Białoruscy uczniowie 11 klasy, z podręcznika do historii dowiedzą się, że w żadnych dokumentach nie ma potwierdzenia, iż polskich oficerów w Katyniu rozstrzeliwało NKWD.
Fragment podręcznika, z którego uczą się dziś szesnastolatkowie na Białorusi, wskazał telewizji Biełsat badacz historii i archiwista Zmicier Drozd, który specjalizuje się w historii XIX i XX w. .
„W latach II wojny światowej w lesie katyńskim pod Smoleńskiem odnaleziono miejsca masowych pochówków rozstrzelanych polskich oficerów. Prowadzono liczne dochodzenia, ale do tej pory, z powodu braku niezbędnych dokumentów oraz żyjących świadków tej tragedii, nie ustalono dokładnie, który kraj odpowiada za śmierć polskich oficerów.
i dalej…
– Są badania historyczne, w których stwierdza się, że „zbrodnia dokonana była przez organy NKWD na podstawie decyzji biura politycznego KC WKP(b). Jednak do dnia dzisiejszego wspomniana wersja nie ma potwierdzenia w dokumentach. Druga wersja – polskich oficerów – jeńców wojskowych rozstrzelały faszystowskie oddziały karne w czasie okupacji ziemi smoleńskiej przez Niemcy w 1941 r.”
Drozd przypomina, że Rosja przekazała Polsce około siedmiuset tomów akt spraw kryminalnych – co oznacza około miliona stron dokumentów.
Na początku br. Międzyresortowa Komisja Ochrony Tajemnic Państwowych FR zdecydowała, że dokumenty z archiwów NKWD i KGB nie będą odtajnione przed 2044 rokiem. Komunistyczne akta z lat 1917-1991 są według rządowej, międzyresortowej komisji „wciąż aktualne, a ich publikacja zaszkodziłaby bezpieczeństwu Rosji”.
Zgodnie z prawem, swój tajny status miały utracić w 2023 roku.Wśród tajnych akt pozostaną również materiały dotyczące zbrodni katyńskiej, całą dokumentacją zarządza obecnie FSB. Rządowa komisja równocześnie twierdzi, że w tajnych archiwach nie ma danych o represjach komunistycznych.
Kresy24.pl
26 komentarzy
Tadeusz
10 listopada 2016 o 18:53Bez komentarza!
polak z Białorusi
11 listopada 2016 o 19:41Dopuki wisi zamok na drzwiach KGB, dopuki stoją pomniki Leninam, Stalinam i innym wybitnym NKWDistam, dopuki rząd Luki pachołkiem RoSSji, doputy nie będzie dostępu do dowodów , że polacy w Katyniu……rozstrzeliwani za to że byli i są polakami….Również to dotyczy i ówczesnych białorusinów leżących w Kurapatach pod Mińskiem. ……rozstrzeliwani za to że byli i są Białorusinami…..
Luk
10 listopada 2016 o 19:47No rusofile i wielbiciele łukaszenkowej Białorusi – gdzie się schowaliście?
Gdyby to był artykuł o manipulacjach historią na Ukrainie to już na tym forum byłoby widać całą waszą kwiczącą i wyjącą watahę. A teraz się dziwnie ukrywacie…
Pafnucy
12 listopada 2016 o 01:11Nie jestem żadnym miłośnikiem ruskiego świata ale ci odpowiem. Rosjanie nie mają żadnego problemu z przyznaniem się do zbrodni katyńskiej. Putin przepraszał już Polaków chyba dwa razy. Film Katyń był wyświetlany w Rosji bez problemów i widziało go tysiące Rosjan. Z Białorusią też nie ma żadnych problemów. Takie jednostkowe przypadki nie mają wpływu na całokształt. A na upainie? Polaków nigdy we Lwowie nie było, ludobójstwo na kresach to druga wojna polsko ukraińska, Kościół we Lwowie oddają już 25 lat, po 25 latach możemy wybudować dom Polski we Lwowie „symbol polskiej obecności w tym mieście”itp. Groby ofiar ludobójstwa na upainie już są?? Bo w Rosji groby ofiar Katynia są. Ktoś na upainie widział film Wołyń?? Nie ośmieszaj się takimi wpisami. A Łukaszenka nie jest marionetką Putina tylko prowadzi taką politykę na jaką mu pozwala położenie Białorusi. Dzięki temu unika takich sponsorowanych majdanów i burdelu w państwie. Jedź sobie na upainie i zobacz ten syf a potem jedź na Białoruś. Różnice są znaczne. Białoruś jest dobrze monitorowana przez Rosję i takie książeczki są po to żeby relacje Polski z Białorusią nie układały się za dobrze. Jeśli chodzi o UPAinę to banderowcy skutecznie wyręczają Putina.
