Swietłana Aleksijewicz, białoruska pisarka, w 2015 roku zdobywczyni literackiej Nagrody Nobla, w obszernym wywiadzie dla Deutsche Welle przeanalizowała powyborcze wydarzenia na Białorusi w 2020 roku.
Aleksijewicz mieszka obecnie w Niemczech. Wyemigrowała tam, bo na Białorusi jako członkini opozycyjnej Rady Koordynacyjnej roziło jej aresztowanie. Mówi, że po zatrzymaniu prawie całej RK zrozumiała, że nie może wrócić do swojej ojczyzny. Na emigracji pisze książkę o białoruskim proteście.
Według niej ludzie, którzy wychodzili na marsze, nie myśleli o żadnym zbrojnym powstaniu, ale cieszyli się i nie mogli wyjść z podziwu, że podobnie myślących jest aż tak dużo, że nareszcie mogli się policzyć.
„Wcześniej każdy żył w sobie i nie wiedział, że jest nas tak wielu. W końcu zobaczyliśmy to i ucieszyliśmy się. A potem, oczywiście, straciliśmy czas. Trzeba przyznać, że nie było żadnego przywództwa protestu jako takiego. Rada Koordynacyjna nie wiedziała, co się dzieje. I nie powinniśmy byli odchodzić z ulicy, dopóki Łukaszenko nie odejdzie” – przyznaje się do błędu Aleksijewicz.
Jednocześnie uważa, że dobrze się stało, iż białoruski protest miał charakter pokojowy, ponieważ dało to protestującym przewagę moralną:
„Nie mogliśmy zostać zmiażdżeni jak na placu Tiananmen w Chinach. W przeciwnym razie dalibyśmy mu do tego prawo. A nasi najlepsi młodzi ludzie zginęliby jako pierwsi”.
Aleksijewicz mówi, że bliższy jest jej gandyzm i dlatego rozumie Marię Kolesnikową, która zatrzymała pochód kilkaset metrów od rezydencji Łukaszenki:
„Tak jak ona, nie chciałam krwi. Nigdy nie chciałem być przywódcą, który poprowadziłby ludzi na rzeź. Nie mogłabym tego powiedzieć mojej córce, a tym bardziej dzieciom innych ludzi. Jest ona przekonana, że Łukaszenka nie poprzestałby na użyciu broni przeciwko własnemu narodowi.
Pisarka uważa, że naród białoruski wyprzedził władze w swoim rozwoju. Jej zdaniem, na Białorusi jest wystarczająco dużo nowych liderów, zdolnych do odbudowy kraju:
„Myślę, że są Kolesnikowa, Tichanowska, Babaryko. Ludzie są. Myślę, że Babaryko w ogóle byłby świetnym menadżerem i odbudowałby ruiny, w które dziś zamienił się ten kraj. Ponieważ nie tylko jest zrujnowany ekonomicznie, ale także cały jego duchowy fundament został zmiażdżony. Najlepsi nauczyciele są usuwani ze szkół i uniwersytetów. To samo dzieje się w medycynie, w fabrykach. Możemy mówić o katastrofie humanitarnej. Ludzi należy wspierać, a nie poniżać. A my przez 26 lat byliśmy doprowadzani do tego upadku”.
Aleksijewicz wypowiedziała się również na temat stosunków z Rosją. Jej zdaniem konieczne jest budowanie normalnych, sąsiedzkich relacji z Rosją – równoprawnych i wzajemnie korzystnych.
Aleksijewicz już od roku pracuje w Niemczech nad książką o białoruskim proteście. Szuka między innymi odpowiedzi na pytanie, dlaczego Białorusini są tak okrutni wobec siebie. Przyznaje, że raz w książce wykorzystała cytaty z propagandysty państwowej telewizji Grigorija Azarenoka. „To nie jest dziennikarz – to jest prowokator, który wydobywa te wszystkie paskudne rzeczy z mroków człowieczeństwa” – mówi pisarz.
Nie wyklucza, że „jabaćki” (zwolennicy Łukaszenki – red.), których liczbę szacuje się na 20% populacji, są gotowi do wojny.
„Moja koleżanka z klasy powiedziała mi, że spotkała inną naszą koleżankę z klasy, której wnuk pracuje jako sędzia. „Co za nieszczęście, że Sierioża jest sędzią. Jakie to musi być trudne i straszne” – powiedziała ze współczuciem. Na co dumna babcia spokojnie odpowiedziała: „Nic podobnego, mój Sierioża robi karierę”.
„Pomyśleliśmy, że może żony mogłyby wpłynąć na swoich mężów, którzy pracują w służbach bezpieczeństwa. Jak można leżeć w jednym łóżku z człowiekiem, który torturował ludzi, patrzeć, jak głaszcze twoje dziecko? Mówią, że w pierwszych dniach płacono im dużo pieniędzy, a potem, gdy mieli już krew na rękach, nie można już było płacić takich sum. Kiedy to wszystko się zaczęło, we krwi była jedna osoba, teraz – oni wszyscy” – stwierdza Aleksijewicz.
oprac. ba na podst. euroradio.fm
1 komentarz
Arek
12 stycznia 2022 o 20:22Wydaje mi się że społeczeństwa za Bugiem i Sanem wiele zrobią dla pieniędzy etyka na zupełnie innym poziomie cccp ich totalnie rozwaliło