Od 31 maja działacze społeczni i opozycyjni politycy z Białorusi znów protestują na Kuropatach przeciwko otwarciu luksusowego kompleksu rozrywkowego. Centrum powstało 50 metrów od masowych mogił ofiar NKWD na uroczysku Kuropaty. Spoczywają tam najprawdopodobniej polscy oficerowie z tzw. „Białoruskiej Listy Katyńskiej” i inne polskie i białoruskie ofiary Stalina.
W niedzielę 3 czerwca na podmińskich Kuropatach odbył się miting zorganizowany przez Konserwatywno – Chrześcijańską Partię Białoruski Front Ludowy, na który zgodę wydały władze. Kilkudziesięciu działaczy upamiętniło 30 – lecie ujawnienia przez Zianona Paźniaka informacji o egzekucjach dokonywanych tam przez NKWD. Akcja rocznicowa odbywała się na tle trwającego od 31 maja protestu spowodowanego planami otwarcia w piątek 1 czerwca centrum rekreacyjno – restauracyjnego pod nazwą „Pojedziemy, pojemy” na terenie przylegającym do uroczyska. Kompleks miał miał być otwarty trzy lata pod nazwą „Bulbash Hall”, ale na skutek masowych protestów i presji niezależnych mediów wstrzymano jego inaugurację.
Agencja BelaPAN cytuje słowa lidera „Ruchu Solidarności Razem” Wiaczesława Siwczyka, który zapowiedział, że białoruscy aktywiści nie pozwolą na profanację tego świętego dla nich miejsca i odpowiednio zareagują na „wszystko, co dzieje się na Kuropatach”.
„Najważniejszym zadaniem na dzisiaj jest informowanie ludzi, ponieważ tylko oni mogą obronić Kuropaty. Będziemy starali się rozpowszechniać informacje o obecnej sytuacji nie tylko na Białorusi, ale także za granicą”- powiedział polityk.
„Dziś pokażemy, że jesteśmy gotowi bronić Kuropat”, mówił z kolei Paweł Seweryniec, jeden z liderów Białoruskiej Chrześcijańskiej Demokracji. Zapowiedział, że jeśli właściciele kompleksu rozrywkowego zdecydują się na jego uruchomienie, aktywiści nie pozwolą by mógł spokojnie pracować. Dodał, że ludzie są zdesperowani, by utrudnić jego funkcjonowanie.
Wśród protestujących jest także Zmicier Daszkiewicz, który na przełomie lutego i marca 2017 roku stanął na czele kampanii społecznej przeciwko budowie centrum biznesowego na Kuropatach. Mimo trzaskającego mrozu wraz z działaczami „Młodego Frontu” rozbił miasteczko namiotowe w miejscu, gdzie miał powstać obiekt. Wówczas opozycjonistom udało się przekonać inwestora, by przeniósł budowę w inne miejsce. Teraz polityk powiedział, że ogłosi swoje stanowisko w sprawie następnej akcji obrony Kuropat dopiero wówczas, gdy restauracja zostanie otwarta.
Przemawiający podczas mitingu zastępca przewodniczącego KCh BFL Juraś Belenki powiedział, że tragedii kuropackiej nie można traktować jako wydarzenia z przeszłości, które nie może się powtórzyć. Przypomniał, że minister spraw wewnętrznych Białorusi Igor Szuniewicz wciąż publicznie występuje w mundurze oficera NKWD tłumacząc, że w ten sposób „wyraża szacunek” do „swoich bohaterów”.
Badacze uważają, że represje sowieckie, które w latach 1917-1953 miały charakter masowy pochłonęły życie około 600 tysięcy osób. Dokładne dane rozstrzelanych na Białorusi są nieznane – KGB RB wciąż nie chce ujawnić tego, co skrywają archiwa. Na Kuropatach NKWD w latach 1937-1941 zamordowało co najmniej 30 tysięcy osób, a niektóre źródła podają liczbę 250 tysięcy ofiar. Zdaniem historyków, na Kuropatach może spoczywać także 3 872 polskich oficerów z tzw. „białoruskiej listy katyńskiej” zamordowanych w kwietniu i maju 1940 roku. Są tu także ofiary tzw. „operacji polskiej” NKWD (likwidacji pol-rejonów m. in. w „Dzierżyńszczyźnie”) i Polacy z przedwojennych Kresów zajętych przez Sowietów zabici po roku 1940 roku.
Kresy24.pl/ba
2 komentarzy
józef III
4 lutego 2019 o 18:05Zły tytuł – tragiczną palmę pierwszeństwa mają nie oficerowie ale miejscowi Polacy tysiącami mordowani tutaj w l. 1937 – 38 oraz więźniowie Polacy z kresów (1919 – 40), oficerowie w kolejności byli ostatni. Cześć ich pamięci !
Feliks Koperski
6 lutego 2019 o 12:53Dziękujemy za zwrócenie uwagi – oczywiście dokonaliśmy poprawek