Luk
13 listopada 2016 o 21:51Zacznijmy od tego, że Putin za nic nie przepraszał. Uznał zbrodnię katyńską za „zemstę Stalina za porażkę z 1920” i podał jeszcze parę miłych frazesów.
Natomiast największy kat z Katynia – Wasilj Błochin, który własnoręcznie zamordował kilka tysięcy Polaków (tak – kilka tysięcy) dostał w 2010 nowy śliczny pomnik na Cmentarzu Dońskim w Moskwie.
Inny rosyjski kat – Aleksander Suworow, którego wojska w 1794 w ciągu kilku godzin wymordowały 20 tysięcy mieszkańców Pragi ma w Rosji i na Białorusi dziesiątki pomników i jest tam czczony jako jeden z największych bohaterów.
A jaki był skowyt Rosji, kiedy Polacy demontowali na naszej ziemi pomnik Iwana Czerniachowskiego – odpowiedzialnego za śmierć wielu żołnierzy AK.
Nie wybielaj mi tu zatem rusofilu Rosji – bo ten kraj tak samo a nawet na większą skalę czci morderców Polaków. Tylko, że wy rusofile już o tym nie napiszecie bo to akurat nie pasi do waszej prokacapskiej narracji jaką sączycie w polskim internecie.
Co do Łukaszenki to oczywista oczywistość, że jest rosyjskim pionkiem. Ten gostek zaczął uzależniać Białoruś od Rosji jeszcze w czasach kiedy w Rosji panował szok i zamęt po rozpadzie ZSRR. Jeszcze w połowie lat 90tych zmienił flagę Białorusi z biało-czerwono-białej na jakiś sowiecki proporzec. Nikt – nawet sami Rosjanie w tamtym czasie go do tego nie zmuszali.
Zresztą regularne manewry wojsk Rosji i Białorusi, czołobitne słowa Łukaszenki względem Moskwy czy uzależnienie gospodarcze tego kraju od Rosji o czymś świadczą.
Co do Kościoła – to właśnie obecnie białoruskie władze wpływają na Kościół Katolicki w tym kraju, by nie prowadzić mszy w języku polskim.
Tyle o niebanderowskim ale za to bolszewickim Łukaszence.
mich
11 listopada 2016 o 07:18kosmici rozstrzeliwali?
Jozef
11 listopada 2016 o 08:09Totalne bzdury siwej kobyly.
jerzyk
11 listopada 2016 o 12:05Białorusin, to stan umysłu.
lola
11 listopada 2016 o 13:19Na świecie nie brakuje idiotów, historyków też.
Czesiek z bunkra
11 listopada 2016 o 15:59Pewnie wg pana historyka to popelnili masowe samobójstwo . No i winnych brak
Matrix
11 listopada 2016 o 17:51źródła zamieszczone w Internecie ukazują zabójców. To zrobili prawdopodobnie ziomale Beri, tak donosiła przynajmniej w latach siedemdziesiątych izraelska prasa.
Michał Kalinowski
11 listopada 2016 o 18:55Białoruski historyk: Nie ma dowodów, że polskich oficerów w Katyniu rozstrzeliwało NKWD . Pomijając wcześniejsze badania, które w sposób jednoznaczny określiły sprawców tej zbrodni, pozwolę sobie przypomnieć o dokumentach przekazanych z archiwum KGB przez Gorbaczowa Jaruzelskiemu w 1989 r. w tej sprawie, a dziś znajdującym się w zasobach IPN. Czegóż jeszcze trzeba by uznać prawdę? Kiedy sprawcy się sami przyznali do tego co zrobili.
Czesiek z bunkra
12 listopada 2016 o 02:03Proponuje by IPN zrobil xero temu wybitnemu histerykowi z Bialorusi by go oświecilo
pol
11 listopada 2016 o 19:09Są badania historyczne że Białorus to częsc Polski taka Polska dzielnica ! i to jest fakt znany nie od dziś ! drodzy Białorusini głosujcie za przyłączeniem waszej dzielnicy do Polski .
polak z Białorusi
11 listopada 2016 o 22:34Pol, zle uczyłeś historie. Białoruś to spadkobierca WKL, która była w składzie Rzeczpospolitej Obojga Narodów, lecz nie Polski jedynie.
