całą kolonię koszarach. Pracuje w grupie sprzątającej. Jego zadaniem jest porządkowanie terenu kolonii, przy czym jak mówią świadkowie, terytorium, za które odpowiada niedawno zostało pięciokrotnie zwiększone, a liczba sprzątających osób zmniejszona.
„Zdarzają się i prowokacje, gdy ktoś bierze arkusz papieru, rozrywa go na strzępki i rozrzuca na dopiero co posprzątanym placu, żeby sprowokować Nikołaja, wywołać konflikt z innymi więźniami. On zauważył, że takie sytuacje miały miejsce podczas jego pierwszego przebywania w kolonii i że takim prowokacjom nie poddaje się”.
Marina Adamowicz twierdzi, że jej mąż uważnie monitoruje rozwój sytuacji politycznej na Białorusi, jak również to co dzieje się wokół kraju i reaguje na te zdarzenia. Wciąż uważa, że najlepszym wariantem udziału opozycji w kampanii wyborczej, byłoby wyznaczenie jednego kandydata na prezydenta spośród więźniów politycznych. Pozwoliłoby to na zajęcie dogodnej pozycji i wyjście z niej w sytuacji, gdyby władze nie chciały zarejestrować kandydata.
Statkiewicz mówił także o tych politykach na Białorusi, którzy chętnie zgadzają się na poprawę relacji między Zachodem i białoruskim reżimem, nawet za cenę zmniejszenia uwagi na problem więźniów politycznych.
Takie „manewry”, nie są wg. Statkiewicz ani moralne, ani użyteczne dla Białorusi.
Były kandydat na prezydenta Nikołaj Statkiewicz został skazany na 6 lat więzienia pod zarzutem zorganizowania protestów po wyborach z 19 grudnia 2010 roku. Polityk nie przyznał się do winy i nadal konsekwentnie odmawia napisania prośby do prezydenta o ułaskawienie.
Po skazaniu, prawie dwa lata przebywał w kolonii karnej Szkłowie, następnie jako więzień „złośliwie naruszający zasady”, został przewieziony do więzienia w Mohylewie, z którego w styczniu 2015 roku ponownie przeniesiony do kolonii w Szkłowie.
Kresy24.pl za svaboda.org
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!