„Unikajcie polskich uczelni państwowych” – pisze na portalu „Naszej Niwy” student z Białorusi Maksim Sahanowicz. Powód – królują tam „demony komunizmu”. Brak lustracji w Polsce spowodował, że wśród kadry profesorskiej dominują ideolodzy z czasów PRL – przestrzega planujacych studia w Polsce.
Według Sahanowicza, najlepszym miejscem dla przyszłego studenta jest Warszawa. Wrocław też może być, ale ze względu na odległość jest mniej wygodny. Podobnie zresztą jak Gdańsk, Kraków czy Poznań. Szczególnie poleca jednak uczelnie prywatne, które wyspecjalizowały się w kształceniu studentów zagranicznych. W Warszawie jest to Uniwersytet Łazarskiego i Akademia Leona Koźmińskiego.
Autor zaznacza przy tym, że są to uczelnie dość drogie, ale zamieszkanie w Warszawie daje spore możliwości dorobienia – w przeciwieństwie do Lublina, gdzie za naukę zapłaci się mniej, ale i możliwości zarobkowe są znacznie mniejsze.
Sahanowicz udziela porad praktycznych. Według doświadczeń przez niego zebranych, zamiast walczyć o pokój w akademiku, korzystniej jest wynająć pokój lub mieszkanie na mieście. Co nie znaczy, że takie rozwiązanie nie ma wad. Aby otrzymać pozwolenie na pobyt w Polsce, potrzebne jest tymczasowe zameldowanie. W akademiku nie ma z tym problemów, natomiast właściciele mieszkań prywatnych nawet tymczasowo niechętnie zameldują.
– Ale ogólnie rzecz biorąc Polacy są życzliwie usposobieni do Białorusinów, trzeba im tylko wyjaśnić, że Białorusini to nie to samo co „biali ruscy”, ale dawni obywatele Wielkiego Księstwa Litewskiego, konceptualnie i historycznie Litwini. Trzeba im uświadomić, że istnieje język białoruski. Wtedy wszystkie wątpliwości znikają – pisze Sahanowicz.
Według byłego studenta, nauka w polskich uczelniach państwowych ma sens tylko wtedy, gdy za naukę i koszty utrzymania pokryje polski rząd. Ale jeśli musisz wydać swoją krwawicę, to lepiej zanieś ja na uczelnię prywatną.
Autor tłumaczy, skąd wynika jego pogląd.
– Zacznę od tego, że Polska była też krajem komunistycznym – napisał. – Po obaleniu komunizmu w Polsce nigdy nie przeprowadzono pełnej lustracji i większość prokomunistycznych wykładowców pozostało na swoich stanowiskach, na uczelniach publicznych. Oni dostosowali się do nowych warunków życia i dziś nawet trudno sobie wyobrazić, że wielu z nich było wcześniej komunistycznymi ideologami leninizmu. Wprawdzie retoryka uległa zmianie, ale światopogląd komunistyczny pozostał.
W związku z tym, słuchając wykładów takich nauczycieli czujesz, że wpływ tu mają demony przeszłości. To smutne, ale w polskich uczelniach państwowych można znaleźć ślady ideologii „zachodniorusizmu” – tłumaczy Sahanowicz.
– Rosyjski Komuniści zniszczyli polską imperialną ideologię i narzucili im własną. Dlatego nauczanie historii w niektórych polskich uczelniach państwowych nie różni się od nauczania historii na Białorusi. Dotyczy to szczególnie białoruskiej tematyki.
Sahanowicz zauważa, że oprócz strony ideologicznej strony, jest też kwestia utrzymania się. I podkreśla, koszty edukacji dla cudzoziemców na polskich uczelniach publicznych są dwa razy wyższe niż w przeciętnej uczelni prywatnej.
Kresy24.pl/nn.by
5 komentarzy
Racjonalista
17 maja 2013 o 15:13Interesujące spojrzenie na Polskę ze strony Białorusina. Ciekawy artykuł i muszę przyznać, że jest w tym sporo racji. Szczególnie podoba mi się fragment: „Ale ogólnie rzecz biorąc Polacy są życzliwie usposobieni do Białorusinów, trzeba im tylko wyjaśnić, że Białorusini to nie to samo co „biali ruscy”, ale dawni obywatele Wielkiego Księstwa Litewskiego, konceptualnie i historycznie Litwini. Trzeba im uświadomić, że istnieje język białoruski. Wtedy wszystkie wątpliwości znikają – pisze Sahanowicz”. Chciałbym aby jak największa liczba Białorusinów miała taki sam stosunek do wspólnej historii jak ten student. Ale za Łukaszenki do tego raczej nie dojdzie gdyż on jest kontynuatorem myśli politycznej ZSRR…
jubus
19 maja 2013 o 08:36Ja nie rozumiem tylko, dlaczego za obcokrajowców ma płacić polski rząd, czyli my wszyscy. To skandal.
sfinx
12 lipca 2013 o 09:32Dokładnie.No chyba, że ma Kartę Polaka.
Sergiusz
25 maja 2013 o 08:00Dlaczego rząd nie może płacić jeśli student uczy się dobrze i po skończeniu będzie płacił podatki polskiemu rządowi a do swego kraju najprawdopodobniej nie powróci(dyktatura)?
Tym bardziej Białoruś to nie Arabowie, nie Turcy, nie Azjaci, nie Rosjanie, z którymi Europa ma kłopot.
Marek
22 lipca 2013 o 17:19Tylko czy ten student wziął pod uwagę możliwość przyszłej pracy po ukończeniu jednych lub drugich studiów?Po uczelniach prywatnych , a lepszych jest zaledwie kilka w Polsce (cała reszta to naciąganie ludzi na kasę, jeden i ten sam profesor na 15-tu „nibyuczelniach”, poziom tragiczny wręcz)o pracę o wiele trudniej niż po znanych państwowych, starych uniwersytetach czy politechnikach.Ja nie słyszałem żeby ktoś kto skończył UW, AGH w Krakowie,SGH w Warszawie czy Jagielloński miał kiedykolwiek problemy z pracą. A studiuje się po to żeby mieć w przyszłości pracę i to dobrą.