Pafnucy
12 listopada 2016 o 01:20Racja. Żmudź wam stolicę okupuje. Stalin oddał wasze Wilno szowinistom z jakiejś lietuvy.
lola
12 listopada 2016 o 14:04w składzie „RzeczYpospolitej Obojga Narodów”(tak się pisze i mówi po polsku), a Polak zawsze się pisze dużą literą, a nie tak, jak u ruskiego.
Pafnucy
12 listopada 2016 o 01:15Jak jedziesz gimbusem to nie pisz komentarzy.
lemberger38
12 listopada 2016 o 12:16Autor tego podręcznika to jakiś nieuk! Dlatego na Białorusi ludzie mają to, co mają. A szkoda!!! Bo naród dobry jest i przyjazny Polakom. A jak się miewa predsiedatiel kołchoza?
Polak z Białorusi
13 listopada 2016 o 11:38Lola, dziękuję za uwagę. Lecz ,chyba zrozumiano o co chodzi
Polak z Białorusi
13 listopada 2016 o 11:43Jeśli chodzi o historykie, to on nie jest ani idiotą, ani nie doświadczonym. On pisze świadomie kłamstwa, nie zrozumieliście?
Igor Mackiewicz Charków Ukraina
14 listopada 2016 o 08:39O zbrodni katyńskiej napisano już wystarczająco i nikt – nawet historycy sowieccy – nie mają żadnych wątpliwości, kto był jej sprawcą: ZSRR. Tak samo jak i w Starobielsku i Charkowie na Ukrainie nie udało się ukryć jego przestępstw.
„… Operację przekazania polskich oficerów z obozów do dyspozycji NKWD nazwano „rozładowaniem”. Takiego eufemizmu używano w rozporządzeniach NKWD, dotyczących losu jeńców, w celu ukrycia faktu transportowania i późniejszego zamordowania więzionych. Główny Zarząd Transportu NKWD opracował szczegółowy plan – harmonogram wywozu więźniów. Już 23 marca 1940 r. przygotowany był tabor kolejowy. Zgodnie z tym planem więźniowie Starobielska mieli być przez Woroszyłowgrad lub stację Wałujki dostarczeni do Charkowa i przekazani do terytorialnych Zarządów NKWD.
Krokiem przygotowawczym do „rozładowania” obozów był rozkaz Komisarza Ludowego do Spraw Wewnętrznych ZSRR Ławrentija Berii z dnia 8 października 1939 roku o zadaniach w zakresie operacyjno–czekistowskiej obsługi jeńców wojennych, kładący główny nacisk na utworzenie agenturalno–informacyjnej sieci do wykrywania organizacji kontrrewolucyjnych i ujawniania nastrojów więzionych. W tym celu prowadzone były wielogodzinne przesłuchania, sporządzane rozmaite raporty i sprawozdania dot. jeńców, a także ich rodzin.
W dniu 5 marca 1940 r. Stalin i jego najbliżsi współpracownicy z Biura Politycznego Partii Komunistycznej (Woroszyłow, Mołotow, Mikojan, Kalinin i Kaganowicz) postanowili – na wniosek Lawrentija Berii – zarządzić rozstrzelanie ww. jeńców polskich, jako zaciekłych i niepoprawnych wrogów władzy radzieckiej. Na początku marca władzom obozów (zgodnie z porozumieniem ze stroną niemiecką) polecono zestawić listy jeńców ze wskazaniem miejsc zamieszkania ich rodzin. Miało to posłużyć do zaplanowanej na kwiecień 1940 r. drugiej fali
deportacji Polaków ze wschodnich terenów Polski. W pierwszej fazie, w lutym, na Syberię i do Kazachstanu wywieziono 138 619 osób, w kwietniu ok. 60 000 osób. Listy rodzin przydały się i w „Akcji A-B”, przeprowadzonej na terenie Generalnej Guberni przez drugiego zaborcę ziem polskich – Rzeszę Niemiecką, sprzymierzoną wówczas z ZSRR. W wyniku tej akcji w maju 1940 r. zamordowano 3 500 polskich działaczy nauki, kultury, sztuki. Obaj agresorzy byli zgodni: naród zniewolonej Polski należało skutecznie pozbawić warstwy kierowniczej.
Dnia 28 stycznia 1940 r. wydane zostałу rozporządzenia przewodniczącego Kolegium Wojskowego Sądu Najwyższego ZSRR W. Ulrycha i pełniącego obowiązki Głównego Prokuratora Wojskowego N. Afanasjewa, skierowane do prokuratorów wojskowych i przewodniczących trybunałów wojskowych wojsk NKWD, o kompetencji ich struktur i zakresie władzy nad więźniami.
W marcu 1940 r. rozpoczęły się intensywne przygotowania do operacji „ostatecznego rozładowania” obozów w Kozielsku, Ostaszkowie i Starobielsku. Wzmocniono ich ochronę zewnętrzną i wewnętrzną. Do Moskwy, po instrukcje, wezwano dowódców brygad i dywizji, których jednostki zajmowały się zewnętrzną ochroną obozów. Organizację przewozów jeńców do UNKWD obwodów smoleńskiego, charkowskiego i kalinińskiego powierzono Głównemu Zarządowi Transportu NKWD.
Od 16 marca 1940 r. internowanym zabroniono prowadzenia korespondencji, a od 25 marca obozy były przygotowane do przeprowadzenia operacji „rozładowania”. Od 3 kwietnia z Moskwy do obozów zaczęły nadchodzić listy wywózkowe jeńców, sporządzane przez 1. Wydział Specjalny NKWD, z poleceniem odtransportowania figurujących na nich osób i przekazania ich do dyspozycji UNKWD odpowiedniego obwodu. Jeńcy nie zdawali sobie sprawy z tego, co ich czeka. Mieli nadzieję, że wyślą ich do Ojczyzny lub do jakiegoś neutralnego kraju. W oczekiwaniu „rozładowania” nastrój był podniosły, brzmiały wezwania: „Niezłomnie trwać w obronie honoru polskiego oficera, za wielką Polskę! Co by z nami nie robili, Polska była i będzie!” Niektórzy jeńcy prosili nawet … o przyśpieszenie „rozładowania”… Spekulacje wśród nich były różne, jednak z pewnością nie spodziewali się takiego losu, jaki zgotowali im przywódcy Związku Radzieckiego.
Tymczasem rozpoczął się transport kolejowy jeńców na Dworzec Południowy w Charkowie i dalej samochodami po ok. 15 osób – do więzienia NKWD przy ul. Dzierżyńskiego. Oficerów rewidowano, wiązano im z tyłu ręce i wprowadzano do piwnicy oddzielnego budynku więzienia. Jak wynika z dość niejasnych zeznań przesłuchiwanego w latach 1990-1992 byłego strażnika więzienia lejtnanta Mitrofana Syromiatnikowa, oficerów wprowadzano do celi, gdzie za stołem siedzieli: starszy lejtnant bezpieczeństwa państwowego, dowódca komendantury NKWD obwodu charkowskiego Timofij Kuprij oraz prokurator. Padały pytania o podstawowe personalia, kończone formułą ”możecie iść”. Do odwróconego oficera strzelał z nagana zazwyczaj Kuprij. Budynek, w którym dokonywano mordów, Timofij Kuprij wysadził w powietrze w 1941 r., przed wejściem Niemców do Charkowa.
Jak wykazały prowadzone podczas ekshumacji w latach 90-tych badania antropologiczne, w Katyniu i w miejscowości Miednoje więźniów mordowano strzałem w potylicę, a w Charkowie – na ogół – w kark, na wysokości 3 pierwszych kręgów szyjnych. „Zaletami” takiej egzekucji były: trudna wykrywalność śladów (czaszka zostawała nienaruszona) oraz mniejsze krwawienie po śmierci. Rozstrzeliwania odbywały się późnym wieczorem i nocą. Zwłoki z głowami, owiniętymi płaszczami, ładowano następnie do samochodu i wywożono do lasu opodal podcharkowskiego osiedla Piatichatki (ok. 10 km od centrum Charkowa w kierunku Biełgorodu), gdzie wrzucano je do uprzednio wykopanych dołów, w pobliżu grobów ofiar wcześniejszych egzekucji NKWD. Ukrywane tam nocami zwłoki miały nigdy nie być odnalezione – aby prawda o ich tragicznym losie nie wyszła na jaw.
Folder „Cmentarz ofiar totalitaryzmu Charków Piatichatki” Fragment
wulgarny
14 listopada 2016 o 14:14A po co cytować głupiego?
Ajdar
14 listopada 2016 o 14:58To robota banderowcow pewnie…
pinokio
14 listopada 2016 o 15:20przez 70 lat się nie przyznawali to chyba nie wierzycie ,ze teraz powiedzą prawdę
stefan gryniewicz bereza
14 listopada 2016 o 18:07Z tego gościa taki historyk jak z koziej d… traba.